Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skok na hotel, czyli jak Krystian Herba pobił rekord Guinnessa

Beata Terczyńska, Dubaj, Zjednoczone Emiraty Arabskie
333-metrowy Rose Rayhaan by Rotana (niebieski budynek za Krystianem) pokonany!
333-metrowy Rose Rayhaan by Rotana (niebieski budynek za Krystianem) pokonany! Wojciech Zatwarnicki
Pokonał na rowerze 2040 schodów! Pobił rekord Guinnessa. Wyczyn rzeszowianina Krystiana Herby wzbudził w Dubaju nad Zatoką Perską ogromne uznanie.
Więcej o sukcesie Krystiana Herby w piątkowym magazynie Nowin.

Sukces Krystiana Herby w Dubaju. Zobacz zdjęcia

Do Zjednoczonych Emiratów Arabskich wylatujemy po południu 23 stycznia. Choć ściskamy w rękach wizy, by wydostać się z lotniska, trzeba przejść przez kilka bramek.

Bagażu nie można odebrać, zanim nie zeskanują nam oczu, co jest obowiązkowe dla pierwszy raz odwiedzających kraj. Po co to robią?

- Żeby zidentyfikować człowieka, gdy znajdzie się go martwym bez dowodu - słyszymy od tubylców brutalną prawdę.

Ale to przecież najbezpieczniejsze miasto na świecie? - No tak, ale wypadki wszędzie się zdarzają.

No to stoimy w gigantycznej kolejce. Do kilku stanowisk, gdzie siedzą niezbyt mili panowie w białych szatach dish dash, z arafatkami na głowach. Takich kolejek jest jeszcze ze trzy. Tkwi w nich barwna mieszanka narodowościowa i kulturowa.

Kobiety odziane w czarne abaje, Murzynki w materiałach feerii barw z gigantycznymi chustami utrefionymi na głowach, mulat w srebrnym garniturze… To my na tym tle wyglądamy egzotycznie.

Jeszcze jedna kontrola wiz i uff, można szukać walizek. Te, pościągane już z taśmy, leżą porozrzucane na środku wielkiej hali. Odnajdujemy swoje, ale brakuje najważniejszej - z rowerami Krystiana Herby.

Kilkakrotnie przeczesujemy stanowiska. Ani śladu. Co teraz?! Przecież bez sprzętu nie ma mowy o biciu rekordu Guinnessa, który jest celem wyprawy trialowca z Rzeszowa.

- Może przyleci kolejnym samolotem z Istambułu, którym w pierwszej wersji mieliśmy lecieć? - głośno zastanawia się Konrad, starszy brat sportowca.

Niestety, na lotnisku nie wiedzą, czy bagaż jest w kolejnym samolocie. Okaże się za dwie godziny. Jeśli będzie, obiecują dostarczyć go do hotelu. Jedziemy zatem.

Miasto drapaczy

Rose Rayhaan by Rotana to wpisany do Księgi rekordów Guinnessa najwyższy hotel na świecie. Powstał dwa lata temu, liczy 333 metry wysokości. Wyglądem przypomina pocisk.

Stoi wśród kilkudziesięciu innych drapaczy chmur, równie majestatycznych, przy głównej ulicy Dubaju - Sheikh Zayed Road, gdzie w obie strony auta suną sześcioma pasami.

Podobno jeszcze 20 lat temu stały tu tylko dwa wieżowce, a dookoła był pustynny piach. Nieopodal nad miastem góruje "igła" - Burdż Chalifa, najwyższy budynek na świecie, liczący 828 metrów. Ale "igłę" rzeszowianin zostawia sobie na deser.

- Odnalazły się rowery! Przylecą jutro w nocy - Krystian Herba dostaje dobrą wiadomość.

A więc powinny dotrzeć przed konferencją prasową, na którą zapowiedziało się ponad 40 dziennikarzy z arabskich mediów. Krystian będzie mógł też wreszcie poćwiczyć na klatce schodowej 68-piętrowego wysokościowca.

