Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szejkowie z Dubaju zainwestują w plantację kukurydzy na Podkarpaciu?

Bartosz Gubernat
Po wizycie Tadeusza Ferenca w Dubaju szejk Manohar Khushalani chce zbudować na Podkarpaciu stuhektarową plantację kukurydzy.

Co jeszcze urzędnicy przywieźli z zagranicznych delegacji?

Co jeszcze urzędnicy przywieźli z zagranicznych delegacji?

2010 rok, Szanghaj. Przy okazji światowej wystawy EXPO 2010 prezydent oglądnął tam okrągłą kładkę dla pieszych. Zaraz po powrocie kazał ją zaprojektować i szybko zlecił budowę. W 2012 roku podobną tyle, że nieco mniejszą osobiście otworzył nad al. Piłsudskiego.
2012 rok, Dubaj. Podczas poprzedniego wyjazdu do ZEA urzędnicy pod kierownictwem wiceprezydenta Romana Holzera zachwycili się m.in. dubajskimi koszami na śmieci. Po powrocie kubły w Rzeszowie zostały na ich wzór oklejone kolorową folią z motywem kwiatowym.
2013 rok, Gainesville, USA. Z miasteczka na Florydzie rzeszowska delegacja przywiozła pomysł budowy centrum produkującego naturalne przeszczepy ludzkich kości i ścięgien. Temat został na razie zaprezentowany rzeszowskim ortopedom.

Manohar Khushalani jest wiceprezesem dużego międzynarodowego koncernu z siedzibą w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jego firma swoje europejskie oddziały ma m.in. w Bułgarii i na Węgrzech. W Polsce jest właścicielem zakładu tekstylnego działającego w okolicach Warszawy. Co łączy go z Podkarpaciem?

Na początku maja grupa urzędników z Rzeszowa na czele z prezydentem Tadeuszem Ferencem gościła w Dubaju. Polecieli tam m.in. w poszukiwaniu inwestorów. Z Khushalanim spotkali się na przyjęciu u ambasadora Polski w Zjednoczonych Emiratach Arabskich - Adama Krzymowskiego. Zorganizował je z okazji obchodów święta 3 maja, zapraszając ludzi współpracujących z Polską.

- Inwestor powiedział, że szuka terenów pod budowę dużej plantacji kukurydzy. Potrzebuje ok. 100 ha gruntu, Polska bardzo mu odpowiada. Zaoferowaliśmy mu pomoc i wymieniliśmy kontakty - mówi Agnieszka Szczekala z wydziału promocji Urzędu Miasta Rzeszowa.

Po przylocie do Polski Tadeusz Ferenc polecił swoim urzędnikom, aby poszukali terenów dla egzotycznego inwestora. Pisma z magistratu zostały już rozesłane do wszystkich podkarpackich gmin.

Klimat sprzyja kukurydzy

W tej chwili w naszym regionie podstawą rolnictwa są uprawy zbóż. W niektórych rejonach, m.in. w okolicach Łańcuta przeważają sady z drzewami i krzewami owocowymi. Kukurydza? Jak szacuje Stanisław Bartman, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej, stanowi ok. 10 procent wszystkich upraw.

- Duże plantacje są zlokalizowane głównie w rejonie Przeworska i Jarosławia. Polski klimat służy uprawie i inwestycja arabskiego biznesmena wydaje się sensowna. Mam tylko wątpliwości, czy udałoby mu się znaleźć tak dużą działkę. Na Podkarpaciu średnia wielkość gospodarstwa to 4,5 ha, 100-hektarowych plantacji mamy mało - mówi prezes Bartman.

I przekonuje, że podkarpaccy rolnicy nie mieliby nic przeciwko jego obecności.

- Czasy się zmieniają, żyjemy w zjednoczonej Europie, nie widzę powodu, aby utrudniać komuś z zewnątrz inwestycje na naszej ziemi - przekonuje.

Według Aleksandra Ziai z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Rzeszowie areał poszukiwanych terenów to jednak nie problem.

- Pola kukurydzy ciągnące się przez 100 czy 200 km to styl amerykański. Jeśli inwestor chce uprawiać rośliny, a nie bić rekord Guinessa, mógłby z powodzeniem kupić lub wynająć kilka mniejszych pól. Finalny efekt w postaci zbiorów będzie taki sam, bez względu na to, czy kukurydzę posieje na jednym dużym, czy pięciu mniejszych polach - tłumaczy Ziaja, który w inwestycji upatruje szansę na dodatkowe miejsca pracy i zarobek dla naszych rolników.

- Zakładając, że kupiłby pola na własność, potrzebowałby pracowników do pielęgnacji i zbiorów z plantacji. Możliwy jest także inny scenariusz. Mógłby wynająć grunt od rolników i zapewnić im materiał siewny. Gwarantując zbyt kukurydzy, na pewno znalazłby wielu chętnych do współpracy - przekonuje Aleksander Ziaja.

Chrupki, płatki i długopisy

Oceniając szanse na powodzenie przedsięwzięcia specjaliści zwracają jednak uwagę na wiele problemów. Zdaniem Aleksandra Ziai to przede wszystkim długi okres wegetacji kukurydzy. Zbiory są możliwe zazwyczaj dopiero w październiku, a jeśli pogoda wówczas nie sprzyja, plony są narażone na zniszczenie, szczególnie, jeśli plantator chce uzyskać przede wszystkim ziarno.

Wie o tym Czesław Żak, prezes spółdzielni rolniczej Postęp w Jasionce.

- My mamy ok. 100 ha upraw. Nastawiamy się w zasadzie tylko na zbiór ziarna, które jest nam potrzebne jako pasza dla kur, bo produkujemy jaja. Ale kukurydza jest bardzo wdzięczną rośliną, która ma bardzo wiele zastosowań - przekonuje prezes Żak.

Poza zastosowaniem w hodowli zwierząt, produkuje się z niej także bogatą w węglowodany żywność - na czele z płatkami, chrupkami i pieczywem. Na całym świecie służy jako dodatek do paliw i składnik wielu alkoholi.

- Niedawno widziałem biodegradowalne długopisy w całości wyprodukowane z tej rośliny - mówi prezes Żak.

Aleksander Ziaja dodaje, że zielona biomasy kukurydziana to znakomite paliwo energetyczne.

- Możliwości jest zatem całe mnóstwo, pytanie, jakie plany ma ten inwestor? - zastanawiają się nasi rozmówcy.

Zdaniem fachowców uprawa kukurydzy może być z powodzeniem dochodowa. - W tej chwili wartość tony ziarna to ok. 100 zł. Z hektara gruntu można zebrać ok. 10 ton - wylicza prezes Żak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24