Słupy ogłoszeniowe za 300 tys. w Rzeszowie? Miasto: za drogo

W Rzeszowie przy ulicach stoi ponad 130 słupów ogłoszeniowych. Plakaty są na nie przyklejane na podstawie umów, jakie reklamodawcy zawierają z urzędem miasta. Niestety w deszczowe dni reklamy mokną i wyglądają nieestetycznie. Zdarza się tez i tak, że plakaty są wieszane bez zgody miasta. Aby rozwiązać problem urzędnicy zdecydowali o stopniowej wymianie słupów na bardziej nowoczesne. Jako pierwsze mają być wymienione dwa: przy wejściu do podziemnej trasy turystycznej w Rynku oraz na skrzyżowaniu al. Piłsudskiego i Cieplińskiego, przy urzędzie marszałkowskim. W obu przypadkach słupy mają być podłączone do prądu.

Przez całą dobę mają się obracać, a po zmroku, oraz w deszczowe, ciemne dni świecić. Ogłoszenia i plakaty miasto chce chować za szybą, dzięki czemu po deszczu słupy mają wyglądać estetycznie. Urzędnicy zaplanowali, że będą miały między 4,8 i 5,2 m wysokości oraz 1,8 do 2,3 m średnicy. W przetargu miasto szukało firmy, która tematem zajmie się kompleksowo. Przygotuje projekt i wykona przyłącze elektryczne, a następnie urządzenia zamontuje.

W przypadku Rynku konieczne jest także uzyskanie zgody konserwatora zabytków. Niestety po raz piąty przetarg trzeba było unieważnić. - Tym razem z powodu ceny, jaką zaproponował jedyny oferent. Za dwa słupy zażyczył sobie 300 tys. zł. To stanowczo za dużo, my mieliśmy przygotowane na ten cel 210 tys. zł - mówi Maciej Chłodnicki rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Poprzednie przetargi kończyły się niepowodzeniem, ponieważ nie zgłosił się do nich żaden wykonawca. W ostatnim, czwartym, oferentów było trzech, ale żaden nie spełnił wymagań przetargowych. Co dalej? Miasto z pomysłu nie rezygnuje i prawdopodobnie ogłosi kolejny przetarg. Niewykluczone, że urzędnicy rozważą także możliwość wynajęcia słupów od zewnętrznej firmy.