Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal podczas festiwalu. Lider przemyskiej kapeli skrytykował jurorów!

Andrzej Plęs
- Ja tylko wyraziłem swoją opinię na temat jurorów - podkreśla Jan Nowakowski.
- Ja tylko wyraziłem swoją opinię na temat jurorów - podkreśla Jan Nowakowski. Dariusz Delmanowicz
- Chamstwo bez precedensu - tak świadkowie zapamiętali wystąpienie na festiwalowej scenie w Koronowie Jana Nowakowskiego, lidera przemyskiej grupy "Fidelis".

"Lwowskie" kapele podwórkowe to towar eksportowy Podkarpacia. Przemyśl ma dwie i każda zdobywa laury na ogólnokrajowych festiwalach. Przeworska "Beka" gra i śpiewa także folklor warszawski, rzeszowska "Cianto" też ma swoją markę w kraju.

W szoł biznesie miłości wielkiej nie ma, jest scena, jak pole walki. Na XVI Festiwal Kapel Podwórkowych do Koronowa pod Bydgoszczą zjechało 8 kapel podwórkowych, z czego połowa - z Podkarpacia. Przemyski "Fidelis", przyzwyczajony do nagród festiwalowych, przyjechał po kolejny sukces. Sukcesu nie było, był skandal.

Popis solowy

Bo też takiego wydarzenia w szesnastoletniej historii koronowskiego festiwalu jeszcze nie było. Pierwszej soboty i niedzieli sierpnia, w amfiteatrze na plaży kąpieliska w Koronowie, przed obliczem setek widzów, rywalizowały kapele podwórkowe.
Na scenie amfiteatru starosta bydgoski, burmistrz Koronowa, dyrektor miejscowego domu kultury. Uroczysta dekoracja zwycięzców festiwalowego konkursu, wyczytywani kolejni laureaci, wśród których nie ma zasłużonej kapeli "Fidelis" z Przemyśla.

A która w koronowskiej imprezie uczestniczyła po raz pierwszy. Dostała - jak wszyscy uczestnicy - dyplom pamiątkowy i pamiątkowy czajnik. I kiedy, wywołany na scenę lider grupy Jan Nowakowski, wyszedł na scenę po odbiór owych pamiątek, nikt nie spodziewał się tego, co za chwilę nastąpi.

- Wyrwał mikrofon prowadzącemu, zaczął krzyczeć, że z takim chamstwem nigdy się nie spotkał, że jury wcale ich nie słuchało, że nie dali się zaprezentować "Fidelisowi", że są przekupni - opisuje incydent Agnieszka z konkurencyjnej przemyskiej kapeli. Stała na scenie tuż obok.

- A kiedy starosta bydgoski chciał mu wręczyć dyplom i czajnik, odepchnął ten czajnik, razem ze starostą, zaczął wykrzykiwać, że on pier...li ten czajnik, niech sobie jurorzy wezmą. Wszyscy zdrętwieli.

Agnieszka dodaje, że Nowakowski już poprzedniego dnia podczas bankietu był "mocno pod wpływem", już wtedy nadawał na jurorów, choć wyników konkursu jeszcze nie było. I że na scenie też był pod wpływem.

- Nasza grupa też jest z Przemyśla, najedliśmy się wstydu, bo niezorientowani kojarzyli nas z "Fidelisem".

Bo to złe jury było

Nowakowski nie ukrywa, że miał pretensje do jury i wyraził je publicznie.
- Nikogo nie obraziłem, powiedziałem tylko, że nie kwestionuję werdyktu, ale mam zastrzeżenia, co do sposobu ocenienia - broni się lider "Fidelisu". - Podczas naszego występu w sobotę jurorzy w ogóle nie zwracali na nas uwagi, byli zajęci rozmową, to było skandaliczne.

Opowiada, że podczas niedzielnego rozdania nagród poprosił o mikrofon, nikomu nie wydzierał z ręki, powiedział o swoich zastrzeżeniach do jurorów. Dyplom przyjął - zapewnia, ale czajnika pamiątkowego nie. I miał do tego prawo. Czy był pod wpływem alkoholu?

- To trzeba udowodnić, to nie świadkowie tak twierdzą, ale prowokatorzy - oponuje. - Nie muszę się przed nikim tłumaczyć, pijany nie byłem. Byłem rozżalony, do organizacji imprezy nie mam zastrzeżeń, ale jurorzy zachowali się skandalicznie i nieetycznie.

