Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandaliczny stan miejsca pamięci w Przemyślu [FOTO]

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Ściana Straceń przy ul. Lwowskiej w Przemyślu. Tutaj Niemcy zabili 10 Polaków. Wymaga choćby doraźnego remontu.
Ściana Straceń przy ul. Lwowskiej w Przemyślu. Tutaj Niemcy zabili 10 Polaków. Wymaga choćby doraźnego remontu. Norbert Ziętal
Miejsce pamięci, tzw. Ściana Straceń, przy ul. Lwowskiej w Przemyślu jest w tragicznym stanie. Pilnie wymaga choćby doraźnego remontu.

Akcje sabotażowo - dywersyjne prowadzone przez polskie organizacje podziemne były jednym z istotnych elementów walki z niemieckim okupantem. Szczególnego znaczenia nabierały w Przemyślu, mieście, które tak jak obecnie, leżało na ważnym szlaku kolejowym. W tym czasie przejeżdżały przez te okolice transporty z dostawami dla niemieckiego wojska walczącego na wschodzie z Armią Czerwoną.

Działania sabotażowe paraliżowały Niemców

Akcje sabotażowe na kolei głównie polegały na uszkadzaniu wagonów, szczególnie ich układów hamulcowych, rozszczelnianiu transportów ze zbożem, podkładaniu ładunków wybuchowych pod cysterny z paliwem. To skutkowało nawet wielogodzinną blokadą torów.

W listopadzie 1943 r. polskie podziemie sabotowało fabryki produkujące na potrzeby niemieckiego wojska. Na początku tego miesiąca zaatakowano fabrykę „Asfalt” w Przemyślu, produkującą papę dachową i smołę. Wszystko szło na potrzeby niemieckiego lotnictwa. Polscy dywersanci podpalili halę maszyn, spalili sporą ilość materiału. Straty oszacowano na 50 tys. złotych. Wówczas okupant niemiecki nie zastosował żadnych represji.

Niestety, inaczej było w przypadku ataku na fabrykę wozów w Przemyślu - Przekopana. Jej produkcja skierowana była na potrzeby frontu. Ataku 26 listopada 1943 r. dokonał oddział AK „Piskorza”, w sile pięciu osób. Przez podpalenie zniszczono halę fabryczną, magazyn i większą część materiału. Straty oszacowano na pół miliona złotych.

Udział w tej akcji, choć nie bezpośrednio przy wykonaniu samego podpalenia, brał Leszek Włodek. Do dzisiaj mieszkający w
Przemyślu, historyk.

- To była bardzo ważna fabryka. Produkowała sanie, którymi Niemcy mogli się poruszać na terenach frontu wschodniego. Cała fabryka spłonęła - wspomina pan Leszek.

Przemyślanin: brałem udział w tej akcji

Jako chłopiec zaangażowany był w działania ruchu oporu. W ataku na fabrykę wozów wykonywał działania pomocnicze, bez których jednak nie może się odbyć żadna tego typu akcja.

- Naszym żołnierzom, temu pięcioosobowemu patrolowi, przekazywałem materiały, którymi oni się posłużyli, aby podpalić fabrykę. Był to materiał zapalający, coś w rodzaju „koktajli Mołotowa”. Dałem im też i potem odebrałem pistolety - opowiada pan Leszek.

Wziął również od wykonawców ich oryginalne dokumenty i na czas akcji przekazał fałszywe. Chodziło o bezpieczeństwo rodzin dywersantów, w razie ich złapania bądź śmierci.

- W samej akcji oczywiście nie uczestniczyłem. Byłem za młody - wyraźnie zaznacza przemyślanin.

Później wykonał jeszcze jedno zadanie. Otrzymał rozkaz doprowadzenia na miejsce pracującego dla konspiracji fotografa.

- Każda akcja dywersyjna musiała być solidnie udokumentowana - twierdzi pan Leszek. Dodaje, że w akcję zaangażowano więcej młodych osób, harcerzy, członków Szarych Szeregów.

