Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stwórzmy nowy dom rodzinie Gwizdałów

Norbert Ziętal
Andrzej kochał zwierzęta. - Moje króliki i psy spłonęły żywcem - mówi. Ale najbardziej mu żal pamiątek po zmarłym ojcu.
Andrzej kochał zwierzęta. - Moje króliki i psy spłonęły żywcem - mówi. Ale najbardziej mu żal pamiątek po zmarłym ojcu. JANUSZ MOTYKA
To jakieś fatum! Półtora roku temu 7-osobowa rodzina Gwizdałów straciła ojca. A przed kilkoma dniami spłonął prawie cały ich dobytek.

Łopuszka Wielka. Największa wioska w gminie Kańczuga. Blisko 500 numerów. Z jednego końca na drugi jest kilka kilometrów. Od pożaru minęło półtora tygodnia, ale wszyscy mieszkańcy wsi żyją dramatem Gwizdałów.

Tu był pokój

Po śmierci ojca gospodarzem stał się 13-letni Andrzej. Kocha zwierzęta. Doglądał kobyłki, hodował króliki. Do domu przygarnął dwa pieski przybłędy.

- Moje króliki i psy spłonęły żywcem - mówi z goryczą. - Szkoda ich. Tylko konia udało się uratować. Chociaż niewiele brakowało... Ma opaloną grzywę, rzęsy... Jest ciężko wystraszony. Byle jakiś głośniejszy dźwięk, a się zrywa.

Najbardziej szkoda Andrzejowi pamiątek po tragicznie zmarłym ojcu, które zgromadzili wspólnie z rodzeństwem.

Zofia Gwizdała chodzi po pogorzelisku.

- Tutaj była kuchnia, a tu pokój... - z trudem wypowiada słowa. - Ludzie uratowali meble, wersalkę. Ale wszystkie ubrania spłonęły. Zostaliśmy z tym, co mieliśmy na sobie - mówi płacząc.

Pokazuje na metalową rurkę z kranem, wystającą z ziemi. To jedyny ślad po stajni, która jeszcze kilka dni temu tutaj stała.

Ogień błyskawicznie strawił dom

- To szczęście, że nikomu z ludzi nic się nie stało - mówi Jan Kardasiński, najbliższy sąsiad Gwizdałów.

Był jednym z pierwszych, którzy zauważyli ogień.

- Chwyciłem wiadro wody i biegnę - opowiada. - Ale panie... Ogień buchnął taki, że nie było sensu tym wiadrem polewać. Wnet wszystko się zajęło. Może jakby od razu była prawdziwa sikawka, to by to jakoś inaczej było. Ale tutaj nawet nie ma jak dojechać. Błoto i pod górkę - rozmyśla pan Jan.

Pożar wybuchł w ub. wtorek (26 lutego), ok. godz. 16. Prawdopodobna przyczyna - zwarcie instalacji elektrycznej w stodole. Szybko zajęła się również stajnia, a potem stojący obok dom. Obity płytami z dykty, pomalowanymi olejną farbą był doskonałą pożywką dla ognia.

Ratujmy się!

Pomóżmy rodzinie Gwizdałów

Urząd Miasta i Gminy w Kańczudze uruchomił specjalne konto, na które można wpłacać pieniądze dla rodziny Gwizdałów. Bank Spółdzielczy w Jarosławiu, filia w Kańczudze 70 9096 0004 3004 0047 5648 0001 z dopiskiem "Pomoc dla pogorzelców".

- Pierwsza smużkę dymu zauważyła siostra Anka - wspomina pani Zofia. - Z drugą siostrą wpadły i krzyczą, aby się ratować.

Wtedy była w domu z synem Andrzejem. Dwaj najmłodsi krasnale, jak pieszczotliwie nazywa ich mama, czyli Gabryś (3 l.) i Grzesio (4.l), bawili się u sąsiada. Nie zdawali sobie sprawy, co się dzieje tuż obok. Trzy córki: 7-letnia Jola, 12-letnia Ala i 15-letnia Paulina, były w szkołach.

A samochód gaśniczy w naprawie

- Pech podwójny - wspomina Józef Bochnak, sołtys Łopuszki Wielkiej oraz prezes miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej.

