Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Solidarność" ma 23 lata

JAROMIR KWIATKOWSKI
WOJCIECH BUCZAK
WOJCIECH BUCZAK Tadeusz Poźniak

Nie wszystko się udało

Rozmowa z WOJCIECHEM BUCZAKIEM, przewodniczącym Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" w Rzeszowie

- Czym dla pana była przed 23 laty "Solidarność"?

- Nie tyle klasycznym związkiem zawodowym, co ruchem społecznym, który nie tylko sprzeciwiał się komunizmowi, ale wręcz chciał go obalić. Wychowanie, które wyniosłem z domu, sprawiło, że nie byłem obojętny wobec powstania "Solidarności" i mocno się w jej działalność zaangażowałem. Moja postawa wynikała z doświadczeń rodzinnych: tato był AK-owcem, prześladowanym i wywiezionym na Sybir; podobnie jego bracia.

- "Solidarność" była w 1980 r. ogromnym bankiem nadziei. Jednak po przełomie w 1989 r. wielu ludzi obarczyło ją odpowiedzialnością za złe zjawiska, które się wtedy pojawiły.

30 sierpnia 1980 r. w Szczecinie, 31 sierpnia w Gdańsku i 3 września w Jastrzębiu komisje rządowe podpisały porozumienia ze strajkującymi robotnikami. Wolne związki zawodowe stały się legalne. 31 sierpnia uznawany jest za dzień narodzin NSZZ "Solidarność".

- To mnie nie dziwi. Ludzie czerpią informacje o tym, co się w kraju dzieje, przede wszystkim z mediów publicznych. Nie są one obiektywne, bo nigdy nie były niezależne od ugrupowań lewicowych. Tego, niestety, "Solidarności" nie udało się zmienić.
W procesie naprawy państwa i gospodarki, zniszczonych przez 50 lat PRL-u, pojawiły się złe zjawiska, np. bezrobocie. Ludzie nim dotknięci rozumują prosto: mojej trudnej sytuacji winni są ci, którzy przyczynili się do wprowadzenia zmian.

- W warto zadać sobie pytanie: jak wyglądałaby Polska, gdyby nie było "Solidarności"?

- Myślę, że wiele pokazuje przykład krajów, w których nadal rządzą komuniści (np. Korea Północna). Gdyby nie "Solidarność", w Polsce pewnie dalej byłyby zamknięte granice, obowiązywałaby cenzura, a poziom życia mieszkańców byłby o wiele niższy niż obecnie.

- Jak ocenią "Solidarność" autorzy podręczników historii za, powiedzmy, 50 lat?

- W Polsce "Solidarność" jest zwalczana przez wielu ludzi mających wpływ na to, co się tu publikuje. Natomiast w świecie o "Solidarności" mówi się bardzo pozytywnie - jako o ruchu społecznym, który bez przemocy obalił najbardziej krwawy system XX wieku. W Polsce za kilkadziesiąt lat będzie podobnie.

Dla nich to już historia

Rozmowa z MAŁGORZATĄ ŻABIŃSKĄ-OSOWY, nauczycielką historii i wiedzy o społeczeństwie w IV LO w Rzeszowie

[obrazek8] MAŁGORZATA ŻABIŃSKA-OSOWY (fot. Tadeusz Poźniak)

- Temat "Solidarności" jest obecny zarówno na lekcjach historii, jak i WOS. O czym pani mówi młodzieży?

- Gdy omawiamy powstanie "Solidarności", informuję uczniów o poziomie życia społeczeństwa i stanie gospodarki w tamtym okresie; wyjaśniam ówczesną sytuację międzynarodową Polski, jakże inną od obecnej. Dzieje "Solidarności" dzielę na dwa okresy: do i po 1989 r. Przy czym sprawami politycznymi po 1989 r. zajmujemy się na lekcjach WOS.

- Jak przedstawia pani rolę "Solidarności" na przestrzeni tych 23 lat?

- To histora najnowsza, wymykająca się ocenom. Staram się więc nie oceniać. Zadaję pytania problemowe. Młodzież wiele wie, nie tylko z publikacji, ale i z doświadczeń rodzinnych.
Te wydarzenia potrzebują jeszcze czasu, by móc je obiektywnie ocenić. Dlatego, aby uniknąć subiektywizmu, opieram się na publikacjach na ten temat. Omawiając okres do 1989 r. mówię o ideach "Solidarności". Pokazuję uczniom, że takie hasła, jak wolność, demokracja, pluralizm związkowy, były w tamtych czasach rewolucyjne. Mówię o stanie wojennym, działalności podziemnej "Solidarności", o zatrzymaniu reform na prawie 8 lat. Pokazuję rolę Kościoła, a przede papieża. Mówię, że ludzie "Solidarności" po okrągłym stole i wyborach kontraktowych nie tylko przejęli władzę, ale przede wszystkim musieli przeprowadzić bardzo trudne reformy, często dla społeczeństwa bolesne.

