Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skradziono relikwie świętego ojca Pio. Dla złodzieja nie ma świętości

Anna Janik
Relikwie umieszczone były w relikwiarzu. Skradziono je z kaplicy Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu.
Relikwie umieszczone były w relikwiarzu. Skradziono je z kaplicy Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu. Archiwum
W ostatnich latach na Podkarpaciu nasiliły się akty profanacji. Wandale odarli z czci dwa znane miejsca kultu religijnego. Dlaczego odważyli się podnieść rękę na to, co było dotąd nienaruszalne i święte?

W kaplicy Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu nigdy nie brakowało modlących się o zdrowie pacjentów, ale odkąd nieznany sprawca ukradł stąd relikwie stygmatyka ojca Pio, nie ma dnia, żeby o opamiętanie się tego człowieka nie modliły się dziesiątki wiernych.

- Że mu ręka nie uschła, kiedy wyjmował z gablotki te relikwie. Teraz czujemy, jakby nam kogoś brakowało. Pustka w sercu - ubolewa 82-letnia Stanisława Rostecka, która mieszka w pobliżu szpitala i codziennie modli się w tutejszej kaplicy. - Może kogoś ruszy sumienie i odda to, co wziął - kręci głową.

Brak relikwii umieszczonych w relikwiarzu w kształcie splecionych dłoni zauważył w ubiegłym tygodniu kapelan szpitala. Powiadomił policję. Funkcjonariusze zabezpieczyli monitoring, ale sprawcy na razie nie ustalono.

Włoski święty, ojciec Pio, jest związany z przemyską lecznicą od dawna. We wrześniu 2009 r. zostały przywiezione do szpitalnej kaplicy jego relikwie - fragment materiału z zaschniętymi kroplami krwi z dłoni. Szpital nosi także imię św. Ojca Pio, a w każdy poniedziałek chorzy biorą udział w specjalnej mszy z wystawieniem relikwii. Jakie były motywy działania sprawcy, który głęboko zranił wielu wiernych?

- Na ten moment nie można wykluczyć niczego. Może była to osoba o źle ukształtowanej wierze, religijności, traktująca relikwie jak cudowny talizman, sposób na zaskarbienie sobie łask. Może chora, może chcąca po prostu celowo sprofanować to miejsce - zastanawia się o. Jan Maria Szewek, franciszkanin.

To o tyle przykre, że uderzyło w Kościół i osoby wierzące, a dodatkowo chore, dla których włoski kapucyn jest szczególnym orędownikiem. Ojciec Pio dużo czasu poświęcał na spowiedź i troskę o chorych i potrzebujących. Z myślą o nich założył w 1956 r. w San Giovanni Rotondo istniejący do dzisiaj szpital o nazwie Dom Ulgi w Cierpieniu.

Znieważył z zemsty

Niestety, ubiegłotygodniowy incydent nie jest pierwszym tego typu na Podkarpaciu. Na początku stycznia ubiegłego roku do profanacji doszło w Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej w Kalwarii Pacławskiej. 19-latek z Nowosiółek Dydyńskich za cel obrał sobie kapliczki na dróżkach Matki Bożej i Jezusa.

Wyjął z jednej z nich obraz Maryi i wypalił Jej twarz. W drugiej połamał fresk Chrystusa. Przed trzecią kapliczką uszkodził barierkę ochronną. Policja zatrzymała go już dwa dni po ujawnieniu przestępstwa. 19-latek przyznał się do znieważenia, tłumacząc, że miała być to zemsta na głęboko wierzącej matce. Ta nie akceptowała muzyki, której słuchał.

Złapanie sprawcy nie powstrzymało przed podobnym czynem dwóch kolejnych osób. Zaledwie cztery dni później ucierpiała zabytkowa barokowa kolegiata w Brzozowie. 20- i 22-latek z Brzozowa czarną olejną farbą wymalowali obraźliwe napisy. Wulgaryzm znalazł się na podstawie stojącej przed plebanią figury Maryi, upamiętniającej 150. rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP. Kolejne hasła, tym razem antysemickie, wymalowane zostały na dwóch ścianach świeżo wyremontowanego budynku katechetycznego.

Ucierpiał też sam kościół. Na schodach prowadzących do zakrystii pojawił się szkalujący napis, a na apsydzie, której remont zakończył się w ubiegłym roku, kolejne wulgaryzmy.

