Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sokół Łańcut przegrał w Inowrocławiu

Tomasz Ryzner
Kibice w Łańcucie zobaczą jeszcze jeden mecz ze Sportino. Nz. w akcji Jaromir Szurlej.
Kibice w Łańcucie zobaczą jeszcze jeden mecz ze Sportino. Nz. w akcji Jaromir Szurlej. Krzysztof Kapica
Sokół przegrał ze Sportino w Inowrocławiu 67:74 i dopiero w sobotę okaże się, czy awansuje do II rundy play off.

Łańcucianie w sezonie zasadniczym ograli Sportino dwa razy. W pierwszym meczu play off pokonali rywala bardzo pewnie, dlatego nie byłoby dziwne, gdyby już wczoraj byli w półfinale. Nie dotarli tam na razie, bo kompletnie nie wyszła im trzecia kwarta.
Na początku kilka razy na plusie byli gospodarze, ale z czasem coraz więcej do powiedzenia mieli łańcucianie.

- Od połowy drugiej kwarty mecz mieliśmy pod kontrolą - mówi Dariusz Kaszowski, szkoleniowiec Sokoła. - Graliśmy przed przerwą całkiem nieźle. Jedyne, co szwankowało, to zbiórka na atakowanej tablicy. Nie zanotowaliśmy ani jednej przed przerwą, a to nie jest w naszym stylu.

ZDANIEM TRENERA

ZDANIEM TRENERA

DARIUSZ KASZOWSKI, Sokół
Nie udało się awansować, bo graliśmy na słabym procencie, a w Sportino wielu koszykarzy równo punktowało. Załatwiła nas ta trzecia kwarta, ale nie robimy z tego meczu tragedii. Decydujące spotkanie gramy u siebie i mamy zamiar awansować dalej.

Duża pauza zdecydowanie lepiej posłużyła miejscowym. - Sportino miało bardzo dobre otwarcie ćwiartki. Rywale trafiali za trzy. My zaczęliśmy grać nerwowo i kilka razy nadzialiśmy na kontry - stwierdził coach Sokoła. Łańcucianie za nic nie mogli opanować sytuacji, zaliczyli w 10 minut skromne 6 punktów. Efekt był taki, że niewielka zaliczka momentalnie wyparowała, a po dwóch kwadransach zespół z Inowrocławia prowadził wyraźnie - 59:50.
Sokoły w końcu przypomniały sobie, że umieją grać w kosza i podejmowały próby odrobienia strat. Najlepiej im to poszło w końcówce meczu.

- Szarpnęliśmy ostatnim dechem i dwie minuty przed syreną traciliśmy tylko 3 "oczka - zaznaczył Kaszowski.

Do ostatecznego przełamania przeciwnika łańcucianie użyli rzutów trzypunktowych, ale to był dzień, w którym nie wpadało im zza łuku.

- Przed przerwą trafiliśmy jeszcze znośnie, 3 trójki na 9 prób,. Po zmianie stron było pod względem słabiutko. Wyszła na jedna próba na 19. Przy tak marnej skuteczności nie można wygrać - dodał trener Sokoła.

Swoje zrobiła też przegrana walka na tablicach - gospodarze zebrali 41 piłek, Sokół o wiele mniej, bo 26.

SPORTINO INOWROCŁAW - SOKÓŁ ŁAŃCUT 74:67 (18:22, 21:22, 20:6, 15:17)
Stan rywalizacji 1-1
SPORTINO: Jakóbczyk 14 (1x3, 4 as.), Żurawski 10 (8 zb.), Żytko 10 (2x3), Sulowski 8 (2x3), Lichodzijewski 9 (2x3, 14 zb.), Strzelecki 11, Mowlik 2, Wierzbicki 3 (1x3), Kus 7 (1x3).
SOKÓŁ: Fortuna 12 (2x3, 7 zb., 4 as., 3 prz.), Glapiński 15 (1x3), Pisarczyk 11 (1x3), Wilczek 4, Dubiel 2 oraz Szurlej 9, Klima 10, Ucinek 4, Chromicz 0.
WIDZÓW. ok. 500.

W sobotę o 17.30 w łańcuckiej hali rozpocznie się trzeci, decydujący mecz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24