- Dlaczego wyjechał pan z kraju?
- Narastanie buntu wobec wszystkiego, co się wówczas działo. Część piosenek z zespołu Blackout opierała się na protestsongach. Pewne rzeczy cenzura wycinała z tych tekstów. Nie byłem łatwym człowiekiem dla systemu i show biznesu.
- I myślał pan o Ameryce?
- O wyjeździe myślałem jeszcze w Rzeszowie. Musiałem uzyskać zgodę w ministerstwie kultury i w Pagarcie.
- Władze chciały się pana pozbyć, bo miał pan twarz ... apostoła?
- Ludzie na odpowiednich stanowiskach mówili wprost: tego apostoła nie można pokazywać w telewizji. Zapraszano mnie, ale później byłem wycinany z programów.
- Na Olimpiadzie w Atenach odniósł pan sukces.
- Olimpiada piosenki odbywała się na 100-tysięcznym stadionie olimpijskim. Zdobyłem drugie miejsce. W Londynie ukazała się notatka jednego z najważniejszych ówczesnych krytyków. Napisał m.in: nie widziałem nigdy w życiu takiego dramatycznego piosenkarza, jakim jest Stan Borys. Kiedy unosi głos, słychać jakby wołał do niebios, kiedy podnosi ręce śpiewając, wydaje się, jakby błagał o zbawienie świata". Informacja o tym ukazała się w Polsce tylko raz.
- Na czym polegała cenzura pańskich utworów?
- Urzędnicy informowali, że ta a ta piosenka nie pójdzie. Trzeba było robić zmiany w tekstach.
- Były kłopoty z "Jaskółką uwięzioną"?
- "Jaskółka" była zmieniana przez dwa lata. Wówczas nie potrafiłem zrozumieć tego, co ludzie w niej znajdowali. Dla wielu "Jaskółka" to była uwięziona dusza, tożsamość człowieka. Niektórzy utożsamiali z "Jaskółką" całą Polskę. Mało kto wie, że pełny tytuł tego utworu brzmiał: "Jaskółka Uwięziona w Gdańskim Kościele Mariackim". Między wierszami było więcej niż w samym wierszu. Wyjechałem z Polski 7 grudnia 1975 roku, gdy Gierek oddawał do użytku dworzec centralny.
- Jak poszło panu w Ameryce?
- Wiedziałem, że jadę na stałe i od razu zamknąłem za sobą drzwi. Wyjechałem z własnymi pieniędzmi, ale to była bardzo mała suma. Nie znałem angielskiego, a po dwóch tygodniach zacząłem śpiewać. To było główne źródło mojego utrzymania.
- Tutaj był pan gwiazdą, a tam jednym z wielu. Czy to nie nazbyt szokujące?
- Z początku nie, bo wiedziałem, że tak będzie. Później przyjeżdżali koledzy z Polski i pytali: co ty tu robisz? Wracaj! W Polsce się śpiewa na wielkich koncertach, a ty tutaj w małych klubikach. Za parę lat ci sami ludzie znaleźli się w Ameryce ze względów ekonomicznych. I przyjeżdżali do właścicieli klubów oferując, że zaśpiewają za mniej niż Stan Borys.
- Jak długo trzeba się aklimatyzować w Ameryce?
- Ameryka jest bardzo łatwym krajem do życia, jeśli się wie, do jakich drzwi pasuje klucz. Ja klucz mam w kieszeni. I gdy przyjeżdżam, otwieram drzwi, które chcę. Teraz czuję się bogatszy o 27 lat życia w Ameryce.
- Czy polski artysta może się w Ameryce dorobić?
- Jestem na etapie przedkładania życia duchowego nad bogactwo materialne. Ale myślę, że tak, choć to bardzo długa walka. Zresztą, życie w Ameryce jest walką i tak ma być. Żyłem dostatnio. Ale mam za sobą parę rozwodów i po każdym zaczynałem od zera.
- Coś więcej o życiu osobistym...
- Mam córkę w Warszawie. Szukam ciepła. I to podwójnego, bo zimno mi w Polsce. W Las Vegas żyłem w temperaturze 45 st. C między pustynią a przepięknymi górami Kaliforni i Pacyfikiem. Szukam więc fizycznego ciepła i ciepła duszy. Tylko niech to nie zabrzmi, jak ogłoszenie. Ciepłem duszy może być kobieta. Jednak najpierw muszę zbliżyć nagraną w Polsce płytę "Niczyj" do publiczności, a potem zajmę się życiem prywatnym. Płyta powinna pojawić się pod koniec stycznia 2004.
- Utrzymuje pan kontakt z poprzednimi żonami?
- Gdy już raz zamknę drzwi, to ich nie otwieram.
- Z czym kojarzy się Panu Rzeszów?
- To moje dzieciństwo i młodość.
- Co Pana zaskoczyło w kraju i w Rzeszowie?
- Dowiedziałem się o jakimś fałszowaniu historii na temat mojego udziału w zespole Blackout.
- No właśnie, jak to było z Blackoutem?
- Zespołu nie założyli tylko Mira Kubasińska i Nalepa. To ja nadałem mu nazwę Blackout. Zresztą, Mira Kubasińska występowała wtedy w innej grupie. Jednym z głównych powodów powstania zespołu była okoliczność, że jako kaowcowi (facet od spraw kulturalno-oświatowych) na poczcie dyrekcja poleciła mi założyć zespół muzyczny. Szczęściem było to, że spotkałem Nalepę, ale też szczęściem Nalepy było, że spotkał mnie. Jednak przez ostatnie 35 lat nie powiedział o mnie dobrego słowa. A skoro wykreśla mnie z życiorysu Blackoutu, to niech się też wykreśli z 35 lat brania pieniędzy za utwory, które śpiewałem. Z płyt Blackoutu nie wykreślił mnie, choć wydał trzy pod firmą Nalepy, na których 90 procent materiałów śpiewam ja. Skoro mnie skreśla, niech nie wydaje płyt z moim głosem i niech nie bierze za to pieniędzy. Krótko mówiąc, przyszedł czas rozliczenia.
- Kiedy Pan wystąpi w Rzeszowie?
- Gdy zostanę zaproszony.
- Borys to pseudonim?
- To nie pseudonim, tylko nazwisko, które przyjąłem po dziadku. Od początku było we wszystkich moich dokumentach.
- Jak Pan to robi, że wygląda bardzo młodo?
- Codziennie uprawiam jogę, medytuję, znam tai chi. Gram w tenisa, podnoszę ciężary. Uwielbiam piękne kobiety, mam pozytywny stosunek do życia. Jestem wrogiem papierosów, piję głównie wino czerwone.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Zadymy na urodzinach uczestniczki "Rolnika". Karetka pogotowia, gaz pieprzowy. Szok!
- Dni Gąsowskiego w "TTBZ" są policzone?! TAKĄ niespodziankę zgotowała mu produkcja!
- Maja Rutkowski ZROBIŁA TO z premedytacją, teraz się tłumaczy. Okropne, co ją spotkało
- Była pięknością ze "Złotopolskich". Dziś Gabryjelska nie przypomina siebie | ZDJĘCIA