Stalowa Wola. Głośne huki od wystrzałów na poligonie denerwują mieszkańców

Chodzi o badania wykonywane przez Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia (Ośrodek Badań Dynamicznych). Radny wyjaśniał wówczas, że nagły głośny huk jest szkodliwy zarówno dla ludzi jak i zwierząt. W oknach drżą szyby, z kolei w Automobilklubie jedna z klientek - jak mu przekazano - miała od nagłego wystrzału stracić przytomność. Przed laty pojawił się nawet zarzut, że od armatnich wystrzałów pękają grobowce na sąsiadującym z poligonem cmentarzu. Jednak zarzuty zostały odparte. Huk roznosi się daleko po mieście, słychać go nawet w sąsiednich wsiach. I nie tłumią go tereny leśne, jakie otaczają ośrodek badań dynamicznych.

- Ludzie mają obawy i zastrzeżenia do głośnych wystrzałów. Nie wszyscy są przygotowani na nagły huk mimo tego, że Stalowa Wola od zarania dziejów jest związana z poligonem. Dziś huta to dawny Z5 czyli tylko i wyłącznie produkcja wojskowa - dodaje radny.

Lata temu mówiło się o oddaleniu od granic miasta terenu do testowania amunicji. Z kolei prezydent Lucjusz Nadbereżny, gdy temat ten był poruszany wielokrotnie mówił, że "w ten sposób bije serce Stalowej Woli, która jest stolicą polskiej artylerii". Teraz również zdania nie zmienia, tłumacząc, że tego typu obiekty są lokalizowane na podstawie ustawy o prawie budowlanym i rozporządzenia Ministra Obrony Narodowej.

- Przy lokalizacji takich obiektów inwestor zobowiązany jest wziąć pod uwagę konieczność ograniczania uciążliwości dla otoczenia zewnętrznego, w szczególności hałasu i drgań. Miasto nie wydaje decyzji o pozwoleniu na budowę i lokalizację takich obiektów i nie ma prawnych możliwości żądania ich likwidacji czy przeniesienia - wyjaśnił radnemu prezydent.

Dawniej głośnych detonacji na poligonie było więcej. Jednak teraz mieszkańcy mają większe wymagania do tego w jakim otoczeniu się żyje i chcą spokoju. Bo głośniej jest na ulicach, gdzie jest coraz więcej pojazdów.