Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szybowiec zahaczył o drzewo. Pilot nie żyje

Ewa Gorczyca
KWP
44-letni mieszkaniec Sanoka zginął po tym jak pilotowany przez niego szybowiec runął na ziemię w Bezmiechowej. To już drugi w ciągu ostatnich trzech miesięcy śmiertelny wypadek na bieszczadzkim lądowisku.

44-letni mieszkaniec Sanoka miał już od kilku lat uprawnienia pilota szybowcowego. Zdobył je w Aeroklubie Podkarpackim w Krośnie, którego był członkiem.

W Akademickim Ośrodku Szybowcowym Politechniki Rzeszowskiej w Bezmiechowej podnosił swoje umiejętności. Trenował loty żaglowe. To specyficzne loty: piloci wykorzystują naturalną rzeźbę terenu i występujące w górskich warunkach wiatry. Bezmiechowa jest takim właśnie miejscem, gdzie rozległe zbocza umożliwiają na latanie "na żagiel". Dla szybowników ma ono wielką zaletę: pozwala na bardzo długie (nawet kilka godzin) utrzymywanie się w powietrzu.

Sanoczanin był w trakcie szkolenia. Program obejmuje najpierw loty dwusterowe, potem loty samodzielne. Loty z instruktorem 44-latek już zaliczył. W niedzielę odbył też pierwszy lot samodzielny. W powietrzu nie miał żadnych problemów.

W poniedziałek w południe usiadł za sterami SZD-30 Pirat, należącego do ośrodka w Bezmiechowej.

To typowy szybowiec szkolno-treningowy, używany także w lotach żaglowych. Instruktor nadzorował lot z ziemi. Do startu nie użyto wyciągarki. Start miał charakter grawitacyjny: szybowiec jest staczany ze stoku, a po nabraniu odpowiedniej szybkości odrywa się od zbocza.

"Pirat" w powietrzu był bardzo krotko. Na ziemię runął zaledwie kilka minut po starcie. Pilot nie przeżył upadku. Ryszard Rutkowski z Katowic, ekspert Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych na miejscu wypadku pojawił się w ciągu godziny. - Byłem niedaleko bo jechałem prywatnie do Polańczyka, w drodze odebrałem telefon z wiadomością o tym zdarzeniu - mówi Nowinom.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną wypadku było nadmierne zbliżenie się pilota do zbocza. - Szybowiec podczas nawrotu prawym skrzydłem zahaczył o wierzchołek drzewa i złamał go. To spowodowało wytracenie energii - tłumaczy Ryszard Rutkowski.

"Pirat" spadł z wysokości ok. kilkunastu metrów. Uderzenie w zbocze spowodowało jego kompletne rozbicie. Pilot zginął na miejscu.

Wczoraj w Bezmiechowej wiał dość porywisty wiatr, ok. 10 metrów na sekundę. - Wiatr nie był przeszkodą. Nie był za silny na latanie. Piloci szybowców radzą sobie z takimi warunkami - zastrzega Rutkowski. Lądowisko w Bezmiechowej nie było obce szybownikowi z Sanoka. Znał jego specyfikę. W tym roku latał tu wielokrotnie.

Wstępne badanie wykluczyło usterkę szybowca. - Układ sterowania do momentu zderzenia z drzewem był sprawny - mówi Rutkowski. Ekspert nie miał też zastrzeżeń do dokumentów pilota i statku powietrznego. - Więcej szczegółów będę znał po przesłuchaniu świadków, które dopiero przede mną - mówi.

Tragiczna wiadomość dotarła szybko do Krosna, gdzie sanoczanin szkolił się na licencję pilota.

- Szybownictwo stało się jego pasją, gdy był już dojrzałym mężczyzną - opowiada Roman Walczak, dyrektor Aeroklubu Podkarpackiego, którego członkiem był 44-latek. - Czerpał wielką radość z latania. Niedawno rozmawialiśmy, zastanawiał się nad zrobieniem uprawnień także na samoloty. Był dobrym lotnikiem, ale przede wszystkim sympatycznym, ciepłym człowiekiem. Bardzo go wszyscy lubiliśmy. To wielka strata dla Aeroklubu.

- Być może popełnił jakiś drobny błąd. A w lotnictwie nawet drobny błąd kosztuje dużo. Czasem życie - mówi Tadeusz Lewandowski, szef szkolenia w Aeroklubie Podkarpackim.

W tym sezonie to już drugi śmiertelny wypadek na lądowisku w Bezmiechowej. 15 sierpnia tuż po starcie, który odbywał się za wyciągarką, szybowiec z dwoma osobami na pokładzie spadł "na nos" na ziemię z wysokości ok. 15 metrów. Zginął siedzący z przodu pasażer, pilot został ranny. Wstępnie mówiono o uszkodzeniu usterzenia, ale eksperci na razie tego nie potwierdzili: dopiero ostateczne wyniki badań dadzą odpowiedź na pytanie, dlaczego doszło do katastrofy.

Trzy tygodnie temu w Bezmiechowej wypadek miała paralotniarka. 24-latka źle obliczyła wysokość i spadla na ziemię podczas lądowania. Doznała urazu kręgosłupa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24