Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Syberyjska wyprawa wysłużoną astrą. Z Rzeszowa na koniec świata

Katarzyna
K.Kapica
Syberyjski Magadan, gdzie planują dotrzeć Wojciech Kubala i Łukasz Błażejowski, położony jest bardziej na wschód niż obie Koree, czy Japonia. Autem dalej pojechać się nie da.

Wojciech Kubala, historyk w Akademickim Liceum Ogólnokształcącym w Rzeszowie, podróżowanie ma we krwi. Europę zjechał jeszcze na studiach, potem jego zainteresowania przeniosły się bardziej na wschód. W ciągu kilku lat objechał sporą część republik dawnego Związku Radzieckiego, w tym kawałek Rosji.

- Ten pierwszy wyjazd na Syberię zaproponował znajomy. Na początku traktowałem to jak luźną deklarację, ale potem uznałem jednak, że drugi raz mogę nie znaleźć chętnego na taką wyprawę. Dokooptowaliśmy więc jeszcze jednego kolegę i we trzech ruszyliśmy na wschód - opowiada Wojciech.

W niewiele ponad miesiąc zrobili ok. 20 tys. kilometrów i dotarli aż do Bajkału. A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, plan na kolejną, jeszcze dalszą podróż, zrodził się sam.

- Tym razem pojedziemy południowymi brzegami Bajkału, korzystając z tego, że Mongolia zniosła w tym roku wizy dla Polaków, wjedziemy tam na kilka dni, potem trasa biegnie wzdłuż granicy chińskiej, na chwilę odbijemy też do Jakucka. Najdalej na wschód wysuniętym punktem będzie Magadan, gdzie chcemy dojechać tzw. Drogą Kości - wymienia Kubala.

W ciągu 45 dni wyprawy podróżnicy - razem z Wojciechem Kubalą jedzie rzeszowianin Łukasz Błażejowski - chcą pokonywać od 500 do 800 kilometrów dziennie. Do tego oczywiście zwiedzanie, a program jest naprawdę smakowity: Kazań, Władywostok, Perm, Jekaterynburg, Nowosybirsk, Pik Czerskiego nad Bajkałem, muzeum w dawnym łagrze i... największa na świecie głowa Lenina.

- Znajduje się w miejscowości Ułan Ude. To po prostu trzeba zobaczyć! - śmieje się podróżnik.
Podobnie jak w poprzednich latach, wiernym towarzyszem podróży będzie wysłużony opel astra. Auto ma już na koncie objechany Kazachstan, Armenię, Gruzję, Uzbekistan i kawałek Syberii.

- I tym razem musi podołać, bo o części do opla w Rosji jest bardzo trudno. Sporo dostaliśmy od sponsora, ale na miejscu radzić będziemy musieli sobie sami - opowiada nauczyciel.

Do opla oprócz podróżników i bagażu zmieścić się musi też całkiem spora wałówka. Jedzenie w Rosji jest drogie, więc jak najwięcej chcą zabrać ze sobą z Polski.

- Mamy sponsorów, którzy zaoferowali konserwy i makarony, sporo też kupimy sami. Będziemy na postojach gotować na butli. Najbardziej obawiamy się jednak, żeby nam tego jedzenia nie zarekwirowano na granicy rosyjskiej. Niestety, jest takie ryzyko - tłumaczy Wojciech.

Bazę noclegową stanowić będą przede wszystkim namioty i astra. Może uda się skorzystać z uprzejmości miejscowej Polonii lub po prostu Rosjan, którzy są bardzo gościnni wobec obcokrajowców. Choć bez hoteli się nie obejdzie i nie jest to podróżnicze widzimisię.

- W Rosji istnieje obowiązek meldunkowy. Na wjeździe dostaje się karteczkę, na której wbija się pieczątki w hotelach. Kilka musimy mieć, na dowód tego, gdzie byliśmy - wyjaśnia rzeszowianin.

Jak mówi, podczas poprzedniej wyprawy na Syberię, w Rosji czuli się bardzo bezpiecznie. - Oby sytuacja polityczna niewiele zmieniła w podejściu do Polaków - dodaje historyk.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto