Spór na Nowym Mieście w Rzeszowie. Ludzie nie chcą podzielników ciepła

Nowe Miasto to jedno z największych osiedli mieszkaniowych w Rzeszowie. Rozciąga się od ul. Podwisłocze po al. Rejtana, w 44 blokach mieszka tu prawie 20 tysięcy osób. Są jednymi z największych w mieście odbiorców wody i ciepła. Dlatego od kilku lat tutejsza spółdzielnia mieszkaniowa modernizuje instalacje centralnego ogrzewania. Cel? Zmniejszenie zużycia ciepła. Ostatnie dwa budynki korzystające ze starego systemu to trzypiętrowe bloki 38 a i 38 b przy ul. Podwisłocze.

- Nam zmiana się nie uśmiecha. W tej chwili płacimy za ciepło tyle samo, co mieszkańcy innych, zmodernizowanych bloków. Gdzie zatem sens inwestowania w kaloryfery z naszych kieszeni kilkudziesięciu tysięcy złotych? - pyta mieszkanka bloku 38 a.

Przedstawiciele spółdzielni Nowe Miasto spotkali się niedawno po raz kolejny z przedstawicielami mieszkańców. Do przebudowy systemu kusili ich gwarancją wysokich oszczędności. - W 38 budynkach rachunki spadły o 20-35 procent. Mieszkańcy przez pierwsze 2-3 okresy rozliczeniowe oszczędnościami pokrywali koszt modernizacji, a teraz różnica zostaje w ich kieszeniach. Jestem przekonany, że podobnie będzie przy Podwisłoczu 38 a i b. Tutaj możliwości oszczędzania są jeszcze większe - zapewnia Jerzy Kustra, wiceprezes spółdzielni.

Mieszkańcy obu bloków obawiają się, że wprowadzony po zmianie nowy system rozliczenia ciepła zrujnuje ich portfele, a wykonawca remontu zniszczy mieszkania. - Kiedyś regulację instalacji wykonywano przy pomocy specjalnych kryz montowanych w rury centralnego ogrzewania. Skoro spółdzielnia uważa, że u nas jest tak źle, niech je założą i po problemie. Będzie taniej - odpowiadają mieszkańcy.

Ale prezes Kustra wyjaśnia, że takie rozwiązanie jest przestarzałe i się nie sprawdzi. - Na rynku mamy nowoczesne systemy pozwalające tak sterować ciepłem, aby zredukować do minimum straty i dokładnie dogrzać wszystkie pomieszczenia. Skoro można wybrać taką technologię, po co wracać do archaicznych rozwiązań? - pyta Kustra. Uspokaja także w kwestii rozliczeń. Tłumaczy, że na jego osiedlu rachunek składa się z dwóch części. 50 procent to tzw. opłaty stałe, wynikające z kosztów Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej oraz kosztów ogrzania pomieszczeń wspólnych, czyli głównie klatek schodowych. Pozostała część rachunku to zużycie ciepła w mieszkaniu. - W przypadku tych dwóch bloków oblicza się je wciąż na podstawie metrażu mieszkania. Oznacza to, że właściciele takich samych lokali płacą tyle samo, niezależnie od tego, jaką temperaturę utrzymują. Tam, gdzie są podzielniki elektroniczne, zużycie bardzo dokładnie odczytuje się po sezonie i każdy płaci tylko za tyle ciepła, ile wykorzystał. To system motywujący do oszczędzania - przekonuje J. Kustra.

Zgodnie ze statutem spółdzielni, montaż podzielników nie będzie możliwy, jeśli nie zgodzi się na nie 75 procent lokatorów. Dlatego spółdzielnia nie zamierza modernizować instalacji na siłę, ale będzie starała się przekonać do swoich racji mieszkańców. - Zresztą innego wyjścia nie mamy. Bo zgodnie z dyrektywą unijną wszystkie instalacje zbiorcze centralnego ogrzewania w budynkach wielorodzinnych po roku 2016 powinny być wyposażone w podzielniki kosztów - mówi prezes Kustra.