Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stefcia Rudecka z filmu "Trędowata" po latach wróciła do Łańcuta

Michał Okrzeszowski
Elżbieta Starostecka: Podczas kręcenia filmu wielką przyjemnością było dla mnie obcowanie z tym wszystkim, co jest w pałacu. Czułam wzruszenie i szacunek.
Elżbieta Starostecka: Podczas kręcenia filmu wielką przyjemnością było dla mnie obcowanie z tym wszystkim, co jest w pałacu. Czułam wzruszenie i szacunek. Krzysztof Kapica
- Łańcut jeszcze bardziej wypiękniał - mówi Elżbieta Starostecka, aktorka znana z roli Stefci Rudeckiej w filmie "Trędowata", która była honorowym gościem premiery remake'u tego obrazu w wykonaniu łańcuckiej młodzieży.
Elżbieta Starostecka: Podczas kręcenia filmu wielką przyjemnością było dla mnie obcowanie z tym wszystkim, co jest w pałacu. Czułam wzruszenie i sza
Elżbieta Starostecka: Podczas kręcenia filmu wielką przyjemnością było dla mnie obcowanie z tym wszystkim, co jest w pałacu. Czułam wzruszenie i szacunek. Krzysztof Kapica

Elżbieta Starostecka: Podczas kręcenia filmu wielką przyjemnością było dla mnie obcowanie z tym wszystkim, co jest w pałacu. Czułam wzruszenie i szacunek.
(fot. Krzysztof Kapica)

Film "Trędowata" w reżyserii Jerzego Hoffmana powstawał 1976 roku. Część scen została nakręcona w łańcuckim Muzeum - Zamku, oraz parku. Główne role zagrali Elżbieta Starostecka i Leszek Teleszyński.

W 2015 w redakcji TV Łańcut (działającej przy Miejskim Domu Kultury) postanowiono zrobić remake - zrekonstruować wybrane sceny filmu z 1976. W rekonstrukcji wzięły udział 22 osoby - uczniowie łańcuckich liceów i gimnazjów. W rolach głównych wystąpili Monika Michna i Konrad Wanowicz. W piątek 22 sierpnia odbyła się uroczysta premiera filmu z udziałem Elżbiety Starosteckiej, która była gościem honorowym.

Jak pani wspomina pracę nad filmem "Trędowata"?

Muszę przyznać, że to nie było lekkie zajęcie. W tym czasie również wiele grałam w teatrze. Nieraz było tak, że najpierw miałam próby, potem grałam w przedstawieniu, a później były jakieś inne zajęcia. Następnie wsiadałam w taksówkę, a podróż do Łańcuta trwała prawie całą noc. Później parę godzin snu, czasami tylko dwie-trzy. Potem szło się na plan i trzeba było wyglądać tak, jakby człowiek był co najmniej po miesięcznym urlopie. Natomiast jeśli chodzi o same sceny, w których grałam, to wielką przyjemnością było dla mnie obcowanie z tym wszystkim, co jest w pałacu. Tak naprawdę mieliśmy przecież do czynienia z historią. Te wnętrza oraz cała masa przedmiotów, których kiedyś używali ludzie, powodowały coś na kształt wzruszenia, a na pewno - szacunku.

Jak się układała współpraca z reżyserem Jerzym Hoffmanem?

Znakomicie! Pan Jerzy Hoffman to człowiek szczególny. Jest rewelacyjnym reżyserem, a poza tym jest to ciepły człowiek, pomimo wielkiej siły, zarówno wewnętrznej, jak i fizycznej. Wspominam o tym, ponieważ pamiętam próby do sceny z balu, kiedy reżyser chciał nam pokazać, w jakim okręgu mamy tańczyć walca. Był zniecierpliwiony, bo już nie było czasu, więc złapał mnie w ramiona, zaczęliśmy tańczyć, i ja nagle poczułam, że nie dotykam ziemi, tylko frunę w powietrzu! W

Wielką zasługą Jerzego Hoffmana jest to, że w tym filmie nie było żadnej przesady. Film - z jednej strony - nie zawiódł oczekiwań publiczności, a z drugiej - nie przekroczył granicy dobrego smaku. Tego się bardzo obawiano, bo "Trędowata" Heleny Mniszkówny to literatura popularna, melodramat. Dla nas, współczesnych, bywa czasami trudna do zniesienia. Te wszystkie opisy ruchomych nozdrzy przy wyznaniach są trochę zabawne, natomiast sam sens tego filmu - szukanie prawdziwego uczucia, tęsknota za nim - to w końcu nie jest nic złego. Poza tym myślę, że ten film jest również o wykluczeniu i o braku tolerancji. Może z tego względu też warto go dziś obejrzeć.

A jak pani wspomina współpracę z Leszkiem Teleszyńskim, który grał zakochanego w Stefci ordynata Waldemara Michorowskiego?

