Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślub na Malcie, a zamiast koperty - kurs nurkowania. Tak zmieniaję się weselne trendy

Anna Janik
Zagraniczne plenery, urocze miejsca, niezwykła egzotyka. To wszystko ma sprawić, że takiego wesela żaden uczestnik nie zapomni. Na zdjęciu sesja na Filipinach.
Zagraniczne plenery, urocze miejsca, niezwykła egzotyka. To wszystko ma sprawić, że takiego wesela żaden uczestnik nie zapomni. Na zdjęciu sesja na Filipinach. whitestory.pl
Państwo młodzi chcą jednego - niezapomnianych przeżyć. Dotyczy to wszystkiego - miejsca wesela, filmu, zdjęć, a nawet prezentów.

Ślub w rodzinnej parafii, podróż białą limuzyną do sali weselnej i sesja plenerowa robiona w trakcie wesela? To już przeszłość! W branży ślubnej jak w żadnej innej trendy zmieniają się błyskawicznie. To co było modne jeszcze rok, dwa lata temu, dziś jest już passe. Dotyczy to niemal wszystkiego: od miejsca wesela po ślubne podarunki.

Wśród rzeszowian na topie są teraz nie przyjęcia w ekskluzywnej restauracji lub pałacu, ale garden party z widokiem np. na bieszczadzkie szczyty lub na podleśnej polanie, gdzie słychać śpiew ptaków. Wynajmowane firmy rozstawiają namioty, udekorowane żywymi kwiatami, zwisającymi u sklepienia galami, falbanami, a nawet kryształowymi 2-metrowymi żyrandolami. Koszt?

- Wydawać by się mogło, że garden party będzie tańsze niż impreza w lokalu, a jest odwrotnie, bo czasem dochodzą koszty wynajmu terenu, który spodobał się młodym - wyjaśnia Joanna Kłosińska, organizatorka imprez plenerowych. - Koszt rozstawienia namiotu na 120 osób, z podestem dla orkiestry i parkietem, to ok. 25 tys. zł bez cateringu.

Również sam sakrament pary chcą zawrzeć w nietypowym miejscu, np. poza kościołem. Na Podkarpaciu jedynym świeckim miejscem, w którym księża mogą udzielać sakramentów, jest kaplica w dworze w Komborni. Ale mimo zgody biskupa duchowni się nie palą.

- Dwie trzecie par, które organizują u nas wesela, chciałoby pobrać się w kaplicy, ale nie dostają na to zgody od księży, dlatego najczęściej mamy błogosławieństwa lub msze św. rocznicowe - mówi Ryszard Skotniczny, właściciel dworu Kombornia.

Również z tego powodu coraz więcej par z regionu decyduje się na ślub i wesele za granicą. Co ciekawe, młodzi wcale nie wybierają miejsc, z którymi łączą ich jakieś szczególne wspomnienia. Lokalizacja ma sprawić, że ich przyjęcie będzie po prostu niezapomniane.

- Ostatnio miałem wesele na Sycylii, w hotelu położonym na zboczu wzgórza z widokiem na morze. Panorama była fenomenalna - opowiada Grzegorz Olszewski, właściciel studia fotografii w Rzeszowie. - To była impreza w wąskim gronie ok. 20 osób, ale są i takie na 100, organizowane w Grecji, na Majorce.

Zdjęcia do albumu robią też goście

Prawdziwą furorę robią też zagraniczne sesje zdjęciowe, np. we Francji, Szwajcarii, Portugalii, a nawet na Malediwach lub w Dubaju. Pary celowo wybierają miejsca, w których mogą spędzić później swoją podróż poślubną. Fotograf przylatuje tam jedynie na 2-3 dni. Koszt takiej sesji to ok. 5 tys. zł, ale mimo ceny chętnych nie brakuje.

- Jeszcze rok temu miałem dziesięć takich wyjazdowych sesji. W tym mam już zaplanowanych trzydzieści. Samolotami poruszam się tak często jak niektórzy autobusami - uśmiecha się Olszewski.

- Oczywiście mam też plenery i śluby za granicą, ostatnio na Filipinach, Mediolanie czy Sztokholmie, ale dużą popularnością cieszą się także takie "czyste" zdjęcia, np. w Bieszczadach, na polnych drogach lub łąkach - mówi rzeszowski fotograf Maciej Olech.

I dodaje, że w dzisiejszej fotografii plenerowej nastąpił powrót do natury. Miejsce industrialnych fabryk zajęły zabielone wiosną sady, pola z kwitnącym rzepakiem i dojrzewające zboża, które porusza wiatr.

Młodzi chcą niezapomnianych przeżyć przede wszystkim w trakcie wesela. Z kościoła na salę weselną podjeżdżają już nie udekorowaną kwiatami limuzyną, ale na przykład różowym garbusem, na widok którego przechodnie reagują oklaskami i spontanicznymi pozdrowieniami, tak ważnymi w ślubnym fotoreportażu.

Żeby uchwycić jak najwięcej takich emocji podczas wesela, fotografowie rozdają gościom polaroidy pozwalające na natychmiastowe wywołanie fotek. W ten sposób zastępują nieco oklepaną już fotobudkę, w której goście w zabawnych nakryciach głowy robili sobie "selfie".

Takie zdjęcia, np. przy stołach, gdzie nietrudno o zabawne sytuacje, często znajdują się później w ślubnych albumach, a bywa że należą do ulubionych pamiątek młodych.

