Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szydełko: moja dymisja wisiała w powietrzu

Waldemar Mazgaj
32-letni Szydełko pracował w Karpatach od czerwca 2013 roku.
32-letni Szydełko pracował w Karpatach od czerwca 2013 roku. Krzysztof Kapica
- Wygrana powinna dawać trenerowi komfort pracy. W moim przypadku było inaczej - mówi Szymon Szydełko, były trener III-ligowych piłkarzy Karpat Krosno.

Nowy trener ze Śląska

Nowy trener ze Śląska

W środę o godzinie 16 ma być przedstawiony nowy trener krośnian. Według naszych informacji ma być to ktoś z ligową przeszłością, najpewniej ze Śląska. Tamten teren dobrze zna Piotr Przeniosło, od poniedziałku nowy dyrektor sportowy Karpat, który podobną funkcję pełnił ostatnio w III-ligowym Porońcu Poronin (gra tam m.in. słynny Maciej Żurawski).

28-letni Przeniosło pracował jako menadżer w Kotwicy Kołobrzeg, następnie związany był ze Szczakowianką Jaworzno i Nadwiślanem Góra, z którym jako prezes awansował do II ligi. W Karpatach zastąpił Andrzeja Majchrowicza, który został powołany na stanowisko wiceprezesa klubu.

- Całe środowisko spekulowało, że siedzisz na beczce prochu. Spodziewałeś się, że możesz być pierwszym odstrzelonym?- Od początku sezonu miałem to w głowie, wiedziałem że nie będzie lekko. Czułem, że mimo pewnego komfortu pracy, wisiało to w powietrzu. Choć akurat po ostatnim meczu, gdzie praktycznie wyrwaliśmy Chełmiance wygraną, mogłem się nieco uspokoić. Jednak pewne sygnały nawet wtedy do mnie docierały, bo nie wszyscy byli zadowoleni ze stylu gry preferowanego przez drużynę.

- Na pewno nie pomógł wam terminarz?...- Nie mogę narzekać bo i z Resovią i z Motorem mieliśmy większe posiadanie piłki, więcej sytuacji. W Lublinie byliśmy zdecydowanie lepsi, potwierdzają to statystyki. Jednak liczy się to co w sieci i mogę tylko żałować, że zabrakło naszych goli i punktów.

Dlatego z Chełmianką graliśmy pod ogromną presją, z którą na szczęście zespół sobie poradził, stanął na wysokości zadania. Styl był w tym momencie dla nas nieważny co później okazało się kluczowe. Jednak nie zamieniłbym tych punktów na lepszą grę.

- To rzadki przypadek, żeby trenera zwalniało się po wygranym meczu. Zdarzyło ci się to kiedyś?- Nie. Po pierwsze nie za często zmieniam kluby, zwykle pracuję dłużej i kończę umowę. Jedynym przypadkiem jest Crasnovia, ale tamta decyzja nie była spowodowana względami sportowymi. Dlatego był to dla mnie pierwszy przypadek zwolnienia i ciężko mi go komentować bo wygrana powinna dawać trenerowi komfort pracy. W tym przypadku było inaczej i muszę to przyjąć do wiadomości.

- Wiesz, dlaczego cię zwolniono?- To pytanie nie do mnie tylko do prezesa. Żegnając się i dziękując sobie za współpracę doszliśmy do wniosku że nie będziemy tego roztrząsać, żeby nie robić sztucznych konfliktów. Widocznie prezes miał inną wizję drużyny niż mu dostarczałem.

- Trzy kolejki do chyba jednak zbyt krótki okres na ocenę drużyny, tym bardziej, że wszystkie cele są wciąż do zrealizowania.- Przede wszystkim Karpaty są teraz inną drużyną, potrzebowaliśmy czasu. Z każdym meczem byliśmy bardziej zgrani, tym bardziej, że zmieniliśmy system gry na taki, jakim Chile zdobywało ostatnio Copa America i zespół dopiero uczył się gry trójką obrońców, czwórką środkowych pomocników dwa plus dwa oraz skrzydłowych i tak zwanej "dziewiątki". Po wygranej wydawało się, że wszystko pójdzie już w dobrym kierunku ale niestety nie będę mógł tego sprawdzić.

