Dyrekcja lubaczowskiego szpitala przeprosiła 54-letnią Zdzisławę K. za zachowanie lekarza Bogusława Ć.
Lubaczowianka trafiła do szpitala w nocy 27 maja. Z domu przywiozła ją karetka. Kobieta była obrzęknięta i zlana potem, miała nudności i odczuwała bóle w okolicy serca. Skoki ciśnienia uniemożliwiały pomiar. Dyżur na izbie przyjęć pełnił wtedy doktor Bogusław Ć. Według chorej, lekarz poświęcił jej kilka minut, nie zapoznając się z jej kartą leczenia.
Pobieżnie zbadał ją w okolicach serca i przypisał leki przeciwbólowe, gdy tymczasem ona skarżyła się na nudności i duszności. Na prośbę pacjentki o leki przeciwko tym dolegliwościom zareagowała jedynie pielęgniarka, która telefonicznie ponownie wezwała lekarza Ć. Dopiero wówczas zlecił lekarstwa kobiecie. Rano córka zabrała ją do domu.
Do dwóch razy sztuka
Sytuacja powtórzyła się po dwóch dniach. 29 maja nad ranem obrzęk twarzy i ciała nasilił się. Lekarz pełniący dyżur w całodobowej poradni w obawie o zdrowie i życie pacjentki odesłał ją ze skierowaniem do szpitala. W izbie przyjęć dyżur pełnił znowu lekarz Bogusław Ć.
- Pielęgniarka po wykonaniu EKG wezwała lekarza, ale ten jedynie telefonicznie zlecił podanie dożylnego leku, pomimo obrzęku ciała, który to uniemożliwiał - opowiada lubaczowianka. - Zszedł do mnie po trzecim telefonie pielęgniarki, po blisko pięćdziesięciu minutach. Po czym wypisał skierowanie do leczenia szpitalnego - relacjonuje kobieta.
Ona jednak nie zgodziła się na pobyt w szpitalu. Wyleczyła ją lekarka rodzinna oraz miejscowa dermatolog.
Aż leki zaczną działać
Lekarz oskarżany o lekceważenie pacjentki nie miał sobie nic do zarzucenia. - Nie wiem, czym naraziłem się tej pani. Po otrzymaniu informacji telefonicznej od pielęgniarki o podanych lekach czekałem aż zaczną one działać. Jeśli ta pani myśli, że istotą pracy lekarza jest siedzenie przy pacjencie i trzymanie go za rękę to sadzę, że naoglądała się za dużo filmów - podsumowuje Bogusław Ć.
Odpowiedź po kilku dniach
Kobieta złożyła pisemną skargę do dyrektora szpitala oraz dyrektora do spraw medycznych. Po pięciu dniach otrzymała odpowiedź. W kilku zdaniach dyrektor Witold Gimlewicz i jego zastępca dr Franciszek Jaszczuk zapewnili, że z lekarzem została przeprowadzona rozmowa dyscyplinarna w kwestii właściwego podejścia do pacjenta, rzetelnego wykonywania obowiązków służbowych oraz rozważnego analizowania konkretnych przypadków chorobowych. Za zajście przeprosili także w imieniu lekarza.
Zdzisława K. kwituje sytuację:
- Przeprosili mnie i to mi wystarczy, ale najważniejsze, że dyrektor wie, jak mnie potraktowano. Może już żaden inny pacjent nie znajdzie się w podobnej sytuacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc
- Marcin Miller chudnie w zastraszającym tempie. Lider Boysów to teraz niezłe ciacho!
- Rutkowski grozi, że nagra piosenkę z Wiśniewskim! Będzie nowe Ich Troje?!
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu