Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szynka bez szynki? To się zdarza. Niestety

Małgorzata Motor
To, co znajdzie się w naszej kanapce, to loteria. Bywa, że coś co wygląda jak szynka i smakuje jak szynka, szynką nie jest. Prawdopodobieństwo maleje wraz z ceną.
To, co znajdzie się w naszej kanapce, to loteria. Bywa, że coś co wygląda jak szynka i smakuje jak szynka, szynką nie jest. Prawdopodobieństwo maleje wraz z ceną. Dariusz Danek
Przekonali się o tym inspektorzy podczas kontroli zakładów masarskich. Coraz częściej wykrywają, że w oferowanym mięsie wieprzowym nie ma wieprzowiny, a w wołowym - wołowiny.

Od początku roku skontrolowano sześć zakładów przetwórstwa mięsnego w regionie. Wynik? Nieprawidłowości stwierdzono aż w czterech. Dotyczyły w sumie 16 różnych wyrobów. Najczęściej skład na etykiecie nie zgadzał się z tym faktycznym.

Przykład? Na etykiecie można było wyczytać określenie "domowe przysmaki", podczas gdy do produkcji wyrobów używano substancji, których zwyczajowo nie używa się w "domowej produkcji". Nie brakowało też etykiet informujących o "przyprawach naturalnych", podczas gdy wszystkie z natury rzeczy są naturalne.

Ilu producentów, tyle receptur

Inspektorzy wykryli również znacznie poważniejsze nieprawidłowości.

- Jeden z producentów wprowadził do obrotu kiełbasę białą z zafałszowanym składem. Zadeklarował w recepturze, że kiełbasa jest z udziałem wołowiny. Tymczasem nasi inspektorzy stwierdzili, że w rzeczywistości nie było w niej wołowiny - wyjaśnia Jerzy Wiśniewski, podkarpacki wojewódzki inspektor jakości handlowej artykułów rolno - spożywczych.

Nazwa ta sama, receptura nie

- Przed wejściem do Unii Europejskiej obowiązywały polskie normy. To oznaczało, że skład na przykład kiełbasy zwyczajnej obowiązywał ten sam w całym kraju. Nie było więc znaczenia, czy kupowaliśmy ją na Pomorzu czy na Śląsku. Smakowała tak samo - tłumaczy Jerzy Wiśniewski.

Po wejściu do Unii zlikwidowano normy. Inspektorzy sprawdzają jedynie, czy producent stosuje składniki, jakie wymienia na etykiecie. W efekcie mamy tyle kiełbas zwyczajnych, ilu jest ich producentów, bo każdy może się pochwalić własną. W jednym wyrobie może być 20 proc. mięsa. W innym nawet 80 proc. Ale zdarza się, że nazwa wyrobu może być myląca, bo na przykład "Szyneczka" sprzedawana za 6 zł nie miała w składzie w ogóle szynki.
- Ważne więc by świadomie kupować mięso - podkreśla wojewódzki inspektor.

- To my wybieramy, który wyrób kupimy. Warto więc czytać etykiety, bo różnorodność jest ogromna. Tylko na Podkarpaciu działa 120 zakładów masarskich. A przecież w sklepach nie brakuje również tych sprowadzanych z innych województw, a nawet z zagranicy - zauważa Wiśniewski.

O skład musimy poprosić

A co w sytuacji, kiedy kupujemy mięso na wagę? - Na sprzedawcach oferujących wędliny bez opakowań ciąży obowiązek podawania na wywieszkach składu wędlin. Dlatego w przypadku braku takich informacji należy się ich domagać - podkreśla Małgorzata Cieloch z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Jeśli mimo tego ich nie otrzymamy, należy powiadomić Państwową Inspekcję Handlową. - To ważne, bo producenci stosują różnych konserwantów i składników alergennych. Tymczasem społeczeństwo coraz bardziej cierpi na różnego rodzaju alergie - zwraca uwagę Jerzy Wiśniewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24