Zamiast pieniędzy - przeżycia

Nastawienie na przeżywanie widać też w ślubnych prezentach. Pieniądze w kopercie lub komplet porcelany zdarzają się już coraz rzadziej. Teraz nowożeńcom ofiaruje się wspólne przeżycia, np. weekend w modnym ośrodku spa, rejs jachtem, skok ze spadochronem, kurs kitesurfingu, a nawet flyboard, czyli sprzęt, który umożliwia latanie nad wodą, pływanie pod wodą z dużą prędkością lub wykonywanie skomplikowanych ewolucji w powietrzu w butach podłączonych do źródła wody pod ciśnieniem.

Rzeszowianie chętnie wybierają jednak loty balonem, awionetką, minikurs latania cessną oraz jazdę samochodami 4x4.

- Popularne są też tzw. boxy, czyli zestawy zawierające do 24 propozycji, z których para młoda sama wybiera tę, na którą chce się zdecydować - mówi Kornel Piesio z portalu specjalizującego się w prezentach (w ostatnim roku 400-procentowy wzrost zamówień). - Taki niematerialny podarunek gwarantuje, że para młoda zapamięta nie tylko sam prezent, ale i tych, którzy go ofiarowali.

Ponieważ nowożeńcy również chcą zaskakiwać swoich gości, decydują się na różnego rodzaje atrakcje podczas przyjęcia. Do lamusa odeszły już puszczane w niebo lampiony, fajerwerki, czekoladowe fontanny lub pokazy barmańskie.

Na topie są za to nietypowe zdjęcia grupowe, angażujące gości. Używa się do nich np. wyciętych ze styropianu liter, z których układa się imiona nowożeńców.

Film z wesela niczym produkcja z Hollywood

Młoda para zaskakuje też nietypowymi podziękowaniami dla rodziców.

Zamiast wspólnego tańca w rytm szlagieru "Cudownych rodziców mam" wyświetlają nakręcone wcześniej krótkie filmy w formie teledysku, w których grają główne role. Zdjęcia powstają na placach zabaw, w wesołych miasteczkach, na ulicy, a nowożeńcy pokazują do kamery np. kartki papieru z dowolnymi tekstami, wymieniając, za co są wdzięczni swoim rodzicom. Często zwracają się też do gości, dziękując im za przybycie na wesele.Taki film jako prezent i pamiątkę dostają właśnie rodzice.

O tym, jak wiele zmieniło się przez ostatnie lata właśnie w kwestii wideofilmowania, opowiada Wacław Piech, właściciel studia filmowego. Materiał nagrywa się teraz lustrzankami cyfrowymi, które pozwalają na oglądanie weselnego filmu w jakości kinowej. Młodzi coraz chętniej uzupełniają film plenerami. Te mogą ograniczyć się zaledwie do kilku ujęć, np. romantycznego spaceru po plaży. Ale żeby robiły wrażenie, młodzi szukają niezwykłych miejsc. Wyjeżdżają z operatorem nawet za granicę.

- Robimy filmy niezwykle dynamiczne, okraszone ujęciami w stylu teledysku z odpowiednim tłem muzycznym - mówi Maciej Olech. - Stworzenie takiego filmu jest niezwykle pracochłonne. Montaż 2-, 3-minutowego skrótu filmu zajmuje nawet 3 dni. Ale efekt kojarzy się produkcją hollywoodzkich ekip.

Ile taki film może kosztować? - Od 4 do 6 tys. zł - wylicza Olech.

Na przyjęciach ślubnych coraz częściej można zobaczyć dwóch kamerzystów. W sumie mają 4 urządzenia rejestrujące, które osobno nagrywają obraz, a osobno dźwięk.

- Jeden operator robi tzw. szerokie plany, a drugi skupia się na detalach - opowiada Wacław Piech. - Weselny film to już nie szczegółowa relacja z tego dnia, ale pigułka zawierająca głównie emocje.

Nasze wesela są niezwykłe

Dlatego trwa zazwyczaj 30-60 minut i pokazuje jedynie najciekawsze ujęcia z kościoła, szaleństw na parkiecie lub oczepin.

Zresztą oczepiny są coraz krótsze. W niektórych przypadkach ograniczają się do rzucania welonem i "chusteczki".

Wyjątkiem są wesela polsko-zagraniczne. Obcokrajowcy chcą poznawać wszystkie lokalne tradycje, chętnie uczestniczą w zabawach, a często przemycają też własne weselne zwyczaje. Do takich należą znane z Wysp Brytyjskich długie przemowy drużby, który szczegółowo przedstawia życiorys pana młodego, opowiada o jego zaletach i wznosi pierwszy toast.

Goście z zagranicy chętnie prezentują też tańce ze swoich regionów, próbując uczyć się "naszych" polek.

- Oni są w szoku, że Polacy potrafią się tak bawić na weselach. Nie mogą uwierzyć, że na stołach jest tyle jedzenia, placków, przekąsek, bo u nich goście sami kupują sobie w restauracji np. alkohol - opowiada Wacław Piech. - Faktycznie, nasze wesela są niezwykłe, a w takich miejscach jak Bachórz, Harta, Szklary, Dynów nadal można natknąć się na przyjęcia w kształcie, jaki pamiętają nasze mamy i babcie. Z orszakami ślubnymi, wielozwrotkowymi przyśpiewkami, "odgrywkami" i ponadgodzinnymi oczepinami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24