Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedem pierogów na minutę

Norbert Ziętal
Maria i Wiesława Grochowskie z Witoszynieculepiły 141 pierogów.
Maria i Wiesława Grochowskie z Witoszynieculepiły 141 pierogów. NORBERT ZIĘTAL
Jak ja sypię mąkę, to córka bije jajko. Ona leje wodę, ja wałkuję i gniotę. Ona lepi. Oto przepis jak w 20 minut ulepić 141 pierogów.

Drewniany grzybek, obok domu ludowego w Krównikach, w gm. Przemyśl. Za stołami tuzin dwuosobowych drużyn. Same panie.

Ostatni przegląd stolików. Olej? Jest. Jajko? Tylko jedno na drużynę. Noże, szklanki, stolnice i wałki. Mąka - tylko kilogram. Ziemniaczano - serowy farsz zawodnicy wcześniej przygotowali w domu.

Święto pieroga? Dlaczego nie

- Zastanawialiśmy się, jaką imprezę zaproponować mieszkańcom. Myślimy tak. Pierogi to popularna potrawa, przekraczająca granicę. Jedzą je bogaci i biedni. Więc czemu nie święto pieroga - mówi Witold Kowalski, wójt gminy Przemyśl. Połączyli je z dożynkami.

Z początku mieszkańcy podeszli nieufnie do mistrzostw pierogowych, jak do każdej nowości. Niektórzy się śmiali, inni bali się, że zostaną wyśmiani. Zgłosiło się 8 drużyn. Organizatorzy liczyli, że w dniu rozgrywek znajdą się jeszcze jeden lub dwa zespoły.

- Uwielbiam pierogi, różne. Ziemniaczane, z grzybami i kaszą - mówi wójt Kowalski. - Ale nie zjem na raz więcej jak 30 - dodaje. Mistrzem jest jego syn Antek, który potrafi zjeść nawet 40.
- Trzydzieści? -zastanawia się gminny sekretarz Piziurny. - W ciągu całego dnia to bym zjadł. Na raz na pewno nie.

- W ostatniej chwili do konkursu przystąpiło cztery zespoły. Musieliśmy gdzieś skombinować jeszcze dwa stoliki - opowiada wójt.

Nie może się rozkleić

- Uwaga! Mąkę można wysypać jeszcze przed odmierzaniem czasu - oznajmia Maria Jakubowska, jurorka.

Na stolnicach natychmiast pojawiają się mączne kopce. Niewysokie, takie w sam raz, aby wbić w nie jajko i wlać wodę.

Czas start. Zadanie jest proste: w 20 minut trzeba ulepić jak najwięcej pierogów.

- Technika dowolna, wielkość i grubość ciasta nie ma znaczenia. Każdy pierog musi być starannie wykonany. Fuszerka zostanie odrzucona - informuje Mieczysław Pizurny, przewodniczący jury, służbowo sekretarz gminy. Jedyny mężczyzna w sędziowskim gronie.

Kółka, węże i kulki

Na dwunastu stolnicach mąka, jajko i woda zmieniają w bryły ciasta. Trwa zażarta walka. Panie pracują tak intensywnie, że co rusz z któregoś stolika spada wałek, butelka z olejem, wyleje się woda.

Nie ma dwóch stołów, na których zawodniczki pracowałyby taką samą techniką.
Pani z Witoszyniec po prostu rozwałkowuje ciasto, wykrawa koła szklanką i podaje współzawodniczce. Ta łyżką nakłada farsz i zlepia końce.

Na sąsiednim gospodyni z Pikulic ulepiła "węże" i je kroi. Czyżby pomyliła konkurencje i robiła "leniwe"? Nie. Każdy kawałek osobno rozwałkowuje i ma gotowe ciasto na jednego pieroga.

Podobna technika panuje na stole z Rożubowic, ale tam pani z wielkiej bryły ciasta, dwoma palcami wyrywa malutkie kawałeczki. Błyskawicznie rzuca je na stolnicę i pojedynczo rozwałkowuje.

- Często w domu robimy pierogi. Zawsze we dwie z córką. Przed konkursem ułożyliśmy sobie plan. Przede wszystkim - pracować spokojnie, bez nerwów. Jak ja sypię mąkę, ona bije jajko. Ona leje wodę, ja ugniatam. Dzielimy ciasto, ja wałkuję i wykrawam, ona lepi. I tyle - śmieje się Maria Grochowska z Witoszyniec. Pracuje razem z córką Wiesławą.

Publiczność szaleje. Drużyna mają swoich fanów. Doping zagłusza głośno koncertującą kapelę ludową.

Ostatnia minuta jest najbardziej gorąca. Niektórym paniom brakuje miejsca, bo na stole są już gotowe pierogi. Zawodniczki "tańczą" dookoła stołów. Innym nie wystarcza ciasta. Każdy kawałek na wagę złota.

Decydował jeden pieróg

Wreszcie koniec. Zaczyna się liczenie. Pierwsza dobra wiadomość: żaden pierog nie został odrzucony.

Wygrywa drużyna z Witoszyciec. Mama z córką ulepiły 141 pierogów. Panie Maria i Wiesława Grochowskie zaledwie o włos, tzn. o jeden pierog, wygrały z drużyną z Rożubowic - 140 pierogów. Wiceliderki Teresa Staniewska i Alicja Bujda też wcześniej planowały taktykę.

- Ja robiłam ciasto, koleżanka taczała. Później ona robiła kółka a ja lepiłam pierogi - zdradza pani Teresa.

Trzecie miejsca były dwa - panie z Krównik i Nehrybki ulepiły po 125 pierogów.

Łakomczuchy do talerzy

Teraz konkursowe produkty wędrują do garnków. Za chwilę będą je zjadać panowie. Na czas.

Co dziwne trudno o ochotników. Każdy lubi pierogi, ale żeby jeść je na czas? Wreszcie jest pięciu śmiałków. Najmłodszy Michał ma 13 lat.

Przed nimi tace, na każdej po 30 polanych masłem pierogów. I widelec. Nie ma limitu czasowego, liczy się włożenie ostatniego pieroga do ust.

Ruszają. Nikt się nie śpieszy. Buzie pełne. Chyba pierwszy raz w życiu znaleźli się w takiej sytuacji. Na usta patrzy im kilkaset osób. Z nerwów w takim momencie pieróg staje w gardle.

50 pierogów na obiad

Po 7 minutach widać lidera. Na jego tacy zostały jeszcze trzy pierogi. Stefan Nalepa z Wapowiec spokojnie wchłania kolejne kawałki ciasta. Podnosi rękę na znak zwycięstwa.

- Lubię pierogi, a te były dobre. Nie tak smaczne, jak mojej żony, która robi najlepsze na świecie - uśmiecha się pan Stefan.

Twierdzi, że 30 sztuk to dla niego nie jest zbyt duże wyzwanie. Jego norma to 50 pierogów na obiad. Hmm, nie dowierzam. Coś nie widać tego łakomstwa po nim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24