Strażnicy graniczni uratowali Czecha od zamarznięcia

W trakcie rutynowej kontroli drogowej, na tzw. Dużej Pętli Bieszczadzkiej, strażnicy graniczni wylegitymowali 31-letniego Czecha. Fakt ten został odnotowany w bazie danych.

- Po upływie dwóch dni, z punktu kontaktowego w Kudowie-Zdroju, funkcjonariusze uzyskali informację, że mężczyzna ten jest poszukiwany w całej Europie jako osoba zaginiona - mówi mjr Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.

Szybko ustalono, że samochód Czecha stoi porzucony w Ustrzykach Górnych. W przeciągu kilku minut, funkcjonariusze SG z Ustrzyk Górnych wspólnie z Bieszczadzką Grupą GOPR rozpoczęli akcję poszukiwawczą. Po upływie ponad sześciu godzin, dzięki „nosowi” psa tropiącego straży granicznej Ironowi, poszukujący natrafili na ślady i odnaleźli zaginionego.

Akcja prowadzona była w bardzo trudnym bieszczadzkim terenie, w okolicy masywu górskiego „Szeroki Wierch” (1315 m n.p.m.). W tym czasie temperatura otoczenia spadła do minus 10 stopni Celsjusza.

- Odnaleziony 31-letni mężczyzna był przemoczony, głodny oraz znajdował się w stanie poważnego wychłodzenia organizmu. Dłuższy jego pobyt w takich warunkach groził śmiercią z powodu zamarznięcia - dodaje mjr Pikor.

Mężczyznę przetransportowano do Placówki SG w Ustrzykach Górnych, gdzie otrzymał pierwszą pomoc medyczną, mógł się tam też ogrzać i zjeść ciepły posiłek.

- W trakcie rozmowy, Czech wyjaśnił, że chciał przez Bieszczady udać się na Ukrainę. Natomiast, z informacji przekazanych przez rodzinę odnalezionego wynika, że mężczyzna jest chorą osobą i pozostaje na leczeniu - mówi mjr Pikor.