Zapraszamy na bicie rekordu

Poprzedni rekord świata w liczbie pokonanych schodów na rowerze ustanowiony był w 2008 r. w Chinach. Wtedy trójka trialowców zaliczyła 2008 schodów. Krystian ma chrapkę na 2040.

- Aby to zrobić, planuję najpierw wyskoczyć na 23 piętro, potem windą zjechać w dół. Oczywiście ani na moment nie podpierając się rękoma, czy nogami. I od nowa rozpocznę wspinaczkę na szczyt. Tym samym pokonam 91 pięter - tłumaczy. - Czuję, że spokojnie dam radę. Dobrze mnie tu karmią.

Już nikt z obsługi nie dziwi się, gdy na śniadanie prosi o karton mleka, a popija go pepsi.

O ataku Polaka na najwyższy hotel świata w Dubaju głośno. Krystian już sześć razy bił rowerowe rekordy, ale nigdy dotąd nie wzbudzał takiego zainteresowania. Zadbał o to sam hotel. W holu pracownicy ustawili podest, aby goście mogli oglądać z bliska rower bez siodełka. Na zmianę pilnują go ochroniarze.

Centrum Dubaju. Nasz fotoreporter robi zdjęcia Krystianowi dającemu popisy na schodach przy grających fontannach. Ludzie z różnych stron świata proszą o zdjęcia, nagrywają filmiki.

Nagle mężczyzna w arabskim stroju woła sportowca po imieniu. Przedstawia się jako wielki fan naszego krajana, którego wyczyny śledzi w Internecie. Jest szczęśliwy, że może go poznać osobiście.

Wieczór przed startem. Ekipa przykleja naklejki z numerami schodów, mocuje banery. Około 30 piętra okazuje się, że jest pomyłka i trzeba zacząć od nowa. Strażnik pilnujący roweru zauważa, że poszła jedna ze szprych. Trzeba to naprawić.

Pracownicy hotelu szykują się na najazd mediów. W kopule na szczycie dachu rozstawiają miękkie krzesła dla dziennikarzy, mocują telewizor, gdzie na żywo reporterzy będą mogli śledzić wyczyn Polaka filmowany aż przez 70 kamer zamontowanych na klatce.

W wielkiej siatce u sufitu czeka już masa kolorowych balonów i confetti, które mają wysypać się na przekraczającego metę sportowca.

- Dla menedżerów hotelu nie było rzeczy niemożliwych. O cokolwiek byśmy poprosili, odpowiedź była jedna: nie ma sprawy albo już o tym pomyśleliśmy. Wyprzedzali nasze myśli o krok - nie może się nachwalić perfekcyjnego przygotowania Natalia Przystaś, menedżer Krystiana. - Nawet klatkę schodową odmalowali tuż przed startem. Nieprawdopodobne.

Przyjechaliśmy specjalnie dla Krystiana

Poniedziałek, 30 stycznia. Start zaplanowany jest na godz. 11. W Polsce będzie wtedy godz. 8. Po jajecznicowym śniadaniu Krystian rozgrzewa się przed wejściem. Podziwia go spory tłum. Nagle słychać swojsko brzmiący język. Rzeszowianie Hanna i Jacek Babula specjalnie zmienili trasę podróży, by akurat zatrzymać się w Dubaju.

- Wyczyn Krystiana Herby jest olbrzymią promocją Polski, Podkarpacia i Rzeszowa - mówi pan Jacek. - Ja też reprezentuję cały naród - wypina pierś przyodzianą w biało-czerwoną koszulkę z napisem Polska.

Jest przekonany, że Krystianowi się uda.

- Myślę, że gdyby już dziś była możliwość wskoczenia na Burdż Chalifa, Krystian też by sobie poradził. Podziwiam tego chłopaka. Skakanie rowerem po schodach wymaga żelaznej kondycji i olbrzymiego samozaparcia.

