Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital wezwał policję. Poseł Dziadzio: Nie było żadnej awantury

Beata Terczyńska
Poseł Dziadzio: - Złożę skargę do dyrektora szpitala.
Poseł Dziadzio: - Złożę skargę do dyrektora szpitala. Archiwum/Bartosz Frydrych
Wczoraj do redakcji zadzwoniła Czytelniczka. Przedstawiła się jako pacjentka Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie. Opowiadała, że z soboty na niedzielę na oddziale okulistycznym doszło do awantury z udziałem posła Dariusza Dziadzio z PSL. Interweniowała policja. Dodała, że poseł wyglądał, jak po spożyciu alkoholu.

Dziadzio twierdzi, że w nocy z soboty na niedzielę został pobity. Zgłosił się na pogotowie z urazem gałki ocznej, skąd został odesłany na oddział okulistyczny przy ul. Szopena.

- Nie było żadnej awantury - zaprzecza Dziadzio. - Po prostu wyraziłem zdanie na temat personelu, który nie zachowywał się odpowiednio do sytuacji. Przyznaję, sprawa jest dla mnie niezręczna, niemniej jednak jako pacjent miałem prawo upominać się o swoje. Dobrze się stało, że wyszło to na jaw - mówi poseł PSL.

W szpitalu potwierdzają zajście.

- Był kłopot na okulistyce z agresywnym pacjentem. Wezwano ochronę i policję - wyjaśnia Anna Hartman-Ksycińska, zast. dyr. WSS .

Szpital: Wzywaliśmy ochronę oraz policję

Poseł Dariusz Dziadzio opowiada, że gdy po długim oczekiwaniu otworzono mu drzwi na oddział, chciał wejść z żoną. Na to nie zgodziła się pielęgniarka. Rozpoczęła się wymiana zdań.

- Tłumaczyłem, że mam prawo, by bliska mi osoba uczestniczyła w diagnostyce. Przecież nie byliśmy na oddziale zakaźnym. Słyszałem, żebym się uspokoił, był cicho, usiadł - opowiada poseł.

Twierdzi, że nie tłumaczono mu, dlaczego obecność żony jest niepożądana, lecz było to na zasadzie "nie, bo nie". Pytał, czy wszystkich tak traktują. Przyznaje, że zaczął nagrywać zajście telefonem. Wyciągnął też legitymację poselską i przedstawił się jako członek komisji zdrowia.

- Powiedziałem, że nie omieszkam zaznaczyć, w jak urągający sposób traktują ludzi, a jeśli lekarka uważa, że zachowuję się agresywnie, niech wezwie policję.

Pytany wprost, czy był wtedy pod wpływem alkoholu, zapewnia, że nie. Adam Szeląg, rzecznik KMP w Rzeszowie, mówi, że badania alkomatem nie było, a po ich interwencji mężczyzna, którego danych nie zdradza, uspokoił się i przeprosił. Poseł cieszy się, że był z żoną, która jest świadkiem. Tłumaczy, że m.in. po to ją wziął, by nie było insynuacji, że zachowywał się niewłaściwie, co często spotyka polityków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24