Okrutna i krwawa zemsta hitlerowców

Spalenie fabryki wozów rozwścieczyło Niemców. Za wszelką cenę chcieli dotrzeć do sabotażystów. Od razu zemścili się.
Tak te wydarzenia, na łamach należącego do naszego wydawnictwa portalu Regiopedia, wspomina anonimowy świadek, pracownik fabryki.

„Gdy następnego dnia przyszedłem do pracy przekonałem się, że pożar zniszczył magazyn materiałów i narzędzi. (...) Za dwa dni, pomiędzy godz. 10 a 12, przyjechała samochodami grupa uzbrojonych hitlerowców, która otoczyła fabrykę. W pewnej chwili do fabryki dowieziono samochodem więźniów. Na dziedziniec doprowadzono ich najpierw pięciu i ustawiono pod murem twarzą do dwóch stojących naprzeciw nich esesmanów. Ci wówczas więźniów tych zastrzelili. (...) Po ok. 10 minutach na to samo miejsce doprowadzono dalszych pięciu więźniów, ustawiając ich obok zwłok poprzednio rozstrzelanych, twarzą do strzelających. Jeden z więźniów, 17-letni chłopiec, zemdlał. Gdy doszedł do przytomności, ustawiono więźniów twarzą do muru i rozstrzelano”.

Ciała zabitych wywieziono na Lipowicę i tam zakopano. Dopiero po zakończeniu wojny zostali ekshumowani i 9 czerwca 1945 r. pochowani we wspólnej mogile na zasańskim cmentarzu.

Miejsce pamięci jest zaniedbane. Wstyd!

Miejsce, w którym hitlerowcy dokonali egzakucji dziesięciu Polaków, upamiętniono. Zachowała się ściana, przy której ich rozstrzelano, a nawet dziury w niej po pociskach. Jest tablica z nazwiskami zabitych. To miejsce urządzono dawno, jeszcze za poprzedniego ustroju. Obecnie jest zaniedbane, choć nie dewastowane, ale latami niszczone przez przyrodę. O tym mordzie pamiętają uczniowie pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 15. W rocznicę napaści Związku Sowieckiego na Polskę, organizowane są tutaj uroczystości patriotyczne.

Jednak to miejsce aż prosi się choćby o doraźny remont, ze strony władz miejskich. Znajduje się z dala od głównej ul. Lwowskiej, na tyłach stacji benzynowej i diagnostycznej. Od ul. Lwowskiej nie jest odpowiednio oznaczone.

- Wygląd tego miejsca to wstyd. Przecież tam zginęli polscy patrioci. Oddali życie za Polskę. Naszym obowiązkiem jest o tym pamiętać - twierdzi pan Leszek.

Co na to miejskie władze?

- To miejsce pamięci z pewnością wymaga poprawy stanu technicznego i wyglądu. Niestety, w tym i przyszłym roku nie planujemy prowadzenia tam większych prac ze względu na ograniczone możliwości finansowe. Będziemy z pewnością brać je pod uwagę przy planowaniu wydatków w przyszłych latach. Dodatkową komplikacją jest to, że znajduje się ono na terenie nie należącym do miasta, jakiekolwiek prace remontowe będą wymagały licznych uzgodnień. Miejsce jest jednak sukcesywnie porządkowane - twierdzi Witold Wołczyk, rzecznik prezydenta Przemyśla.

Lista rozstrzelanych

Stanisław Gaweł
z Przemyśla, członek Armii Krajowej, ps. Tajland
Tadeusz Józefowicz
z Przemyśla, dyspozytor PKP
Stanisław Panczyj
z Przemyśla, inżynier
Stanisław Leszczyński
z Przemyśla, listonosz, członek AK, pseudonim „Okoń”
Eugeniusz Kiełt
z Przemyśla, członek AK, pseudonim „Lis”
Jan Rusiecki
z Przemyśla, st. ogniomistrz 22 pułki artylerii lotnicznej
Andrzej Paczkowski
z Przemyśla, plutonowy 5 pułku Strzelców Podhalańskich
Oskar Groyecki
z Żurawicy, emerytowany urzędnik
Bronisław Wrona
z Żurawicy, emeryt
Andrzej Kasak
z Żurawicy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24