Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studentka pilotażu chce oblecieć świat za sterami boeinga

Stanisław Siwak
Justyna Bogusińska przyznaje, że w obiegowej opinii pilot to zawód typowo męski. Ale ona świetnie sobie radzi i nie czuje się dyskryminowana.
Justyna Bogusińska przyznaje, że w obiegowej opinii pilot to zawód typowo męski. Ale ona świetnie sobie radzi i nie czuje się dyskryminowana. Stanisław Siwak
Panie na kierunku pilotaż na Politechnice Rzeszowskiej to prawdziwe rodzynki. Ale radzą sobie nie gorzej niż panowie.

Skąd zrodziła się jej pasja do latania?

- A stąd, że urodziłam się w pobliżu warszawskiego lotniska Okęcie, a bezpośrednio nad moim domem prowadzi powietrzna ścieżka startu dużych samolotów odlatujących do Stanów Zjednoczonych - opowiada Justyna Bogusińska, studentka IV roku pilotażu na Politechnice Rzeszowskiej. - Bez trudu po dźwięku silników odróżniam, kiedy startuje dreamliner, boeing czy ATR. Od dzieciństwa lubiłam oglądać startujące maszyny i dorastając, marzyłam, aby w przyszłości usiąść za sterami jednej z nich.

Przyznaje, że w obiegowej opinii zawód pilota traktowany jest jako typowo męski. Zresztą dziewczyny na jej kierunku studiów są prawdziwymi wyjątkami. Na IV roku jest ich 4 na 27 studentów pilotażu. Rok wyżej są dwie, a rok niżej - trzy pośród podobnej liczby słuchaczy. Justyna podkreśla jednak, że w żaden sposób nie czuje się dyskryminowana, a koledzy z roku traktują ją zwyczajnie.

Prof. Marek Orkisz, rektor, zaznacza, że Politechnika Rzeszowska wcale nie jest typowo męską uczelnią, gdyż około 40 proc. studentów stanowią kobiety. - Choć na pilotażu panie są, można rzec, prawdziwymi rodzynkami - przyznaje.

Mama miała trochę stracha…

Decyzję o wyborze zawodu pilota podjęła pod koniec nauki w warszawskim liceum. Rodzina na początku nie traktowała poważnie jej pomysłów.

- Kiedy w końcu powiedziałam najbliższym, że wybieram się na studia lotnicze, mama miała trochę stracha, że decyduję się na tak trudny zawód, że chcę opuścić dom rodzinny i wyjechać do Rzeszowa - opowiada. - Jednak szybko zrozumiała, że latanie to moja pasja, z której nie zrezygnuję, więc teraz wspiera mnie ze wszystkich sił. Cieszy się z moich sukcesów, kiedy bez problemu zdaję kolejne egzaminy, które przecież do łatwych nie należą.

Przed maturą samodzielnie musiała przygotowywać się z fizyki i chwilami myślała, że nie da rady. Ale zawzięła się i zaliczyła egzamin dojrzałości bez problemu.

- Od tego czasu nabrałam pewności siebie i postanowiłam, że już nigdy więcej nie będę mówiła sobie, że nie dam rady. Nawet wtedy, gdy stanę przed najtrudniejszym zadaniem - zarzeka się.

Odkryte tradycje lotnicze

Okazuje się, że w jej rodzinie były tradycje lotnicze, choć wcześniej o tym nie wiedziała. Brat babci był lotnikiem, brał udział w bitwie o Anglię. Po wojnie nie wrócił do kraju, wyjechał do Ameryki i tam założył rodzinę. Od niedawna Justyna ma też szwagra, który jest pilotem w liniach LOT.

Wie, że latanie w Polsce staje się coraz popularniejsze i otwierane są prywatne szkoły lotnicze. Zdecydowała się jednak na wybór rzeszowskiej uczelni z dwóch powodów. Po pierwsze - studia pilotażu na Politechnice mają doskonałą markę, a po drugie - uczelnia daje nie tylko dyplom pilota, ale też wykształcenie inżynierskie.

Praktyczne zajęcia z samolotami zaczynają się dla studentów pilotażu po trzecim semestrze. W zdobywaniu doświadczenia ogromną rolę odgrywają godziny spędzone za sterami w symulatorach lotów. Tutaj kandydaci uczą się reagowania na sytuacje trudne, awaryjne, stresowe.

Justyna pamięta, jak kiedyś - siedząc za sterami w symulatorze - nagle znalazła się w chmurach i podjęła złą decyzję. Zamiast wyjść z chmur, rozpoczęła nagłe wspinanie się. - Przekonałam się, jak wygląda reakcja na stresową sytuację i jak powinno się reagować prawidłowo. Na szczęście, można się tego praktycznie nauczyć właśnie podczas ćwiczeń w symulatorze - tłumaczy.

Na razie ćwiczyła podniebne loty na jednosilnikowym tampico. Teraz rozpoczęła latanie w nowoczesnych maszynach dwusilnikowych, jak: piper seneca, socata. Podczas lotu obok studenta siedzi instruktor, który ma możliwość skorygowania błędów.

- Po każdym locie analizujemy jego przebieg. Loty z instruktorem służą w pierwszym rzędzie praktycznej nauce latania, ale też wyrabiają właściwe nawyki, szybkie rutynowe reakcje w różnych nieprzewidzianych sytuacjach - dodaje Justyna.

Najpierw wyruszę w świat

Od razu polubiła Rzeszów. Twierdzi, że to spokojne i - w porównaniu z Warszawą - bardzo czyste miasto. I mniej zakorkowane. Docenia też warunki do nauki na rzeszowskiej uczelni.

W ostatnich latach dzięki wsparciu z unijnych programów politechnika znacznie odnowiła park maszynowy oraz infrastrukturę niezbędną do nauki latania. Teraz w ośrodku kształcenia lotniczego studenci mają w czym wybierać.

Jakie ma plany, kiedy już zdobędzie dyplom inżyniera pilota? Pierwszym jej marzeniem jest oblecieć świat. Najlepiej za sterami ulubionego boeinga 777.

- Chciałabym zobaczyć z bliska, jak żyją ludzie w innych częściach globu. Dopiero po kilku latach chciałabym wrócić do Warszawy - zdradza.
Marzy jej się praca w międzynarodowej firmie lotniczej. Wierzy, że tam w pełni zrealizuje swą pasję do latania.

- To coś wspaniałego, że człowiek stworzył maszynę, którą można przemieszczać się tak szybko i tak daleko - podkreśla. I z właściwym sobie poczuciem humoru dodaje: W czasie długotrwałego lotu można przeżyć aż pięć razy sylwestra na pokładzie tego samego samolotu!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24