- Czy "Solidarność" to dla młodzieży wciąż jeszcze rzeczywistość, czy już historia? Czy może być jeszcze atrakcyjna?

- To dla młodzieży raczej już historia. Choć myślę, że jej idee - demokracja, wolność - mogą być zawsze atrakcyjne dla młodych ludzi.

Zanikły wartości

Zardzewieli, czy co?

Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" zebrał się uroczyście w 23 rocznicę narodzin Związku i - a jakże - wyprodukował stanowisko, w którym "wyraża głęboką wdzięczność wszystkim, którzy w drodze pokojowego i solidarnego protestu pracowniczego doprowadzili do podpisania porozumień w Sierpniu 1980 roku".
W stanowisku napisano też: "Nie możemy jednak przejść obojętnie wobec zjawisk patologicznych, które występują w obecnej rzeczywistości. Szczególnie niepokoi utrzymywanie się wysokiego bezrobocia, upadek zakładów pracy, korupcja, zaległości z wypłacaniem należnych pracownikom wynagrodzeń".
Jednak od kilkunastu już lat nie niepokoi zaparaciałych związkowców, że niektórzy ich koledzy mają kłopoty z ustaleniem kapitału początkowego do przyszłej emerytury, bo w stanie wojennym tak się złożyło, że jedynym dla nich honorowym wyjściem było wypisanie się z PRL-u. SB natomiast pilnowała skutecznie, by nie znaleźli jakiejkolwiek pracy. A jak znaleźli, to bezpieka natychmiast przypilnowała, żeby ją stracili. Takich delikwentów jest garstka, niemniej jednak są. A wystarczyłoby uchwalić stosowną ustawę - w końcu przez Wiejską przewinęły się tabuny związkowców. Jak to się robi, można zapytać braci Czechów, którzy dawno rozwiązali ten problem.
Podziękowania ze strony gdańskiego aparatu "Solidarności" brzmią w tym kontekście cokolwiek obłudnie. Wielu działaczom wciąż się wydaje, że są "ludźmi z żelaza". Może i są, ale nie zauważyli, jak bardzo w międzyczasie zardzewieli.

JAROSŁAW A. SZCZEPAŃSKI

AGNIESZKA ORGANIŚCIAK z Przewrotnego, studentka Uniwersytetu Rzeszowskiego

"Solidarność" odegrała ważną rolę w walce z systemem komunistycznym. Bez wątpienia, wydarzenia Sierpnia ?80 i powstanie "Solidarności" zapoczątkowało lawinę wydarzeń, których efektem były przemiany roku 1989. Jednak po latach ta najliczniejsza organizacja w historii Polski, licząca w 1981 r. 10 mln członków, zatraciła swój pierwotny charakter. Zanikły wartości i ideały łączące miliony zwolenników, a zaczęły dominować typowo polskie przywary: pieniactwo, egoizm itp.

Przyspieszyła drogę do demokracji

STEFAN ORZECH z Kolbuszowej, prywatny przedsiębiorca

"Solidarność" przyspieszyła drogę Polski do demokracji i gospodarki wolnorynkowej. Mam nadzieję, że ten pogląd podzielają politycy zarówno z lewicy, jak i prawicy. By zdławić ten ruch, komunistyczne władze ogłosiły stan wojenny. Gdyby nie on, Polska poszłaby bardzo szybko do przodu i jako pierwsze niepodległe państwo otrzymałaby znacznie większą pomoc z Zachodu.
Obecne problemy wynikają stąd, że polskie społeczeństwo nie było przygotowane do wolnego rynku. Największe preferencje mają u nas firmy zachodnie, natomiast rodzima przedsiębiorczość ich nie ma. Ale odpowiedzialnością za to nie można obarczać "Solidarności".

Czuję żal i gorycz

TADEUSZ PALKIJ z Rzeszowa, bezrobotny, były działacz "Solidarności"

Bardzo ciężko wypowiadać się z pozycji człowieka, który nie ma środków do życia. Nie skorzystałem na przemianach, które zapoczątkowała "Solidarność". Czuję gorycz i żal, że zwycięstwo "Solidarności" nie zostało uwieńczone tym, o czym marzyliśmy jako działacze. A na pewno nie marzyliśmy o takiej Polsce, jaka jest dziś - rządzonej przez postkomunistów, Polsce bezprawia, w której coraz więcej nędzy. Ale gdyby jeszcze raz powtórzył się rok 1980, to zaangażowałbym się w ten ruch tak samo. Taka już jest moja natura...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24