Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć od kłusowniczej kuli. Ciąg dalszy procesu

Norbert Ziętal
Podczas rozprawy sędzia Rafał Puchalski prezentował i opisywał latarkę, której oskarżony używał podczas kłusowania feralnego dnia.
Podczas rozprawy sędzia Rafał Puchalski prezentował i opisywał latarkę, której oskarżony używał podczas kłusowania feralnego dnia. Norbert Ziętal
Odroczona została rozprawa w sprawie o nieumyślne spowodowanie śmierci Mariusza N. Obrona wystąpiła z wnioskiem o dodatkową opinię biegłych medycyny sądowej.

Ponad rok temu Mariusz N. został śmiertelnie postrzelony z broni kłusowniczej. O nieumyślne spowodowanie śmierci mężczyzny prokuratura oskarża Jacka F. Obaj mężczyźni mieszkali w tej samej miejscowości, znali się od dziecka. F. przyznaje, że to on oddał strzał, ale twierdzi, że w ciemnościach sądził, że strzela do dzika. Pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej zapowiedział, że będzie chciał dowieść, że chodzi o znacznie poważniejszy czyn.

W tej sprawie sąd przesłuchał już oskarżonego, żonę zabitego i zgłoszonych dotychczas świadków. Na miejscu tragedii przeprowadzona została wizja lokalna.

Podczas rozprawy obrońca oskarżonego złożył wniosek o wydanie dodatkowej opinii przez biegłych medycyny sądowej. Chodzi o odpowiedź na pytanie, czy Mariusz N. po tym, jak został postrzelony, mógł jeszcze chodzić, a jeżeli tak, to na jaką odległość. Z sekcji zwłok wynika, że Mariusz N. nie zmarł od razu, lecz po jakimś czasie, z wykrwawienia.

Obrona: ten wniosek dowodowy ma ważne znaczenie

- Ta opinia ma istotne znaczenie dla tej sprawy - twierdzi adw. Piotr Blajer, obrońca oskarżonego.

Oskarżony Jacek F. i oskarżycielka posiłkowa, czyli żona zmarłego, wskazali różne miejsca, w których znajdował się oskarżony w chwili, gdy oddawał strzał. Gdzie indziej znajdowała się broń, a jeszcze gdzie indziej zwłoki.

Sąd przesłuchał również świadka, 37-letniego mieszkańca Wólki Pełkińskiej. Oskarżony Jacek F. jest jego kolegą.

- W dniu tragedii, po południu, umówiliśmy się telefonicznie na ryby. Następnego dnia o siódmej rano pojechaliśmy. Nie wiedzieliśmy i nie rozmawialiśmy o tragicznych wydarzeniach z poprzedniego dnia, każdy łowił w swoim miejscu. Za jakiś czas zadzwoniła do mnie żona z informacją o tym, co się stało. Powiedziałem o tym oskarżonemu, ale nie zareagował jakoś szczególnie. Zachowywał się normalnie, nie był przygnębiony. Wróciliśmy przed południem, na Jacka F. czekały już dwa radiowozy policyjne - zeznał świadek.

Nie został wyznaczony termin kolejnej rozprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24