Leszek świetnie wcielił się w tę rolę. Wcześniej nie znałam go osobiście, kojarzyłam ze zdjęć w gazetach. Kiedy byłam na planie, do garderoby wszedł jakiś dojrzały pan i dopiero w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że to jest Leszek Teleszyński - był tak świetnie ucharakteryzowany. Leszek zrobił rzecz niebywałą, bo będąc młodym chłopcem, zagrał mężczyznę w średnim wieku. To jest sztuka - nałożyć na siebie te parę lat. Uważam to za sukces Leszka. Jest on świetnym aktorem, a do tego przystojnym mężczyzną. Pamiętam, że w jakiejś gazecie radzieckiej pisali o nim per "krasawiec". Panie się w nim kochały.

Jakie odniosła pani wrażenie po obejrzeniu remake'u "Trędowatej", w którym odtwórcami ról byli nastoletni aktorzy - amatorzy?

Mówimy: "amatorzy", ale film naprawdę został zrobiony niezwykle profesjonalnie. Nie czuło się, że są jakieś niedostatki. Nastrój, wrażenie były znakomite. Sceny, które miały wzruszać - wzruszały, a te, które miały śmieszyć - śmieszyły. Poza tym zrobiono bardzo dobry montaż, nie było nudy, nic się nie dłużyło, cięcia były w odpowiednich momentach. Mnie się szalenie podobało! Trzeba też docenić, że młodzi ludzie zaangażowani w projekt poświęcili mu tak wiele czasu. Mogli przecież wtedy robić cokolwiek innego, a oni się zajęli filmem, który stał się ich pasją. Myślę, że to zaowocuje w przyszłości. Być może niektórzy pójdą do szkół aktorskich? A nawet jeżeli nie, to będą mieć piękne wspomnienie. Myślę, że taka rzecz bardzo uwrażliwia, to jest jakieś wzbogacenie od środka. Jestem także pełna podziwu dla państwa, którzy byli pomysłodawcami, że się podjęli tego wyzwania, że podołali organizacyjnie, znaleźli bardzo zdolną młodzież, a także sponsorów, którzy dali środki.

Czy czuła pani wzruszenie podczas oglądania scen, w których sama pani kiedyś grała, w tej samej scenerii łańcuckiego zamku?

Tak, jest to rzeczywiście wzruszające. I w momencie, kiedy oglądałam, to coś mi się przypominało, jakiś ogólny klimat, atmosfera. Bardzo się cieszę i jest mi miło, że organizatorzy mnie zaprosili na premierę.

Rola Stefci Rudeckiej jest najbardziej znaną kreacją aktorską w pani dorobku. Czy przez nią nie miała pani problemu z zaszufladkowaniem?

To była w zasadzie pierwsza rola, która dała mi taką popularność, bo film trafił do kin, do wielu widzów. Dlatego jestem najbardziej znana dzięki niej, chociaż grałam różne postaci. Szufladka się tworzy, kiedy jest mnóstwo podobnych propozycji. W momencie, kiedy rzeczywiście zaczęły przychodzić podobne oferty, powiedziałam "stop" i po prostu ich nie przyjmowałam. Jednak los chciał, że pojawiła się propozycja zagrania we wspaniałym, bardzo dramatycznym filmie niemieckim ("Hotel Polanów i jego goście" - przyp. red.). Grałam tam kobietę na przestrzeni wielu lat, od młodej dziewczyny, do starszej pani, która na końcu ginie w obozie. Ta rola dała mi wiele satysfakcji.

Czy w najbliższym czasie możemy się spodziewać, że zobaczymy panią w filmie lub teatrze?

W tej chwili nie. Niedawno zakończyłam przygodę z rolą w serialu "Lekarze". Nie wiem, może los coś przyniesie? Jednak mi nie zależy, żeby grać za wszelką cenę. Chcę robić tylko to, co mnie zainteresuje. Dla mnie każda rola jest stresem, bo wchodzę w nią głęboko. Wtedy siebie poświęcam - i albo coś jest warte tego poświęcenia, albo nie. Jeśli nie jest warte - nie przyjmuję roli.

Czy jest to pani pierwsza wizyta w Łańcucie od roku 1976, kiedy powstała "Trędowata"?

Niestety, tak. Wiele razy sobie obiecywałam, że przyjadę. Jednak życie tak biegnie, tak goni, że nie udało się. Ale teraz, właśnie dzięki zaproszeniu, jestem tutaj, z czego bardzo się cieszę. Łańcut w tej chwili wygląda pięknie. Dawniej, oczywiście, też był piękny, jednak bardziej szary. Teraz jest tyle prześlicznych odnowionych kamieniczek, nie mówiąc już o wspaniałym pałacu i parku. Zachwycona jestem, że są one utrzymane w tak świetnym stanie. Ile trudu trzeba było, by dochować go w takim stanie przez tyle lat! To jest niezwykła wartość dla Polski, Europy, a nawet dla świata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24