Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalowcy stoją w miejscu

Tomasz Ryzner
Wiosenna porażka z Motorem Lublin była początkiem końca marzeń Stali o bezpośrednim awansie do III ligi.
Wiosenna porażka z Motorem Lublin była początkiem końca marzeń Stali o bezpośrednim awansie do III ligi. WOJCIECH ZATWARNICKI
Rzeszowska Stal Watkem nie zrobiła przez 12 miesięcy choćby małego kroku w przód.

"Biało-Niebiescy" zdobyli w zakończonym sezonie 50 punktów, zajęli 5 miejsce. Dokładnie tyle samo piłkarze z Hetmańskiej zwojowali rok temu.

Tym razem rzeszowianom miało się udać, bo z małopolskiej III ligi zniknęły ekipy, którym awans ułatwiały pękate budżety. Droga do II ligi zdawała się stać otworem. Na starcie Stal wyglądała solidnie. Już samej obrony z Lebiodą, Majdą czy Drozdem nie powstydziłby się niejeden team na zapleczu ekstraklasy. Wprawdzie trener Piotr Brzeziński dołączył do zespołu za pięć dwunasta, ale liczono, że tak zwany potencjał wyrówna braki w zgraniu.

Co chwile czkawka?

Wszystko to okazało się pobożnymi życzeniami. Drużyna nie potrafiła złapać wiatru w żagle. Po kilku dobrych meczach, dostawała czkawki. Strata 8 punktów na półmetku do Motoru niby była do odrobienia. Niestety, Stal nie potrafiła sobie pomóc - wiosna u siebie kaleczyła grę, więc wygrane na wyjazdach nie windowały jej w górę.

Kiedy lublinianie wygrali w Rzeszowie w zasięgu został już tylko baraż. I on okazał się iluzją, bo w ośmiu ostatnich kolejkach nasz zespół zdobył ledwie 8 "oczek". Zespołu znad Wisłoka nie obudziła nawet zmiana na trenerskim stołku.

Królestwo za pomocnika

Słabe punkty rzeszowianie mieli w każdej formacji, może poza bramką. Na pozór betonowa obrona nie stanowiła zapory nie do przebycia. W pomocy brakowało kreujących grę. Mateusz Kędzior czyścił przedpole, ale w środku pola Pawła Kloca nie miał kto konkretnie wesprzeć w kreowaniu gry.

W ataku jesienią błyszczał Wojciech Fabianowski (odszedł do Kmity Zabierzów), gole strzelał Damian Wolański, wiosną do celu trafiał Łukasz Szczoczarz, ale reszta ferajny miała rozregulowane celowniki.

To nie pech

"Nie chce im się", "zmanierowane gwiazdy" wściekali się kibice, lżąc piłkarzy na forach internetowych. Emocjonalne oceny rzadko bywają sprawiedliwe. Gracze z Hetmańskiej nie zasługują na miano leniwych arogantów. Drużyna została po prostu źle zbudowana, nie potrafiła zaskoczyć na dłużej, nie radziła sobie z presją.

Reszty dokonały kontuzje i niespodziewane rejterady (wylot Kobosa do Irlandii). Zawodnicy nie odpuszczali, ale zwyczajnie nie umieli więcej zdziałać. Pech, szczęście nie miały tu wiele do rzeczy.

Jeśli za rok nastroje mają być lepsze, w Stali musi się trochę zmienić. Niekoniecznie potrzebna jest rewolucja w składzie. Jednak zespół musi budować wyłącznie trener, którego trzeba namaścić odpowiednio wcześnie. Szefom sekcji należy życzyć postawienia na właściwego coacha. I oczywiście pozyskania tylu środków, by klub stać było wyłącznie na graczy, którzy nie tylko chcą, ale i mogą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24