Dzień wcześniej - jak opowiada - przysiadł się do niego nieznany mężczyzna. Nowakowski usłyszał, że "Fidelis" na tym festiwalu jest sekowany, że nie ma szans.

- Świat jest pełen intryg, byliśmy tego ofiarą i o tym publicznie powiedziałem - Nowakowski mówi z przekonaniem. - I powiedziałem, że ludzie, którzy uczestniczą w tym skandalu, a biorą za to publiczne pieniądze, powinni je oddać. Ludzie pod estradą bili brawo - dodaje.

Jury oburzone

Ryszard Lewandowski, dziennikarz muzyczny bydgoskiego Radia PIK, od pierwszego koronowskiego festiwalu przewodniczący jury, z czymś takim jeszcze się nie spotkał.

- Obraził nas, jurorów - kwituje. - Jeśli facet twierdzi, że go nie słuchaliśmy, to na jakiej podstawie? Po zakończonych przesłuchaniach konkursowych podszedł do nas i chciał z nami rozmawiać. A my od lat mamy zwyczaj, że najpierw obradujemy, wyłaniamy zwycięzców, a dopiero potem na kolację i rozmowy. Wytłumaczyłem mu zasady i odmówiłem. Miałem wrażenie, że ma "lekką śrubkę", więc następnego dnia wyżył się na jurorach i zachował się po chamsku. Powinien nauczyć się przegrywać.

Potwierdza, że Nowakowski po solowym występie, nie chciał przyjąć pamiątkowego czajnika i odmówił "w chamski sposób".

- Kiedy wyjeżdżałem po zakończeniu festiwalu, ten pan stanął naprzeciwko samochodu i zaczął mnie wyzywać - dorzuca radiowiec. - Koleżankę, która była w jury, też obrażał i w taki sposób, że wolałbym tego nie przytaczać.

- Chciałem z nim porozmawiać, oczekiwałem wyjaśnień, ale włączył silnik i uciekł - to relacja Nowakowskiego.

Jest nagranie, może wykorzystamy

Dyrektorowi Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Koronowie emocje już trochę opadły po tej pamiętnej dla festiwalu niedzieli.

- Była inicjatywa kapel, żeby nie zostawiać tego bez echa - tłumaczy dyr. Zenon Rydelski. - Możemy dysponować nagraniem tego incydentu, był pomysł, żeby zainteresować nim patrona grupy "Fidelis". To było żenujące wystąpienie tego pana.

To Rydelski wywołał ze sceny przedstawiciela przemyskiej grupy po odbiór dyplomu pamiątkowego.

- Myślałem, że chce podziękować, wziął mikrofon i powiedział swoje - relacjonuje. - Kiedy skończył, przejąłem mikrofon i wyjaśniałem, że jury jest profesjonalne, w tym czasie był ten incydent ze starostą bydgoskim i burmistrzem Koronowa, którzy usiłowali wręczyć temu panu dyplom. Podobno padło tam "słowo na p", ale nie słyszałem, tylko mówiono mi o tym.

Nie pamięta całości wystąpienia Jana Nowakowskiego, ale pamięta, że lider "Fidelisu" nawoływał, by jury oddało publiczne pieniądze, za które zorganizowano festiwal, że nie słuchało kapeli uważnie, a oni przecież na wszystkich wystąpieniach są doceniani.

Jeśli już M-GOK będzie dysponował nagraniem, to zamierza zwrócić się do Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej w Przemyślu z informacją o tym, co wydarzyło się w Koronowie. Bo przecież - co podkreśla sam "Fidelis" na swojej stronie internetowej - Kapela Folkloru Miejskiego "Fidels" działa pod patronatem Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej w Przemyślu.

- Nie najlepszą zrobili tej instytucji reklamę - kwituje dyr. Rydelski.
Podobnie uważa Mariusz Olbromski, dyrektor muzeum. Echa skandalu w Koronowie już do niego dotarły, choć nieoficjalną drogą. Z ust jednego z członków kapeli "Fidelis" dowiedział się, że podczas występu tej grupy przedstawiciele konkurencyjnej kapeli przemyskiej celowo odwracali uwagę jurorów festiwalowych.

- "Fidelis" nie jest naszym zespołem, wspieramy tę grupę, jak wiele innych w mieście - tłumaczy Olbromski. - Udostępniamy im salę na próby i tylko na tym polega nasz patronat. Jeśli prawdą jest ten incydent z festiwalu, to traktuję to jako wybryk artysty, który odpowiada sam za siebie.
I dodaje, że będzie musiał przemyśleć swoją współpracę z "Fidelisem".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24