Szkolny konflikt w Jeżowem wymknął się spod kontroli. Zaangażowani są w niego już chyba wszyscy

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Plęs
Andrzej Plęs

Szkolny konflikt w Jeżowem wymknął się spod kontroli. Zaangażowani są w niego już chyba wszyscy

Andrzej Plęs

Zaczęło się od sprawy ocen z zachowania czterech uczennic. Teraz w konflikt zaangażowani są dyrekcja i nauczyciele, rodzice dzieci, rada gminy, kuratorium oświaty, proboszcz parafii, kuria biskupia i policja.

Beata Watras jest przekonana, że to szkoła posłała jej córkę do szpitala. I zapewnia też, że córka do tej szkoły już nie wróci. I nie ona pierwsza. - To Maks był pierwszy, przed rokiem zaszczuli chłopaka, bo miał długie włosy - uważa Beata Watras. Długie prawie do ramion, ale komuś w szkole się to chyba nie podobało. Maks nie wytrzymał, nie informując nikogo zostawił swoje książki i zeszyty, wyszedł ze szkoły w połowie dnia lekcyjnego i do niej nie wrócił. Opisała to wszystko w liście do kuratorium oświaty. Ona i kilkoro innych rodziców. Jednak dopiero po tym, jak i ich dzieci szkoła zaczęła boleśnie uwierać.

W dalszej części przeczytasz:

  • co wywołało konflikt
  • co ksiądz proboszcz powiedział o "zbuntowanych" rodzicach podczas mszy
  • co wykazała kontrola kuratorium
Pozostało jeszcze 93% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Andrzej Plęs

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.