SPR Stal Mielec przegrała z Gwardią Opole. Odrabianie strat nastąpiło za późno

Obie drużyny od pierwszego gwizdka zdecydowanie postawiły na mocną obronę. W 14. minucie było tylko 5:5.

Duża w tym zasługa bramkarzy - Tomasza Wiśniewskiego i Adama Malchera, którzy nieraz bronili w sytuacjach wręcz beznadziejnych. To dzięki ich popisom w pierwszej połowie zanotowano aż dziesięć remisów.

Przewaga Gwardii, która wciąż ma bardzo realne szanse na 4.miejsce na koniec sezonu zasadniczego, zarysowała się dopiero pod koniec pierwszej połowy. Wówczas dwa razy skutecznie rzucał Antoni Łangowski i raz Mateusz Jankowski. Dzięki temu Gwardia prowadziła 15:13.

Wszystko co najgorsze w grze mielczan zdarzyło się tuż po przerwie. Popełniali wtedy za dużo błędów, z których rywale skrzętnie korzystali. Doszło już do tego, że Gwardia zwiększyła swoją przewagę do sześciu trafień.

O czas musiał poprosić trener Michał Przybylski, przemówił do swoich zawodników, a ci powoli zaczęli odrabiać straty. Znów bardzo dobrze rzucał Piotr Rutkowski, bezbłędny był Piotr Krępa, a Paweł Wilk rzucał niemal wszystko, co miał.

Prawdziwa pogoń za Gwardia zaczęła się w 50.minucie i zakończyła 15 sekund przed końcem spotkania po golu Daniela Dutki. Stal doszła rywala na jedną bramkę, ale wtedy czas wziął Rafał Kuptel, ustawił akcję, którą perfekcyjnie zrealizowali jego podopieczni.

Ostatecznie SPR Stal przegrała, ale w Opolu, na tle drużyny walczącej o czołową "czwórkę" zaprezentowała się bardzo dobrze. To kolejny sygnał, że z mieleckim zespołem jest coraz lepiej.

ZOBACZ TAKŻE - Łukasz Wroński, piłkarz Stali Mielec po meczu z ŁKS Łódź