Grozi nawet ekskomunika

Najpoważniejszym aktem profanacji było włamanie do kościoła w Wyżnem w kwietniu 2013 r. Trzech 16-latków splądrowało wszystkie pomieszczenia kościelne. Z tabernakulum ukradli naczynia liturgiczne, w tym puszki do komunikowania i kustodię, a znajdujący się w nich Najświętszy Sakrament rozsypali.

Za dokonanie podobnych czynów grożą konsekwencje nie tylko prawne, ale i kościelne. Sprawcy mogą usłyszeć prokuratorskie zarzuty znieważenia obiektu kultu religijnego, kradzieży lub niszczenia mienia, za co może grozić do 5 lat więzienia. Samo świętokradztwo, według praw Kościoła, to grzech ciężki, a w niektórych przypadkach za jego popełnienie grozi nawet ekskomunika. Zgodnie z Kodeksem prawa kanonicznego Kościół ma bowiem „wrodzone i własne prawo wymierzania sankcji karnych wiernym popełniającym przestępstwo”.

- Kanon 1376 mówi wprost, że ten, kto profanuje rzecz świętą ruchomą, czyli np. relikwie, albo nieruchomą, czyli np. kościół lub cmentarz, podlega karze - wyjaśnia Paweł Cypryś, absolwent Wydziału Prawa Kanonicznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie na, który prowadzi w Rzeszowie własną kancelarię. - Ekskomunika zaliczana jest do tzw. kar poprawczych. Może zostać uzupełniona przez biskupa o pokutę, np. obowiązek zapłaty za wyrządzone szkody materialne. Pokuta ma na celu zwiększenie dolegliwości kary - zaznacza adwokat.

Za najcięższe przestępstwo kościelne - znieważenie Najświętszego Sakramentu- grozi ekskomunika „z urzędu”, czyli tzw. „latae sententiae”. Nie musi nakładać jej władza kościelna, bo sprawca sam automatycznie ją na siebie zaciąga. Zgodnie z wykładnią Kościoła, tak stało się właśnie w przypadku trzech nastolatków, którzy podnieśli rękę na Najświętszy Sakrament.

W przypadku profanacji sprawcy grozi eks- komunika „ferendae sententiae”, czyli taka, którą ogłasza biskup ordynariusz. Nakłada ją na konkretną, ustaloną osobę, co do której nie ma wątpliwości, że popełniła przestępstwo. Kara ta nie ma jednak charakteru ostatecznego - podczas spowiedzi zdjąć ją może uprawniony duchowny.

Żeby tak się stało, w zależności od rodzaju czynu, za który nałożono ekskomunikę, należy udać się do spowiednika w katedrze biskupiej, czyli tzw. penitencjarza. On, krok po kroku, wskazuje, co należy robić, a często sam zdejmuje ekskomunikę. Oczywiście, prawo kanonicznie przewiduje wyjątki od tej reguły. Jeśli ekskomunikowany znajduje się w stanie zagrożenia życia, czyli może umrzeć bez rozgrzeszenia, wtedy każdy ksiądz ma prawo zdjąć ciążącą na nim karę.

- Trzeba pamiętać, że ekskomunika nie zmierza do wyzbycia się członka wspólnoty na zawsze. Ona jest karą, której bolesność polega na czasowym odsunięciu od wspólnoty poprzez zakaz przyjmowania sakramentów lub pełnienia funkcji, np. bycia chrzestnym, świadkiem bierzmowania - wyjaśnia Paweł Cypryś.

Krzyk chorego sumienia

Socjologowie tłumaczą, że choć statystycznie tego typu przypadki są rzadkie, każdy jeden świadczy oprzemianach wświadomości młodych Polaków.

- To, co było święte dla ich rodziców i dziadków, niekoniecznie jest święte dla nich, i w ten sposób manifestują brak związku lub chęć zerwania więzi z Kościołem - komentuje dr Leszek Gajos, socjolog religii z Rzeszowa. - Nie bez znaczenia jest też obecna pozycja Kościoła, dla którego - nie ukrywajmy - nastały trudne czasy. Spadający autorytet księży, dyskusje o finansach Kościoła, problemy pedofilii również odarły Kościół ze świętości, przez co młodzi ludzie mogą być nastawieni do niego wrogo.

Ks. prof. Andrzej Garbarz, etyk i wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego, akty profanacji nazywa „krzykiem chorego sumienia”.

- Te osoby pewnie same sobie próbowały coś udowodnić, a to świadczy tylko o tym, że są bardzo zagubione, być może brak im odporności cywilizacyjnej. Oczywiście, nie może być na to społecznego przyzwolenia - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24