Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śledztwo wyjaśni przyczyny śmierci 18-letniego ucznia ZST w Strzyżowie

Anna Janik
Oś i koło ładowarki Ł-34 zostały zabezpieczone przez policję.
Oś i koło ładowarki Ł-34 zostały zabezpieczone przez policję. Dariusz Danek
Tą tragedią żyje cały Strzyżów. Nieprzytomny 18-latek trafił do Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Lekarze stwierdzili rozległe pęknięcie czaszki w okolicy skroniowej. Nie potrafili uratować mu życia.

18-letni Dariusz J. z Jawornika Niebyleckiego od blisko trzech lat pracował w Ośrodku Maszynowym w Strzyżowie. Był jednym z młodocianych pracowników, których zakład wysłał na nauki do pobliskiego Zespołu Szkół Technicznych.

- Do końca szkoły zostało mu raptem dwa miesiące. W czerwcu miał zdawać egzaminy, a tu takie nieszczęście - ze łzami w oczach opowiada Adam Nizicki z Ośrodka Maszynowego w Strzyżowie, gdzie doszło do tragicznego wypadku. W poniedziałek prokurator przeprowadził tu oględziny. Nie dały odpowiedzi na żadne pytanie.

Huk na całą halę

W piątek Darek, który miał opinię "pracusia" sam zgłosił się do rozbiórki ładowarki samobieżnej typu Ł-34, wykorzystywanej m.in. w rolnictwie. Jego zadaniem było zdjęcie prawie 2-metrowych kół tej maszyny, podwieszonych na wyciągu. Jak twierdzi Adam Nizicki, opiekujący się uczniami, towarzyszył mu asystent, z którym Darek bardzo często pracował na hali.

- Wszystko szło dobrze do momentu, kiedy zaczęli odkręcać śruby z ostatniego koła. Nie wiadomo, co się stało, bo usłyszeliśmy tylko ogromny huk. Asystent, który stał po drugiej stronie koła znalazł już Darka leżącego na betonowej posadzce - drżącym głosem opowiada Nizicki.

18-latek nieprzytomny trafił do Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Lekarze stwierdzili rozległe pęknięcie czaszki w okolicy skroniowej. Nie potrafili uratować mu życia.

Pierwszy wypadek od 40 lat

W ośrodku maszynowym wszyscy, na czele z prezesem, który weekend spędził w szpitalu, bardzo przeżywają piątkową tragedię. To pierwszy poważny wypadek w historii zakładu. Pracownicy zachodzą też w głowę, w jaki sposób doszło do tragedii, skoro opona nie pękła a koło nie spadło z wyciągu!

Na te pytania nie potrafili odpowiedzieć też przedstawiciele policji, Inspekcji Pracy i prokurator, który wczoraj rano prowadził oględziny miejsca wypadku. Dlatego, żeby wyjaśnić zagadkową śmierć Darka konieczne jest powołanie biegłego.

- Szukamy już odpowiedniej osoby i mamy nadzieję, że do końca tygodnia dowiemy się, czy w jakikolwiek sposób mógł zawinić tu człowiek. Jutro będziemy mieć wyniki sekcji zwłok - mówi Jacek Złotek z Prokuratury Rejonowej w Strzyżowie.

Rodzice wierzą, że jeszcze wróci

Uczniowie klasy, do której chodził Darek w ciszy przeżywają to, że tak nagle i niespodziewanie ich opuścił. Atmosfera ogromnego przygnębienia panuje zresztą w całej szkole, bo Darek był jedną z tych osób, którą lubili wszyscy.

- Zawsze wesoły i uśmiechnięty. O pomoc nie trzeba było go dwa razy prosić. My ciągle nie możemy uwierzyć. Lekcje zaczynamy od modlitwy, wieczorem idziemy na różaniec - mówi kolega z klasy Mariusz Długosz, próbując powstrzymać łzy.

Rodzice chłopca są w ogromnym szoku. Nadal wierzą, że ich najmłodsze dziecko wróci jeszcze do swojego pokoju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24