MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa gwałconej 11-latki z Malawy wraca na wokandę. Rodzina oskarżonych nadal wierzy w niewinność

Kinga Dereniowska
To jedna z najgłośniejszych i skomplikowanych spraw, jaka ostatnich latach toczyła się przed sądami w Rzeszowie, a swoje trzy grosze próbował dołożyć do niej też Krzysztof Rutkowski. Pięciu mężczyzn z Malawy usłyszało wyrok kilku lat więzienia za wykorzystanie seksualne ośmioletniej dziewczynki. Został on jednak uchylony przez Sąd Najwyższy w Warszawie. Mężczyźni choć wyszli na wolność, to wrócili do sali sądowej.

Przypomnijmy, że przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie w 2020 roku, mężczyźni otrzymali wyroki za wykorzystanie seksualne małoletniej dziewczynki: Grzegorz D. otrzymał 9 lat więzienia, Franciszek D., Andrzej M. i Franciszek K po 8 lat pozbawienia wolności, a brat dziewczynki Mariusz N. 15 lat więzienia. Rok później Sąd Apelacyjny podtrzymał tę decyzję, czyniąc wyrok prawomocnym. Mężczyźni zaczęli odsiadywać swoje wyroki, a jednocześnie ich obrońcy złożyli kasację do Sądu Najwyższego w Warszawie.

Kasację składali wszyscy oskarżeni mężczyźni, oprócz brata dziewczynki Mariusza N. Sąd Najwyższy uchylił decyzję rzeszowskiego sądu i przekazał sprawę Sądowi Apelacyjnemu w Rzeszowie do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.

W uzasadnieniu swojego orzeczenia Sąd Najwyższy wskazał na potrzebę przeprowadzenia w kompleksowej (z udziałem biegłych różnych specjalności) opinii specjalistycznej dot. małoletniej pokrzywdzonej, która to opinia miałaby mieć znaczenie dla ponownej oceny całokształtu materiału dowodowego w kontekście ponownej oceny wiarygodności zeznań pokrzywdzonej.

Franciszek D. i Andrzej M. oraz Mariusz N. spędzili w więzieniu już kilka lat. Dzięki decyzji Sądu Najwyższego, wszyscy oprócz brata, mogli wyjść na wolność.

W niewinność wszystkich cały czas wierzyła ich rodzinna Malawa, która składała się na obrońcę dla jednego z nich oraz wiernie przychodziła na rozprawy do sądu, aby wyrazić swoje zdanie na temat oskarżeń.

Żaden z oskarżonych nigdy nie przyznał się do winy.

Wracają przed sąd

Grzegorz D. Franciszek K. i Andrzej M. przyszli w poniedziałek do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, aby ponownie wziąć udział w rozprawie apelacyjnej.

Poruszający się na wózku przez brak jednej nogi K. i przygaszony M. siedzieli na korytarzu. Grzegorz D., wyglądał na dość pewnego siebie. Przyszedł z rodziną: żoną, córką i siostrą. Nie chciał jednak z nami rozmawiać: - Jesteśmy usatysfakcjonowani decyzją sądu, ale nie będziemy rozmawiać z gazetami, bo one więcej namieszały, niż pomogły - usłyszeliśmy.

Na sali sądowej nie było Franciszka D. Mężczyzna nie dożył procesu. Nie było też poszkodowanej, która zdążyła już osiągnąć pełnoletność. Oskarżeni obwarowali się armią obrońców, którzy lewo mieścili się w sądowych ławach. Naprzeciwko nich samotnie stanęła prokurator Magdalena Ziemba-Kołacz z Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie.

Dziennikarze i publiczność musiała jednak po chwili opuścić salę sądową, ponieważ przewodniczący składu sędziowskiego Mariusz Fołta, wyłączył jawność rozprawy.

Taktyka obrońców na "neo sędziego"

Jak informuje sędzia Zygmunt Dudziński, rzecznik prasowy SA w Rzeszowie, rozprawa nie została zakończona.

- Jeszcze przed terminem rozprawy do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie niektórzy obrońcy niektórych oskarżonych złożyli pisemne oświadczenia, że mają zastrzeżenia co do niektórych sędziów orzekających w tym składzie z uwagi na tryb ich powołania z udziałem Nowej Krajowej Rady Sadownictwa - podaje sędzia.

I ten wniosek musi teraz zostać rozpoznany.

- Nie była w nich jednak jednoznacznie podana podstawa prawna, bo one mogą być rozpatrywane w dwóch różnych procedurach, więc na dzisiejszej rozprawie sąd zwrócił się do obrońców o doprecyzowanie tych wniosków - dodaje sędzia Zygmunt Dudziński.

Na rozprawie nie zostały przedstawione więc żadne dowody i nie odbyły się żadne przesłuchania. Sąd odroczył rozprawę, ponieważ wnioski muszą być rozpoznane przez sędziego, który nie jest tzw. neosędzią. I tu zaczynają się schody, bo w wydziale karnym SA w Rzeszowie, jest tylko jeden sędzia, który mógłby to zrobić. Ale nie może. Bo orzekał podczas apelacji oskarżonych, której wyrok został uchylony.

- Akta zostaną przekazane nowej pani prezes Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Ona wyznaczy sędzię z tzw. starych sędziów do oceny tego wniosku. Jeżeli wniosek zostanie on uwzględniony to trzeba zmienić skład orzekający. Jeśli nie, to rozprawa będzie toczyła się normalnym trybem - tłumaczy sędzia Dudziński.

Kiedy to będzie? Tego nie wiadomo. Formalności działają na korzyść oskarżonych, którzy nadal cieszą się wolnością.

- Od początku wierzyłyśmy w niewinność - powiedziały krewne oskarżonego Grzegorza D. po wyjściu z sali sądowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włochy i Szwajcaria zmieniają swoje granice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24