Skazani pomagają szpitalowi w Sanoku

Pieniądze skazani zebrali w ramach funduszu pomocy osadzonym. Przedmioty rękodzielnicze też wykonali sami. Są to przedmioty z wikliny, zrobione przez jednego ze skazanych pracujących pod okiem wikliniarza z Sanoka, rzeźby, makiety, obrazy.

Wśród darów są książki o tematyce historycznej pozyskane od jednego z wydawnictw warszawskich, przekazane przez administracje więzienia. Dużo jest tzw. fajansu, którym w żargonie więziennym określa się figurki wykonane z chleba.
Przedmioty trafią na loterię fantową. W imieniu skazanych podarunek przywiózł mjr Marek Grabek, dyrektor ZK w Łupkowie.

Jest to już kolejny podarunek osadzonych, którzy od dwóch lat wspomagają sanocki szpital, gdyż często sami korzystają z pomocy tutejszych lekarzy i personelu.
Jest to też kolejna akcja charytatywna skazanych z Łupkowa i Moszczańca. Wspomagali oni wcześniej Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, Rodzinną Biesiadę nad Sanem w Sanoku, oraz ciężko chorego chłopczyka z Zagórza. Zbiórkę na leczenie dziecka zainicjował mężczyzna odsiadujący wyrok za morderstwo, poruszony losem chłopca.

- Poprzez różne działania penitencjarne uczymy osadzonych altruizmu - podkreśla wychowawca kpt. Henryk Antoniewicz. - Skazani mają do dyspozycji salę terapii zajęciowej, z której bardzo często korzystają, bo nic tak źle nie działa na skazanych jak nuda i brak zajęcia.