Dlaczego? Bo pół godziny wcześniej strażacy odwieźli do naprawy swój samochód bojowy. Do Bocnaka na komórkę zadzwoniła córka. Mówi co i jak. Co z tego, skoro on ze swoimi ludźmi właśnie wracali z sąsiedniej Rączyny, po odwiezieniu strażackiego żuka.

- Z początku myślałem, że to żart. Bo tak to wyglądało. Myślałem, że ktoś się dowiedział, że zawieźliśmy żuka do naprawy i się z nas śmieje - wspomina sołtys.

Zadzwonił do komendy straży pożarnej w Przeworsku. Było zgłoszenie, a wiec to nie żarty.

- Dawajcie co macie - powiedział Bochnak. - Bo my swojego auta nie mamy.

A dziś dodaje: - Zresztą, nawet jakbyśmy mieli, to co to za auto na taki ogień? Stary, wysłużony żuk.

Pożar gasiło 5 jednostek. Przyjechały z Przeworska i Kańczugi. Ale ogień tak szybko strawił dom, że mogli jedynie dbać, aby nie zajęły się sąsiednie gospodarstwa. Bo już niewiele brakowało.

Nie ma co. Do roboty!

[obrazek5] Rodzina Gwizdałów najpierw straciła ojca, a teraz cały dobytek. (fot. JANUSZ MOTYKA)Gwizdałowie znaleźli schronienie w domu mamy pani Zofii. Kilkadziesiąt metrów od pogorzeliska. Dwa pokoiki i kuchnia. Już poprzednim domownikom było ciasno, a co dopiero teraz, gdy znalazło tu dach nad głową 15 osób.

Sołtys Bochnak, energiczny i postawny mężczyzna, od razu wziął się do organizowania pomocy.

- No, nie ma co. Trzeba jakoś wziąć się w garść - mówi.

Skrzyknął chłopaków ze swojej OSP. Podzielił wioskę na 7 rejonów. Jako ósmy potraktował sąsiednią Medynię Kańczudzką. Naprędce przygotował kartoteki i wydał swoim ludziom, aby był prządek podczas zbiórki. Chodzili od domu do domu i kwestowali. Każdy datek skrupulatnie odnotowywali.

- No, byłem zaskoczony - mówi sołtys. - Z prawie każdego domu coś dali. Najczęściej po dziesięć, dwadzieścia złotych. Ale byli też tacy, co i po stówce.

Rozglądają się za domem

Najbardziej był wzruszony, gdy przyjechało do niego małżeństwo z Głogowa Małopolskiego. Bochnak opowiada: - Wyłożyli na stół tysiąc dwieście złotych.

Pytam, czy są stąd. Oni że nie. A może jesteście z jakieś firmy, instytucji. Oni znowu, że nie, że prywatnie przyjechali. No to - pytam - czemu pomagacie, czemu jechaliście taki kawał drogi? A oni, że widzieli w telewizji reportaż o pożarze i ujął ich Andrzej, który z takim przejęciem mówił o swoich spalonych królikach.

W sumie uzbierało się 6712 złotych. Sołtys ma to wszystko zanotowane. Komisyjnie dali całość Gwizdałom. Ale to nie wszystko.

- Mamy siano i słomę dla konia - mówi Bochniak. - Jeden z gospodarzy podarował owies. Jak zabraknie, dadzą jeszcze.

Z pomocą pospieszył burmistrz Kańczugi i urzędnicy gminni. Kupili Gwizdałom kołdry, pościel. Dzieciom buty.

Teraz najważniejsza sprawa to dom dla rodziny. Sołtys uważa, że najszybciej, najprościej i najlepiej byłoby kupić jakiś gotowy, drewniany. - Mam kilka obiektów na oku. Drewnianych. Dzwonię i pytam o cenę. Pewnie jakoś się dogadamy.
Wychodzimy na drogę i od razu podchodzi do nas jakiś mężczyzna. Pyta, w jaki sposób będzie organizowana dalsza pomoc. Bo jest jeszcze sporo osób, którą chcą wesprzeć Gwizdałów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24