Spinacz 2009 w Kolbuszowej. Muzyczny miks po raz czwarty

- Czym ten festiwali będzie różnił się od poprzednich, i jakie atrakcje czekają na przybyłych?

- Tegoroczny "Spinacz" to przede wszystkim inna obsada. Kiedy stawialiśmy pierwsze kroki podczas organizacji festiwalu, postanowiliśmy, że artyści występować będą u nas tylko jednokrotnie. Wszyscy, którzy przyjdą będą mogli posłuchać różnorodnej muzyki z najwyższej półki. Od heavy metalu do awangardowego rapu.

Na "Spinacz" bardzo chcieliśmy zaprosić Lao Che. Muzycy zrezygnowali z urlopu wypoczynkowego po to, aby wystąpić w Kolbuszowej. Sądzę, że nas nie zawiodą. To aktualnie najbardziej niepowtarzalna kapela w Polsce.

- Taki festiwali to duże przedsięwzięcie w małym mieście, skąd macie na to pieniądze i jak udaje wam się namówić artystów na wystąpienia u was?

- Najprzyjemniejsze jest to, że relatywnie "Spinacz" nie jest wcale drogim przedsięwzięciem. Choć to tajemnica handlowa, to jednak mogę zdradzić, że od czterech lat wszystkie zespoły stosują dla nas taryfę ulgową. Nasza impreza między innymi przypadła do gustu menedżerowi Kazika - Piotrowi Wietesce, który o niej powiedział wiele ciepłych słów, a jak wiadomo dobre informacje szybko się rozprzestrzeniają. My nie musimy nikogo specjalnie namawiać do przyjazdu. Z roku na rok jest coraz łatwiej. Wystarczy kilka telefonów.

- Jakie macie nadzieje w związku z IV już festiwalem i jakie plany na następny?

To już czwarta edycja kolbuszowskiego festiwalu. W tym roku wystąpią KAT i Roman Kostrzewski, Fisz Emade Tworzywo, Kasa Chorych, Le Moor, Dzidajla King.

Początek w niedzielę o godz. 15. Wstęp jest darmowy.

- Ja mam nadzieję, że będzie dobra pogoda. Liczę również, że tacy artyści jak Lao Che i Fisz zapamiętają nasze miasteczko, bo to niezwykłe, że w takim miejscu spotka się tyle dobrych zespołów. O następnym "Spinaczu" zaczniemy myśleć nazajutrz po 12 lipca.