Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Snowboardzista z Rzeszowa: w Soczi jest trasa, jaką lubię

Tomasz Ryzner
– Mam tylko dwie deski, absolutne minimum – mówi rzeszowski uczestnik igrzysk Maciej Jodko.
– Mam tylko dwie deski, absolutne minimum – mówi rzeszowski uczestnik igrzysk Maciej Jodko. Dariusz Danek
Rozmowa z MACIEJEM JODKĄ, snowboardzistą z Rzeszowa, olimpijczykiem z Vancouver i na Soczi.

Maciej Jodko

Maciej Jodko

Urodzony: 28 listopada 1982 roku; dyscyplina: snowboard; konkurencja: snowcross; sukcesy: 9. i 12 .miejsce w zawodach PŚ (2013), 3. miejsce w Pucharze Europy (2011); na igrzyskach w Vancouver 28 miejsce.

- Jesteś stu procentach przygotowany do startu w Soczi?- I tak i nie. Środki, którymi dysponowałem, wykorzystałem maksymalnie. Trenowałem ile się dało, startowałem, gdzie mogłem. Sęk w tym, że miałem te środki bardzo skromne.

- Jak bardzo?- Od kwietnia poprzedniego roku dostałem ze związku 20 tysięcy złotych. A na przykład bilet na Puchar Świata w Kanadzie kosztował mnie 5 i pół tysiąca złotych.

- Opłacało się tam jechać?- Zawsze opłaca się startować i mierzyć z najlepszymi. Byłem tam dwunasty. Całkiem dobra pozycja. Wcześniej w Austrii zająłem 9. miejsce.

- Dlaczego związek jest taki skąpy?- Usłyszałem, że skoro nie mam szans na medal, to muszę zadowolić się taką, a nie inną sumą. Związek liczył bardziej na Mateusza Ligockiego (zawodnik poważnie zachorował i jego występ stoi pod znakiem zapytania - przyp. red.) i Olę Król. Ich potraktowano hojniej.

- Jaki mieli budżet?- Mateusz wspólnie z trenerem mogli liczyć na 100 tysięcy.

- A twój trener?- Mamy tego samego, ale dla mnie to właściwie tylko kierowca. Plan przygotowań układam sobie sam. Sam sobie jestem trenerem.

- Nie miałeś możliwości znaleźć sponsora?- Pukałem do paru drzwi, ale gdy szefowie firm słyszeli, że szukam wsparcia, miny szybko im rzedły i zaczynali narzekać na trudne czasy. Cóż, mało o nas jest w mediach i firmy mają łatwą wymówkę.

- Uczestnik igrzysk olimpijskich nie ma ani jednego sponsora?- Nie ma za bardzo czasu, aby dzień w dzień za nimi chodzić. Ale jednego sponsora mam i to od dawna. Mojego ojca, czyli sklep "Fansport" w Rzeszowie.
- Gdybym pieniędzy było więcej, na co by poszły?- Jeszcze więcej pojeździłbym po świecie i kupił trochę więcej sprzętu. Mam tylko dwie deski, absolutne minimum. Rywale dysponują pięcioma-sześcioma. Mają je różnie posmarowane, co ułatwia trening, pomaga w startach.

- Nie brzmi to wszystko zbyt optymistycznie?- Przyzwyczaiłem się, ze nie jestem rozpieszczany. Dzięki temu nie mam problemów z mobilizacją, motywacją. Nie płaczę, tylko zsuwam i próbuję być jak najwyżej. Kocham snowboard i dam z siebie wszystko w Soczi.

- Cztery lata temu byłeś…- Dwudziesty ósmy.

- No to chyba łatwo będzie się poprawić.- Też tak myślę, ale uprawiam taką dyscyplinę, w której nie wszystko zależy ode mnie. Mogę być w formie, ale jeśli na starcie ktoś wjedzie mi na deskę to leżę i mogę tylko zgrzytać zębami.

- Powiedzmy, że nie dopadnie cię żaden pech.- W Pucharze świata startują najlepsi, a jednak potrafiłem zając wysokie miejsce. Bo tak trzeba traktować 9. pozycję.

- Ile osób pojedzie w finale o medale?- Sześć.

- Wyobrażasz sobie, że w nim wystartujesz?- Jest to możliwe, ale też mało prawdopodobne. W końcu jeszcze nigdy nie dotarłem do finału w pucharze świata. Z drugiej strony, gdybym się tam znalazł, nie uznałbym, że stał się cud. Jeżdżę długo, mam doświadczenie, pokonywałem utytułowanych zawodników.

- W Soczi już byłeś?- Startowałem tam rok temu. W kwalifikacjach poszło nieźle, zająłem jedenaste miejsce, ale potem w finale ktoś mnie uderzył w deskę i szansa na dobry wynik odpłynęła w sina dal.

- Rosjanie potrafią przygotować porządny tor?- To nie oni się tym zajmują, tylko osoby z branży, które się na tym doskonale znają. Tor w Soczi jest trudny, wymagający, ale ja to akurat bardzo takie lubię.

- W Soczi będzie bezpiecznie?- Kompletnie nie zajmuje sobie głowy opowieściami o terrorystach. Myślę pozytywnie i skupiam się na wyścigach.

- Znasz rosyjski?- Uczyłem się go w szkole, ale z tamtych czasów w głowie zostało mi tylko parę słówek. Myślę, że w Rosji bardziej się przyda polski, niż te moje resztki rosyjskiego (śmiech).

- Masz 31 lat. To będą ostatnie igrzyska Maciej Jodki?- Trudno wyczuć. Lata lecą, po Soczi pewnie trochę odpuszczę, ale możliwe, że za dwa lata znowu mocniej nie postawię na ściganie i nie powalczę o kolejne igrzyska.

- Twoje pozasportowe plany na ten rok.- Obrona pracy magisterskiej. Jej temat to "nowe trendy w kolarstwie". Profesor Zaborniak namawia mnie też na rozpoczęcie pisania pracy doktorskiej.

- Skoro mowa o kolarstwie powiedz, czy nadal rządzisz w rowerowym downhillu?- Nie oddaję łatwo pola młodszym. Wygrałem Puchar Polski, w Mistrzostwach Polski byłem drugi. Ciągle potrafię szybko zjechać z górki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24