Sokół funduje kibicom powtórkę z półfinałowej historii, kiedy to rozpoczął serię od dwóch porażek z Miastem Szkła Krosno. Różnica jest taka, że teraz łańcucianie przegrali nie u siebie, ale na wyjeździe. Stal Ostrów (mistrz fazy zasadniczej) wygrała 90:85, po dogrywce, i 74:72.
- Dwa razy źle wchodziliśmy w mecz. W pierwszym odrabialiśmy 13, w drugim aż 19 punktów - mówi coach "sokołów".
- Drużyna pokazała hart ducha, ale w końcówkach brakło kropki nad "i".
Nasz team liczył na przewagę pod koszem, jednak sprawy szybko się skomplikowały. W sobotę Maciej Klima złapał kontuzję (w niedzielę już nie zagrał), a Rafała Kulikowskiego sędziowie
wigwizdali w III kwarcie.
Dzięki temu stary lis Wojciech Żurawski rządził pod tablicami. - Obejrzałem nagranie meczu. Rafał nie zrobił dwóch ostatnich fauli. Ale nie mam zamiaru płakać. Graliśmy na wyjeździe, w gorącej hali, a sędziowie byli pod presją. Mimo wszystko, mogliśmy choć raz wygrać - uważa Kaszowski.
Oba mecze rozpalały ponadtysięczną widownię do czerwoności. Identycznej frekwencji można się spodziewać w sobotę w Łańcucie. Jeśli Sokół wygra też w niedzielę, mecz nr 5 odbędzie się w Ostrowie. - Spotykają się wyrównane zespoły. O meczu niedzielnym pomyślę, jak wygramy w sobotę. Nie mam nic przeciw temu, abyśmy, tak jak w półfinale, mogli zagrać piąty mecz - dodaje trener łańcucian.
Maciej Klima ma stłuczone podudzie, ale z dnia na dzień czuje się lepiej i ma dużą szansę wrócić do akcji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?