Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Ferenc o budżecie miasta, Ryszardzie Podkulskim i podejściu do urzędników

Rozmawiał Bartosz Gubernat
Tadeusz Ferenc
Tadeusz Ferenc Archiwum
Trzecia część wywiadu z Tadeuszem Ferencem, prezydentem Rzeszowa. Rozmawiamy m.in. o budżecie Rzeszowa i Ryszardzie Podkulskim.

- Ostatnio bardzo często chwali się pan ponad miliardowym budżetem. Ale o zadłużeniu Rzeszowa mówicie znacznie rzadziej. Jest aż tak źle?

- Nie, wręcz przeciwnie. Długi cały czas spłacamy. Pamiętam, że kiedy zostałem prezydentem dług wynosił 104 mln zł, a budżet 370 mln zł. Dziś dochody to ponad miliard złotych, a zadłużenie utrzymujemy na poziomie 38-39 procent.

Proporcje są więc takie same. Różnica polega na tym, że miasto urosło i przybyło inwestycji. Poza tym mamy swoje pięć minut, są do wzięcia potężne pieniądze z Unii Europejskiej i korzystamy z nich maksymalnie. Grzechem byłoby nie wykorzystać szansy, bo do każdej złotówki można teraz dostać nawet 85 groszy dofinansowania.

Proszę zwrócić uwagę, że inne duże miasta, jak Kraków czy Wrocław mają zadłużenie na poziomie 58-60 procent, czyli maksymalne, jaki dopuszczają przepisy. I też inwestują.

Nową drogę i most łączące rondo Jacka Kuronia z ul. Lubelską też zbudujemy z pieniędzy unijnych. Wróciłem właśnie z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, gdzie dostałem zielone światło do przygotowania inwestycji. I co, mam jej nie robić?

- Wielu mieszkańców uważa, że jest pan zbyt pobłażliwy dla biznesmenów inwestujących w Rzeszowie. M.in. dlatego miasto nie dostało 5 mln zł od właściciela galerii Millenium Hall i al. Rejtana przebudujemy na własny koszt.

Nie dostaliśmy pieniędzy, bo ja umowę zawierałem z panem Pawłowskim, który zaczynał budowę. Potem zbankrutował, a pani Półtorak przejęła inwestycję od komornika.

.

Z nią nie mieliśmy żadnej umowy. Trudno więc żądać od niej zapłaty. Innych inwestorów pilnujemy. W zamian za pozwolenie na budowę Nowego Świata Womak zapłacił nam za wiadukt w ciągu ul. Krakowskiej, pan Podkulski zaczyna budowę nowego układu komunikacyjnego w centrum. Nikomu nie odpuszczamy.

- Ale nawet w Urzędzie Miasta mówi się, że w rozmowach z biznesmenami jest pan za miękki. Za to na urzędników potrafi pan huknąć czy przekląć. Nie łatwiej byłoby być dla nich "dobrym wujkiem"?

- Jestem zbyt ostry? Ależ nie. Ja jestem przyjacielem moich urzędników. Muszę motywować ich do pracy. Byłbym ich wrogiem, gdybym nie naciskał na pracę i puszczał ich samopas. Ludzie, na których czasem krzyknę mają potem satysfakcję z roboty wykonanej dla mieszańców miasta. To jest tak samo jak w sporcie. Jeżeli trener nie każe mocno trenować, to piłkarz, lekkoatleta czy bokser nie mają wyników.

Przyjacielem jest wtedy, kiedy wspólnie osiągają sukcesy. Pamięta pan Huberta Wagnera zwanego "katem"? To za niego siatkarze zdobyli olimpijskie złoto i mistrzostwo świata. Ja też czuję się takim trenerem. Z urzędnikami gram w jednej drużynie i nie zamierzam im odpuszczać. Ale za to dobrze zarabiają.

- No właśnie. Mamy kryzys, a w mieście zarobki stale rosną. Stać nas na takie wydatki?

- Stać. Ja ludzi cisnę, ale za ciężką robotę dobrze płacę. Uważam, że należy im się za to nagroda.

Nie ukrywam, że w urzędzie są pracownicy, którzy zarabiają więcej niż ja. Nie mam skrupułów, żeby dobrze wynagradzać fachowców. W mieście nie czujemy kryzysu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24