Tadeusz Gardziel: krytykujmy powstanie, ale róbmy to z klasą

- Andrzej Szlęzak, prezydent Stalowej Woli po raz kolejny negatywnie wyraża się o Powstaniu Warszawskim. Czy prywatne opinie osoby reprezentującej miasto, są jednocześnie opiniami mieszkańców?

- Ja bym tego, aż tak szeroko nie rozpatrywał. Każdy, również prezydent, ma prawo do publicznego wyrażania swojego zdania. Zwłaszcza, że powstanie to ten element przeszłości, z którego jeszcze się nie rozliczyliśmy, a którego ocena nadal jest niejednoznaczna. Problemem jest nie to, czy prezydent ocenia czy nie, ale jakiego języka używa. Ja osobiście również uważam, że powstanie było narodową tragedią, ale nie odważyłbym się używać tak ostrych sformułowań, jak Andrzej Szlęzak.

- Dlaczego?

- Nie można poniżać uczestników powstania, bo w ten sposób ośmieszamy własną historię, czyli samych siebie. Prowadzenie dyskusji w takim tonie nie służy wychowaniu, nie buduje moralnego kręgosłupa młodych Polaków, dla których prezydent to jednak nadal autorytet. Dyskutujmy, krytykujmy, ale z klasą. Zwłaszcza, że delikatności i wyczucia brakuje całemu współczesnemu życiu publicznemu.

- Nie dziwi pana termin ewentualnej debaty - sądu nad przywódcami powstania? Prezydent zaplanował ją na tydzień przed wyborami.

- To kolejny niepokojący aspekt tej sprawy. Wygląda na to, że po raz kolejny z powstania zrobiono oręż walki politycznej. Jak pamiętamy, najpierw nie wolno było mówić o powstaniu, później atakowano wszystkich, którzy nie uznawali go za narodową świętość, a teraz wykorzystuje się go jako element kampanii wyborczej i sposób na zwrócenie na siebie uwagi mediów. Zwłaszcza, że nie pojawiło się żadne nowe źródło historyczne, żaden nowy pretekst do rozpętania takiej dyskusji. Manipulowanie historią i wykorzystywanie jej do prywatnych celów jest, co najmniej niepokojące i na pewno nie zachęca do spokojnej, rzeczowej dyskusji nad sensem powstania. Niestety cała ta sytuacja potwierdza, że poziom kultury politycznej w kraju jest bardzo niski.