Wśród kibiców jest kolejny Polak, Bruno Czylewicz. Od kilku lat zajmuje się stomatologią kosmetyczną w największej tutejszej klinice. Urwał się z pracy… w niebieskim kitlu lekarskim.

- My, Polacy, powinniśmy się wspierać - mówi z entuzjazmem.

Są też turystki z Wodzisławia Śląskiego, które przyjechały w odwiedziny do koleżanki - polonistki pracującej w polskiej szkole przy ambasadzie.

Polski dzień w Dubaju

10, 9, 8… 3, 2, 1 - słychać odliczanie po arabsku, angielsku, rosyjsku, francusku, polsku. Krystian startuje. Pewnie rusza do przodu, widać, że jest w dobrej formie. Szybko zaaklimatyzował się w mieście, gdzie mimo najzimniejszego (!) tygodnia w roku temperatura sięga 23 - 30 st. C.

Tak jak obawiał się Krystian, na klatce schodowej jest duszno, choć działała klimatyzacja. Koszulka jest mokra, pot leje się po twarzy. Od czasu do czasu Natalia podaje mu wodę. 50 - 52 sekundy na piętro. Nie jest źle. Ale czy wytrzyma?

Nie pomagają oślepiające błyski fleszy. Nasz fotoreporter tradycyjnie dotrzymuje Krystianowi kroku. Z przodu biegną Konrad, brat Krystiana z bratową Magdą. Mają ważną rolę - pilnują, by na klatkę nie wtargnął nikt nieproszony i by wszystkie drzwi na trasie były domknięte.

Z tyłu Remigiusz Walaszczyk, asystent techniczny Krystiana, kontroluje jego tętno. Nie powinno przekraczać 170.

Jeszcze tylko 8 pięter. Emocje na górze sięgają zenitu. Z głośników leci "Eye of the Tiger". To tylko dodaje Krystianowi kopa. Meta! Spadają balony, fruwa confetti.

- Na finiszu miałem jeszcze zapas energii i przyspieszyłem - śmieje się. Siły wystarczyło nawet na salto przez kierownicę.

- Brawo Polska!!! Krystian! Jesteś wielki!!! - radują się Polacy.

Reporterzy przepychają się, by nie stracić żadnego ujęcia. Kolejki do wywiadów.

- Dziś w Dubaju jest polski dzień, nasze święto - śmieje się też Adam Krzymowski, pochodzący z Białegostoku polski ambasador mieszkający w Abu Dhabi. - Jestem dumny.

Najszczęśliwszy jest sam rekordzista.

- Godzina, trzynaście minut i czterdzieści jeden sekund to bardzo dobry czas. Spodziewałem się, że pokonanie 91 pięter zajmie mi półtorej godziny - cieszy się.

Godzinę później żartuje, że jest gotów jeszcze raz powtórzyć wspinaczkę.

Brat Konrad natychmiast dzwoni do mamy, która bardzo przeżywa każdy start syna.

- Teraz aż się popłakała - mówi. - Jeśli chodzi o Krystiana, nie miałem żadnych wątpliwości, że mu się uda. Bardziej się martwiłem, by coś nieprzewidzianego z zewnątrz nie zakłóciło przebiegu. No i wcześniej Krystian porywał się jednak na dużo niższe budynki. Czasy były krótsze. Teraz inaczej trzeba było się do tego przygotować.

Wyczyn Krystiana Herby został udokumentowany na filmie. Dzięki temu zostanie wpisany do Księgi rekordów Guinnessa.

Jeszcze tego samego dnia nasz bohater jest gościem specjalnym programu na żywo największej tutejszej stacji Dubaj One Live. Trialowiec zdradza, że w tym roku marzy mu się zaliczenie wieżowców w Toronto w Kanadzie i na Tajwanie. A za rok w styczniu Burdż Chalifa w Dubaju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24