Czytelniczka która zgłosiła sprawę naszej redakcji sama nie jest w stanie uratować bociana, ponieważ jest uziemiona w domu z nogą w gipsie. -Dzwoniłam już wszędzie - Do straży miejskiej, do Urzędu Miasta w Busku - Zdroju, ale z tego co wiem, problemem są pieniądze, bo za pobyt bociana w Ptasim Azylu w Złotej Pińczowskiej trzeba zapłacić 200 złotych, a fundusze na ten cel podobno już się skończyły - twierdzi kobieta i prosi o pomoc. - Jak nikt nie zareaguje to zwierzę umrze z głodu, albo co gorsza, w końcu rozszarpią go psy - mówiła.
My także skontaktowaliśmy się z Urzędem Miasta w Busku - Zdroju. Dowiedzieliśmy się, że sprawa bociana zostanie przeanalizowana dopiero następnego dnia, bo w środę nie było osoby, która mogłaby podjąć decyzję, co robić dalej...
O komentarz poprosiliśmy Tadeusza Ptaka, który prowadzi Ptasi Azyl w Złotej Pińczowskiej. Okazało się, że pan Tadeusz dokładnie zna sprawę i z niecierpliwością czeka na to, że ktoś wreszcie przywiezie bociana, zanim w złamanym skrzydle zalęgną się larwy much.
- Nie wiem, gdzie oni mają pieniądze. Inne gminy przywożą ranne ptaki kilka razy w tygodniu, a tu jest problem z jednym bocianem - mówi właściciel Ptasiego Azylu. Mężczyzna tłumaczy, że w takich przypadkach ptaka powinna złapać straż miejska, straż pożarna lub po prostu pracownicy wydziału środowiska w urzędzie gminy. - Ja nie biorę pieniędzy za opiekę, gmina płaci jedynie 200 złotych za jedzenie dla ptaków i normalnie otrzymuje fakturę od firmy, która produkuje karmę - tłumaczy Tadeusz Ptak.
W środę późnym popołudniem okazało się, że historia ma szczęśliwe zakończenie. Bocianem zajął się weterynarz Stanisław Król z Buska-Zdroju.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?