Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rekordowy połów sumów na Wiśle (zdjęcia)

Mateusz Bolechowski
Kolejny wąsaty drapieżca przegrał pojedynek z wędkarzem.
Kolejny wąsaty drapieżca przegrał pojedynek z wędkarzem. Grzegorz Ślusarczyk
W czasie jednej wyprawy nad Wisłę trójka spiningistów złowiła pięć ponadmetrowych ryb! Największy złowiony tego dnia sum miał półtora metra długości. Wspaniały połów świadczy o rybności świętokrzyskiego odcinka Wisły. Co ważne, wszystkie sumy odzyskały wolność.

[galeria_glowna]
Pełnia lata to dobry okres na łowienie sumów. Udowodniło to trzech suchedniowskich wędkarzy. Krzysztof Rózga, Przemysław Derlatka i Grzegorz Ślusarczyk w weekend wybrali się nad jeden z odcinków Wisły w regionie świętokrzyskim. Dokładnego miejsca nie podają, bo najlepszych łowisk się nie zdradza. Wędkowali metodą spiningową, łowiąc z dużego, wyposażone-go w silnik pontonu.

- Stosowaliśmy agresywnie pracujące woblery. Nastawialiśmy się na sumy - stąd każdy z nas był wyposażony w odpowiednio mocny sprzęt - wyjaśnia Krzysztof Rózga. Efekty łowów pokazują, że dużych ryb w świętokrzyskiej Wiśle wciąż nie brakuje.

Pierwsze branie nastąpiło około południa. Po kilku minutach nasz rozmówca wyholował suma długości 105 centymetrów. Sto metrów w dół rzeki kolejna ryba - tym razem Grzegorz Ślusarczyk pokonał blisko 130 - centymetrowego wąsacza. Następne emocje znów należały do pana Krzysztofa. Tym razem sumek mierzył 110 centymetrów. Najdłużej na kontakt z rybą czekał Przemysław Derlatka. Ten sam, który niedawno pokonał 170 - centymetrowego giganta. Po południu jego wobler zaatakowała ryba wyprawy. Po emocjonującej walce do pontonu wciągnięto suma mierzącego równo półtora metra! Co ciekawe, podbieranie dużych sumów polega na chwyceniu ryby za żuchwę. Żeby chronić ręce, wędkarze używają do tego rękawic. Zakończeniem wyprawy był mocny akcent - 134 - centymetrowy wąsacz pana Przemka.

Tak obfity połów to nie dzieło przypadku, ale połączenie odpowiedniej techniki łowienia, doboru przynęty i co najważniejsze, wyboru miejsc, gdzie można spodziewać się największych polskich ryb. Szyprem był Krzysztof Rózga. - Uczyłem się od najlepszego polskiego sumiarza, Marka Szymańskiego - mówi skromnie suchedniowianin. Nasi wędkarze wyznają zasadę "catch and release", czyli złów i wypuść. Stąd każda zdobycz po zapozowaniu do zdjęcia szczęśliwemu łowcy bezpiecznie wracała do rzeki. - W tym dniu sumy wcale nie brały tak dobrze. Nie było ich na żerowiskach, tylko w miejscach, gdzie miały kryjówki. To nie ostatnia nasza wyprawa, ciągle szukamy dwumetrowej ryby. Wiem, że takie u nas żyją - zapowiada Krzysztof Rózga.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie