Sterty śmieci w nowej wiacie turystycznej w Bukowcu pod Korbanią w Bieszczadach. Zostawili je imprezowicze. Posprzątali leśnicy [ZDJĘCIA]

- Ręce opadają, niestety - komentuje mieszkający w Bukowcu leśnik Kazimierz Nóżka, znany w całej Polsce z publikacji zdjęć i filmów na profilu facebook Nadleśnictwa Baligród.

Wiata w Bukowcu powstała niedawno. Postawiło ją Nadleśnictwo Baligród, gospodarz tego terenu. - To piękne i uczęszczane przez turystów miejsce, właściwie - początek szlaku na Korbanię od strony Bukowca - opowiada Kazimierz Nóżka.

To nie jest zwykły schron, w którym można się schować przed deszczem, albo chwilę odpocząć. Warunki jak na leśny obiekt turystyczny - niemal komfortowe.
Jest piec z blachą - na którym można gotować albo grillować. Pod wiatą - pięć stołów z ławą a dodatkowo, obok niej - obłożone kamieniami miejsce na ognisko, wokół którego ustawiono ławki. Leśnicy przygotowali nawet opał i siekierę do rąbania drewna.

Jest też toaleta typu toi toi. Słowem - warunki sprzyjające organizowaniu plenerowych imprez, tym bardziej że dojazd jest dogodny a zmotoryzowani mogą zostawić samochód na szutrowym parkingu.

Niestety, grupa biesiadujących tu ostatnio osób nie uszanowała tego miejsca. To, co po sobie zostawali biwakowicze, zbulwersowało Romana Pasionka, leśniczego leśnictwa Bukowiec. Po weekendzie zobaczył stertę śmieci i odpadków, wysypujących się z worków.
Zabrał się za porządki razem z mieszkającym w pobliżu leśniczym Kazimierzem Nóżką. Ten był mocno poruszony tym, jak zachowali się uczestnicy pikniku. Poruszył temat w poście opublikowanym na facebooku nadleśnictwa.

- Drodzy mieszkańcy warto zadbać o wspólne dobro... w takie miejsca zachodzą niedźwiedzie i inne dzikie zwierzęta... dla własnego bezpieczeństwa musimy się ogarnąć!!! Posprzątaliśmy po Was (...). Ale niesmak pozostał i opinia kiepska o wiosce w oczach turystów - napisał.

Ze sprzątaniem - jak przyznaje Nóżka - uwinęli się w 10 minut. Śmieci wypełniły sześć dużych worków. I chwali gminę Solina za współpracę. - Bardzo szybko podesłali samochód i zabrali wszystko.

Choć zazwyczaj to turystów obwinia się o pozostawianie śmieci w lesie, to tym razem - jak ustalili leśnicy - bałagan zostawili miejscowi, którzy urządzili sobie piknik w tym miejscu.

Odpadki poupychali do jakiś toreb, ale nie pofatygowali się, by je wywieźć. Zostawili pod wiatą. Prawdopodobnie rozrzuciły je zwierzęta.

- To, że ktoś wyrzuci kiełbasę do kosza, to nie znaczy, że niedźwiedź nie podejdzie i jej nie znajdzie. On czuje zapach. Uczy się, raz, drugi, trzeci, że może w takim miejscu łatwo zdobyć pożywienie. I w końcu dojdzie do tego, że przyjdą ludzie zapalić ognisko i zostaną poturbowani przez niedźwiedzia. Amerykanie przerabiali to w latach 70. My musimy się tego nauczyć, zrozumieć, jakie niebezpieczeństwo stwarza nasze zachowanie - mówi Marcin Scelina, leśnik Nadleśnictwa Baligród.

Zaznacza, że dziś ludzie w lesie często wyrzucają resztki jedzenia, na przykład w krzaki. - Momentalnie pojawiają się lisy, kruki, sójki, niedźwiedzie czy inne drapieżniki. To nie jest dobre, bo dzikie zwierzęta tracą naturalne odruchy, zmniejsza się dystans między nimi a ludźmi.

Dlatego - co podkreślają leśnicy - w takich miejscach (podobnie jak na szklakach turystycznych w górach) świadomie nie ustawia się koszy na śmieci - żeby resztki jedzenia nie wabiły dzikiej zwierzyny. Śmieci trzeba po prostu zabrać ze sobą.

- Ta wiata powstała dla ludzi. Jest otwarta dla wszystkich. Szanujmy takie miejsca i doceńmy, że możemy z nich korzystać - apeluje Marcin Scelina.

WIDEO: Zobacz 10 najwyższych szczytów w polskich Bieszczadach