Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skarb wykopany na polach w Rzepedzi

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
Znaleziony w Rzepedzi czekan z brązu, charakterystyczny dla kultury zakarpackiej, to najprawdopodobniej najstarszy zabytek archeologiczny tego typu, który trafił do Muzeum Historycznego w Sanoku.

Łukasz Solon, wiceprezes Grupy Rekonstrukcji Historycznej "San" w Sanoku, archeologią pasjonuje się od dawna. - Odkąd pamiętam dłubałem w ziemi - śmieje się.

Maria Zielińska, archeolog w Muzeum Historycznym w Sanoku wspomina, że pierwsze znalezisko, średniowieczne naczynie, przyniósł do niej jako nastolatek.

- Od tamtej pory współpracujemy z dobrymi efektami - mówi.

Na początku tego tygodnia Łukasz Solon razem z narzeczoną wybrał się w Bieszczady. Fotografowali cerkwie w Rzepedzi i Turzańsku, potem poszli pospacerować po okolicznych polach.

- Zobaczyłem wystający z ziemi kawałek metalu z charakterystyczną zieloną patyną - opowiada. - Złapałem, wyciągnąłem. Jak już miałem przedmiot w ręce, zorientowałem się, że to czekan, czyli coś w rodzaju toporka. Wiedziałem, że mam do czynienia z zabytkiem z epoki brązu. Skojarzyłem go z podobnym, który widziałem w publikacji wydanej przez Muzeum Historyczne, dotyczącej znaleziska ze Strachociny.

Ziemia kryła nie tylko czekan. Razem z nim spod warstwy gleby "wyskoczyły" przedmioty w kształcie spirali.
- Nie rozkopywałem już tego miejsca bardziej. Wolałem powierzyć je profesjonalistom. Nie chciałem nic zniszczyć - opowiada Solon.

Zadzwonił do zaprzyjaźnionych sanockich archeologów, z którymi współpracował wcześniej, m.in. podczas badań "Zamczyska" na Białej Górze. Piotr Kotowicz z Muzeum Historycznego i Marcin Glinianowicz z Muzeum Budownictwa Ludowego pojechali na miejsce odkrycia.

- Fakt, że zostaliśmy od razu zawiadomieni o znalezisku jest nie do przecenienia - podkreśla Marcin Glinianowicz.

W pilnym trybie został poinformowany konserwator zabytków, który błyskawicznie wydał pozwolenie na wyeksplorowanie skarbu.

- To dla nas ważne z punktu widzenia naukowego, bo jeśli sami wydobywamy zabytki, mamy szanse zbadać kontekst danego znaleziska. To rzadkość, gdy idzie o takie skarby jak ten, zazwyczaj ukrywane w miejscach odosobnionych, gdzie archeolodzy rzadko się zapuszczają. Na ogół trafiają na nie przypadkowi znalazcy czy poszukiwacze amatorzy, wykopują sami i przynoszą do nas - mówi Glinianowicz.

Już w trójkę założyli w miejscu odkrycia skarbu profesjonalny wykop archeologiczny. Nie był duży, 60 na 60 cm, ale pozwolił powolutku, metodami archeologicznymi, przy użyciu odpowiednich narzędzi, odsłonić i zbadać ten wycinek terenu. Dzięki temu nie tylko wydobyto pozostałe przedmioty - bransoletę z brązu oraz kilkadziesiąt spiralnych zwojów drutu brązowego, które mogły być elementami ozdób, np. naszyjnika.

Archeolodzy odkryli też nietypowy sposób ich ukrycia.

- Zauważyliśmy coś, co amatorowi mogłoby umknąć. To naczynie z gliny, w którym został umieszczony skarb. Było odwrócone do góry dnem i postawione na kamiennej płytce z piaskowca - opowiada Glinianowicz. - Z takim sposobem przechowania skarbu spotykamy się po raz pierwszy - podkreśla Maria Zielińska.

Piotr Kotowicz, archeolog z Muzeum Historycznego tłumaczy, że zwyczaj chowania cennych przedmiotów był popularny w epoce brązu. Zakopywano je w sytuacji zagrożenia, by potem po nie wrócić. Inna interpretacja mówi o traktowaniu ich jako dar, ofiarowywany bóstwom w miejscach kultu.

Archeolodzy zrobili niezbędne pomiary, sporządzili dokumentację fotograficzną znaleziska w Rzepedzi. To pierwsze takie odkrycie na tym terenie. Naukowcy na razie nie wiedzą, czy wiąże się z tym, iż w pobliżu znajdowała się jakaś osada czy też z przebiegającym w pobliżu szlakiem podróżnym wzdłuż Sanu, w kierunku Przełęczy Łupkowskiej.

Skarb będzie poddany dokładnym badaniom i konserwacji w Krakowie. Ale już teraz wiadomo, że można go datować na starszą epokę brązu (1500 lat p.n.e.).

- Charakterystyczny jest zwłaszcza ciężki czekan z tarczkowym obuchem. Nie służył jako narzędzie pracy, raczej jako symbol prestiżu majętnego mężczyzny, np. znakomitego wojownika - mówi Glinianowicz.

Przedmioty z metali kolorowych są w stanie przetrwać w ziemi kilka tysięcy lat. Są bardziej odporne niż te z żelaza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24