Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Światełko w tunelu

Piotr Karnas, Wojciech Malicki
Zygmunt Piątkowski: - Dawniej wszyscy jeździli pociągami, tylko bilety były tańsze...
Zygmunt Piątkowski: - Dawniej wszyscy jeździli pociągami, tylko bilety były tańsze... Wojciech Malicki
Tarnobrzeg utracił większość połączeń kolejowych, a dworzec, zafundowany przez Tarnowskich 90 lat temu, popadł w ruinę. - Był to kiedyś jeden z najładniejszych budynków w mieście - wspomina Zygmunt Piątkowski. - Pamiętam, przepracowałem tu przecież prawie pół wieku.

Tarnobrzeski dworzec kolejowy stoi na uboczu. Aby dojść tu piechotą z centrum miasta, potrzeba przynajmniej pół godziny. Idziemy ulicą Kopernika. Kiedyś tę drogę przemierzały każdego ranka setki osób. Dzisiaj prawie nikt. Zabytkowa budowla straszy z daleka. Odpadający tynk, zbutwiałe okiennice, brudne szyby. Na ścianach niewyszukane graffiti.
Na dworcu jesteśmy umówieni z Zygmuntem Piątkowskim. Jak przystało na kolejarza, przychodzi punktualnie. Przyjacielsko gawędzi z kasjerką. Czuje się jak u siebie, nic dziwnego, pracował tu 45 lat. Zaczął tuż po wojnie, jako kasjer biletowy.
- Kiedyś tymi torami przejeżdżało dziennie kilkadziesiąt pociągów. Samych osobowych było ze dwadzieścia - zaczyna swoją opowieść pan Zygmunt - Lubiłem tę pracę. Najbardziej cieszył mnie kontakt z ludźmi, do dzisiaj mam mnóstwo znajomych z tamtych czasów.
Praca kasjera do lekkich nie należała. W ciągu ośmiogodzinnego dyżuru nierzadko sprzedawał kilkaset biletów. - Czasem nie miałem czasu na drugie śniadanie - wspomina.

Wszyscy jeździli pociągami

PKP przywraca Tarnobrzegowi połączenie z Warszawą. Jak mówią pracownicy kolei, jest to między innymi zasługa samorządów, które mocno zabiegały o takie połączenie. Przez Tarnobrzeg pojedzie rano pociąg relacji Przemyśl - Warszawa Wschodnia. Wyjazd z Tarnobrzega o 7.45. Wieczorem powrót o 20.11. Dotychczas tarnobrzeżanie, aby dostać się do Warszawy, musieli korzystać z pociagów odjeżdzających z Sandomierza.

Kiedyś tarnobrzeski dworzec żył prawdziwie. Ludzie dojeżdżali do pracy, do szkoły, albo wyjeżdżali na urlop. Przesiadki nie były konieczne, bo Tarnobrzeg przez lata miał bezpośrednie połączenie z Gdańskiem, Warszawą, Lublinem, Krakowem.
- Dawniej wszyscy jeździli pociągami. Samochodów po prostu nie było, a autobusy kursowały bardzo rzadko. Poza tym bilety były tanie, a sieć połączeń rozwinięta - mówi pan Zygmunt.

Duży zakład pracy

W latach świetności na dworcu pracowało 35 osób. Kasjerzy, bileterzy, SOK-iści, bufetowe, a wszyscy mieli pełne ręce roboty.
Na peronie pan Zygmunt pokazuje, gdzie pracowali bileterzy. - Tu była bramka. Nikt nie wchodził na peron bez ich zgody. Był porządek.
Idziemy do pomieszczeń, w których kiedyś, mieściła się poczekalnia. A właściwie dwie poczekalnie.
- Obowiązywały dwie klasy, pierwsza i druga. W tej lepszej stały dębowe ławy i stoły pamiętające jeszcze czasy hrabiego Tarnowskiego. Panowie, to był szyk... - wspomina pan Zygmunt.
Była też przechowalnia bagażu, a na pierwszym piętrze znajdowały się prywatne mieszkania kolejarzy. Dzisiaj stoją zamknięte na głucho.
- Teraz wszystko stoi puste i niszczeje. W piwnicach stoi woda. Nawet w kolejarskich mieszkaniach nie ma nikogo. A przecież tyle ludzi nie ma gdzie mieszkać - dziwi się pan Piątkowski.

Remonty i porządki

- Po co te cegły, co to za porządki? - pyta pan Zygmunt pracownicę, krzątającą się obok kasy.
- Remont, panie Zygmuncie - odpowiada.
Rzeczywiście, w poczekalni praca wre. Trwają przygotowania do generalnego remontu.
- Wersalu tu nie zrobimy, bo nas na to nie stać, ale zrobimy co się da - mówią pracownicy.
Pan Zygmunt zna przyczynę ożywienia na tarnobrzeskim dworcu. Nie ukrywa zadowolenia. - Po kilku latach przerwy będziemy mieli bezpośrednie połączenie ze stolicą. Może jeszcze nie wszystko stracone...

Pan Bronisław:

- Zacząłem jeździć z tarnobrzeskiego dworca w 1968 roku. Pochodzę z Sądecczyzny i często korzystałem z połączeń do Tarnowa. Cieszę się, że dworzec odżywa.

Pan Stanisław:

- Na przełomie lat 60-tych i 70-tych jeździłem pociągiem do szkoły do Tarnobrzega. Co rano wsiadałem na stacji w Dąbrowscy, a po południu wracałem. To były piękne lata. Lata mojej młodości.

Stanisława Sitarz:

- Kilkanaście lat temu leczyłam się w Warszawie. Jeździłam tam pociągiem co najmniej dwa razy w miesiącu. Dobrze, że to połączenie zostanie wznowione. Myślę, że skorzysta z niego wielu studentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24