Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandaliczny finał sesji Rady Miasta w Dębicy

Paulina Sroka
Stanisław Leski: - Jeśli jako rada nie potrafimy się dogadać i uchwalić podstawowych rzeczy do budżetu, to, po co my tu jesteśmy? Nie przychodźmy tu i nie kompromitujmy tego miasta więcej!
Stanisław Leski: - Jeśli jako rada nie potrafimy się dogadać i uchwalić podstawowych rzeczy do budżetu, to, po co my tu jesteśmy? Nie przychodźmy tu i nie kompromitujmy tego miasta więcej! Fot. Paulina Sroka
- To hańba! Nie kompromitujmy więcej tego miasta. Rozwiążmy radę - krzyczeli radni popierający burmistrza. Podczas piątkowej sesji nie uchwalono korekty budżetowej. Nie głosowano również nad zniesieniem diet dla radnych.

Przewodniczący, mimo negatywnej opinii radcy prawnego, przerwał sesję i odroczył ją do środy.
Poważne tarcia rozpoczęły się już podczas dyskusji nad zaciągnięciem kredytu na realizację inwestycji, które znalazły się w autorskiej korekcie burmistrza do budżetu na 2010 r. opracowanego przez RIO.

Wypunktowano w niej inwestycje, na które miasto dostało dotacje i podpisało z wykonawcami umowy. Wśród nich uwzględniono: rozbudowę i przebudowę basenu, ulicy Rzeszowskiej od Tysiąclecia do Sandomierskiej, budowę centrum edukacyjno-sportowego na Kępie, małej obwodnicy północnej, 25 mieszkań na ul. Kwiatkowskiego, euroboiska oraz regulację potoku Budzisz i termomodernizacji przedszkoli i szkół w Dębicy, o które wnioskowała opozycja burmistrza Pawła Wolickiego.

Projekt uchwały przewidywał zaciągnięcie 27 mln zł na realizację inwestycyjnych zadań. Opozycja stwierdziła jednak, że na te zadania, o które prosi, wystarczy 20 mln zł. Pozostałe zmiany budżetu mogą natomiast poczekać - będą przedmiotem dyskusji podczas kolejnych sesji. 13 radnych domagało się, by projekt uchwały został przez Wolickiego zmieniony, proponowali na to godzinną przerwę.

Gdy nie doczekali się zadowalającej odpowiedzi, przewodniczący RM Jan Borek przerwał obrady i odroczył posiedzenie do środy, by Wolicki przemyślał sprawę i zgodził się na ich warunki przyjęcia korekty. Przewodniczący zignorował opinię radczyni prawnej Joanny Żurek-Krupki, że jest to sesja nadzwyczajna i nie można tak postąpić, a burmistrz nie może zaproponować innego projektu.

- Co radca prawny, to inna interpretacja. Ja mam inne interpretacje - tłumaczył później swoje zachowanie Borek. Razem z nim salę sesyjną opuścili trzej wiceprzewodniczący RM: Józef Sieradzki, Tadeusz Świątek i Józef Ślęzak oraz Piotr Szyper, Joanna Ożóg, Zbigniew Kochanowski, Robert Podlasek, Grzegorz Sypel, Ryszard Kaczor i Zbigniew Kruczek. Z opozycjonistów burmistrza zostali tylko Renata Barszcz i Roman Roztoczyński. Emocje rozgorzały na dobre.

- To hańba! Musimy się rozwiązać, jako rada, bo szkodzimy temu miastu! - nawoływał opozycjonistów Andrzej Bal.

- Jeśli nie potrafimy uchwalić podstawowych rzeczy do budżetu to nie przychodźmy tu. Nie kompromitujmy więcej tego miasta! - nie krył emocji radny Stanisław Leski, zwracając się do Renaty Barszcz, przewodniczącej komisji budżetowej. Przewodniczącą próbował przekonać też burmistrz.

- Jeśli nie przyjmiecie proponowanych zmian w korekcie budżetu miasta, to będziecie brać kredyty na spłatę dotacji unijnych i odszkodowania dla wykonawców, którzy wstrzymają inwestycję. Nie zdajecie sobie z tego sprawy, jestem o tym absolutnie przekonany, bo inaczej musiałbym uwierzyć w ogromną złość w człowieku - mówił Paweł Wolicki.

Zebrani w sali sesyjnej czekali na powrót Jana Borka przez pół godziny. Zrezygnowali dopiero wtedy, gdy dowiedzieli się, że przewodniczący już dawno wyszedł z budynku i pojechał na …próbę chóru.

Zanim jednak doszło do burzliwego finału sesji, podczas posiedzenia przepadł wniosek radnego Jerzego Gągały, by do końca kadencji zabrać całej radzie diety.

- To nie jest wniosek formalny - uciął przewodniczący Jan Borek.

Gągała nie zrezygnował. Zapowiada, że podczas najbliższej sesji zwyczajnej, przedstawi swój pomysł, jako projekt uchwały, tak żeby nie było wątpliwości, co do zasadności głosowania nad propozycją. Już teraz można się domyślać, że przynajmniej kilku rajców będzie przeciw. Wśród nich Borek i radny Zbigniew Kochanowski.

- My mamy inny pomysł na nie odbieranie całości diet. Mnie to zabiera strasznie dużo czasu, strasznie dużo emocji. W zasadzie większość tych ludzi (radnych - dopisek red.) nie ma życia osobistego, prywatnego, bo wszystko poświęcają tej działalności społecznej - mówił podczas przerwy Borek.

Z kolei jeszcze w trakcie sesji Kochanowski, stwierdził, że jest gotów oddać nawet połowę diety na cele charytatywne, ale miastu tych pieniędzy nie zwróci, bo burmistrz pewnie wyda je na kolejny biuletyn.

- Taka rada nie powinna istnieć. Tym bardziej przewodniczący, który nie potrafi prowadzić zebrania - nie krył oburzenia Władysław Bogdanowicz, jeden z mieszkańców Dębicy, którzy przyglądali się piątkowym obradom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24