Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stajenka z duszą

BEATA TERCZYŃSKA
Na początku mieściła się na kuchennym taborecie. Dziś zajmuje pół pokoju. Rozłożenie całości trwa... półtora tygodnia. Przez te wszystkie lata Andrzej Żybura tworzył figurki i domki, by sprawić radość najbliższym. W tym roku po raz pierwszy szopka opuściła jego dom. Pokazał ją dzieciom w przedszkolu. Ile radości im sprawił...

Na zielonym styropianie pasterze pieką kiełbaski, pilnują zwierząt. Po papierowych górach skaczą kozice i lamy. Ścieżką jedzie drewniany wóz ciągnięty przez konia. Przy drodze, na pagórkach rosną drzewa - gałązki iglaków przywiezione z działki.
- Kiedy byłam dzieckiem, patrzyłam, jak tata pracuje i byłam oczarowana - wspomina córka, Anna Szaro. - Pamiętam, że nie mogliśmy się z bratem doczekać chwili, kiedy wreszcie miesiącami tworzone domki, figurki zajmą swoje miejsca. Przez lata szopka rosła na moich oczach.
Dziś pani Anna jest dyrektorką przedszkola. To ona namówiła tatę, aby pokazał swe dzieło jej podopiecznym.

Stajenka z duszą
TADEUSZ POŹNIAK

Dziadziuś, dziadziuś, zrób nam szopkę - prosiły wnuczki. (fot. TADEUSZ POŹNIAK)- Tyle serca tatuś w nią włożył. Ale dzieci potrafią to docenić. Bardzo się ucieszyły. Bo to szopka z duszą, a nie jakieś tam srebrzące się cacko, jakie można kupić w sklepach.
Gdy dzieci pana Andrzeja wyrosły, szopka na kilka lat trafiła do pudeł. Gdy na świat przyszły wnuki, pan Andrzej znów wyciągnął ją na światło dzienne. Mało tego, każdego roku powstają nowe figurki. Ile dziś jest figurek? - Nawet nie liczyłem - mówi.
10 lat temu pan Andrzej sprawił, że szopka jeszcze bardziej ożyła - zaczął kręcić się wiatrak od krytego strzechą młyna, kolebie się kołyska z dzieciątkiem, słychać śpiewy ptaków, pojaśniały też okna domków, na papierowym firmamencie rozbłysły gwiazdy i księżyc. Światło daje sto diod.
[obrazek3] (fot. TADEUSZ POŹNIAK)W tym roku pojawił się mały kościółek, do którego prowadzą schodki z kamyczków.
- Stał tam zakonnik. Pomyślałem - dorobię mu towarzysza.
- A mnie się podoba drewniany domek - cieszy się wnuczek Czarek. - Zrobiliśmy go z patyczków, jakimi lekarze badają dzieciom gardło. Specjalną maszyną dziadziu przypalił brzegi, aby ładnie wyglądały. Na dachu jest ceglany komin, z którego unosi się dym i stoi plastelinowy bociuś.
- Jak jest ochota i poczucie humoru, to robota idzie raz dwa - mówi Żybura. - Nie potrafię się nudzić. Nie lubię tkwić godzinami w fotelu przed telewizorem. Mam dwie pasje: praca na działce i szopka.
Nieraz ksiądz chodząc po kolędzie miał chrapkę, aby zabrać szopkę do kościoła. Zawsze jednak pan Andrzej wahał się.
- Szkoda by było zniszczyć. Może któryś wnuczek przejmie pałeczkę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24