Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skacowani po Finlandii zagrają z potęgą. Francuzi stoją na drodze Polaków

Krzysztof Michalski
Fot. Dariusz Gdesz
Na 90 sekund przed końcem Polacy mieli 9 punktów przewagi nad Finlandią. Mimo to przegrali. Dzisiaj mecz z bardzo silną Francją.

Długo wydawało się, że mecz z Finlandią będzie tym, który da nam wiarę w ten zespół. Po porażce ze Słowenią i planowym pogromie Islandii Polacy grali z Finami najważniejszy mecz w fazie grupowej. Wygrana bardzo przybliżała by nas do awansu do 1/8 finału.

Do pewnego momentu było wręcz dramatycznie, przegrywaliśmy 13:27, potem 22:36. Biało-czerwoni zaliczyli jednak kapitalną końcówkę drugiej kwarty i zmniejszyli straty do 32:36. Tak rozpoczęła się efektowna pogoń, podobna do tej z meczu ze Słowenią, tym razem jednak zakończona powodzeniem. Na koniec trzeciej kwarty doprowadziliśmy do remisu, a w ostatniej odsłonie przejęliśmy kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Graliśmy niemal perfekcyjnie w obronie, przez większość czwartej kwarty pozwalając rywalom na zdobycie ledwie pięciu punktów. W ataku było nieco gorzej, ale i tak punktowaliśmy, stopniowo zwiększając swoją przewagę. Na 90 sekund przed końcem, po „trójce” Mateusza Ponitki, prowadziliśmy 66:57 i wydawało się, że nic już nam nie może grozić. W tym momencie można było uwierzyć, że naprawdę mamy klasową drużynę na solidnym, europejskim poziomie. Drużynę, która potrafi podnieść się z kilkunastopunktowej straty i wyjść na prowadzenie.

Żadna klasowa drużyna nie roztrwania jednak dziewięciopunktowej przewagi w półtora minuty. Żadna klasowa drużyna nie popełnia tak kompromitujących błędów, jakie popełnili Polacy. Końcówkę zagraliśmy na poziomie wręcz amatorskim. Po jednym trafionym wolnym Finów mieliśmy osiem „oczek” przewagi i posiadanie piłki. No i wtedy się zaczęło... Najpierw Adam Waczyński zbyt ryzykowanie podał do Damiana Kuliga, który stracił piłkę, a Sasu Salin trafił za trzy. Potem Tomasz Gielo został osaczony daleko od kosza, nie miał komu podać i stracił piłkę, a za chwilę sfaulował przy rzucie za trzy Lauriego Markkanena. Fin wykorzystał wszystkie trzy wolne i było tylko 66:64. Po czasie wziętym przez trenera Mike’a Taylora Łukasz Koszarek wznawiając grę podał prosto w ręce Markkanena, który dobił nas wsadem. Mieliśmy jeszcze co prawda ostatnią akcję, ale nie mieliśmy żadnego pomysłu na jej rozegranie. Ponitka kozłował bez końca, nie potrafiąc znaleźć sobie dogodnej pozycji i oddając rozpaczliwy rzut, który ledwo doleciał do kosza. W dogrywce odrobinę lepsi byli Finowie, którzy wygrali 90:87.

Polacy szanse na wyjście z grupy wciąż teoretycznie mają, ale ciężko już w to wierzyć. Czekają nas mecze ze zdecydowanie silniejszymi Francuzami i Grekami, a „popis”, jaki dali biało-czerwoni w niedzielnym starciu z Finami, nie pozwala nam wierzyć w to, że nasz zespół stać na sprawienie sensacji. Szkoda, bo momentami naprawdę gramy dobry basket.

Mecz z Francją rozpocznie się dziś o godz. 15.30. Transmisja w TVP Sport.

TOP sportowy: zobacz hity internetu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Skacowani po Finlandii zagrają z potęgą. Francuzi stoją na drodze Polaków - Dziennik Bałtycki

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24