- Będziesz teraz kibicował Karpatom?- Oczywiście, ten klub na zawsze zajmie ważne miejsce w moim sercu. Oddałem mu ponad dwa lata swojego życia bo kto mnie zna ten wie, że zżywam się z ludźmi i otoczeniem, jeżeli coś robię to na sto procent. Jakaś cząstka mnie została tam i życzę chłopakom jak najlepszych wyników.

- Jak żegnałeś się z drużyną?...- Było ciężko bo spędziliśmy razem szmat czasu, mieliśmy świetne relacje międzyludzkie. Sama przemowa do drużyny, choć po schodach od prezesa niby wszystko sobie ułożyłem, była dla mnie dużym przeżyciem. Emocje wzięły górę, łza w oku się zakręciła, ale nie ma się czego wstydzić.

- Może właśnie twoje partnerskie relacje z zespołem nie były zbyt dobre. Może czasem trzeba walnąć ręką w stół?- Weźmy pod uwagę, że trzecia liga jest amatorska. Jeżeli nie będziemy dla siebie ludźmi to nie zda to egzaminu na dłuższą metę. Ale kiedy trzeba było docisnąć, to dociskałem. Był czas na pracę, był też na zabawę.

- Co mogłeś zrobić lepiej?- Zimą powinienem się uprzeć na transfery dwóch dodatkowych zawodników, którzy w końcówce sezonu - przy kartkach, kontuzjach i narastającej presji wyniku - dali by nam większą jakość. Przez to zabrakło nam punktu do baraży.
Co poza tym: na pewno trzymaliśmy się wprowadzonego przez nas wspólnie hasła: "szczerość, szacunek, marzenia, dyscyplina" i te cztery punkty nas cechowały. Mieliśmy scementowaną szatnię.

- Po poniedziałkowej informacji o twojej dymisji pojawiły się już telefony z propozycjami, były pewnie i głosy wsparcia... - Propozycji jeszcze nie było (śmiech), ale telefonów i SMS-ów bardzo dużo, aż mi się rozładował telefon. Wszystkim, którzy próbowali mi pomóc, bardzo dziękuję. Tak jak i zawodnikom za wpisy na Facebooku. Sam nie siedzę tam zbyt często ale żona pokazywała mi kilka i aż mi zmiękło serce.
- Nie obawiasz się, że długo będziesz bezrobotny czy teraz jesteś pierwszym rezerwowym?- Nigdy dotąd nie pracowałem dla pieniędzy, nie targowałem się, myśląc o zarabianiu choć mam na utrzymaniu trójkę dzieci. Wciąż pracuję na swoje nazwisko. Każdą decyzję muszę mocno przemyśleć i tak będzie nadal. Na pewno nie będę się łapał pierwszej lepszej oferty, nie będę czyhał na potknięcia innych, szczególnie kolegów.
- To nie jest taki moment, w którym powinieneś spróbować swoich sił gdzieś wyżej, może w pierwszej-drugiej lidze. - Nie wiem, czy zostanę tak doceniony.
- Zimą zostałeś trenerem roku na Podkarpaciu, po czym w III lidze do triumfu zabrakło ci punktu, w finale Region's Cup jednej bramki. Nie boisz się łatki pechowca?- Nie. Było mi dane przełknąć gorzką pigułkę. Wszyscy ludzie, którzy już odnieśli sukces, musieli wcześniej doznać goryczy porażki. To wzmacnia człowieka, pomaga. To co dotknęło mnie przez ostatnie pół roku dało mi duży bagaż doświadczeń.
- Teraz więc czas na sukces?- Oby. Nie ma przecież tego złego, co by na dobre nie wyszło.**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24