Przed czterema laty Małgorzata Korzenny, po urodzeniu córki w kolbuszowskim szpitalu zapadła w śpiączkę. Mimo intensywnej rehabilitacji, dotąd się z niej nie wybudziła.
W kwietniu tarnobrzeski sąd orzekł, że kolbuszowski szpital odpowiada za spowodowanie choroby i musi zapłacić 657 tys. zł odszkodowania oraz wypłacać chorej, co miesiąc 2 tys. zł renty.
W październiku Sąd Apelacyjny w Rzeszowie utrzymał ten wyrok w mocy. Szpital w Kolbuszowej, jak poinformował nas, jego dyrektor Zbigniew Strzelczyk - dotychczas wypłacił Andrzejowi Korzennemu, mężowi i opiekunowi prawnemu chorej, 400 tys. zł z zasądzonej sumy odszkodowania.
- Córka przez cały czas przebywa w naszym domu, gdzie otoczyliśmy ją opieką i zapewniliśmy rehabilitację. Jej mąż, który odwiedza chorą bardzo rzadko, przesyła nam rentę zasądzoną przez sąd, ale dotąd nie przekazał nam ani złotówki z odszkodowania - mówi Maria Bąk.
Matka Małgosi złożyła do tarnobrzeskiego sądu wniosek, aby to ją w miejsce Andrzeja Korzennego, uczynił opiekunem prawnym chorej.
- To prawda, jest między nami konflikt, bo teściowa zarzuca mi, że niedostatecznie opiekuję się Małgosią. A ja tak nie uważam. Powiem wprost: chodzi jej o to, aby przejąć kontrolę nad pieniędzmi wypłacanymi przez szpital - mówi Andrzej Korzenny.