Tajemniczy wrak z dna zalewu
Wewnątrz nie znaleziono zwłok, ale te mogły wypłynąć wcześniej. Zatopione auto miało bowiem pootwierane okna.
Sprawa może być też powiązana z innym dramatem. Niemal w tym samym miejscu, co wczoraj audi, w październiku wyłowiono furgonetkę ze szczątkami mieszkańca Radomia.
Przeleżał kilka lat
Wewnątrz audi nie znaleziono żadnych ewidentnych śladów świadczących o tym, że kierowca utonął. Brakuje dokumentów, odzieży, bagażu. Według wstępnych szacunków samochód leżał w głębinie, co najmniej pięć lat.
Na wrak natrafili przed trzema dniami mężczyźni nurkujący rekreacyjnie w Zalewie Myczkowieckim. Powiadomili płetwonurków z Samodzielnego Oddziału Antyterrorystycznego Policji w Rzeszowie. W poniedziałek zeszli pod wodę i podczepili pod samochód liny. Wczoraj od rana wydobywali go na powierzchnię.
Zerowa widoczność
Audi leżało na głębokości 9 metrów w kępie podwodnych drzew niedaleko brzegu jeziora, niemal naprzeciw ośrodka wypoczynkowego "Berdo".
- Było bardzo mocno zamulone. Nie mogliśmy stwierdzić, czy wewnątrz znajdują się zwłoki, tym bardziej, że po ostatnich opadach deszczu widoczność w zalewie była niemal zerowa - relacjonuje Rafał Paśkiewicz, płetwonurek uczestniczący w akcji.
Były kluczyki, nie ma tablic
Motorówka zaholowała wrak pod zaporę w Myczkowcach. Na koronę wyciągnął go dźwig suwnicowy Zespołu Elektrowni Wodnych. Czarne lub ciemnogranatowe audi (trudno dokładnie rozpoznać kolor) było pozbawione tablic rejestracyjnych, miało otwarte boczne szyby i odsunięty częściowo szyberdach. Brakowało tylnej szyby, a przednia była rozbita tworząc pajęczą siatkę.
W stacyjce były kluczyki, a w desce rozdzielczej radio. Bagażnik udało się otworzyć dopiero łomem. W środku leżało jedynie koło zapasowe i pojemnik z olejem silnikowym.
Auto zatopione celowo?
Samochód odnaleziono w pobliżu miejsca, w którym leżała wydobyta w październiku zeszłego roku furgonetka ze szczątkami 25-letniego mieszkańca Radomia, pracownika warszawskiej hurtowni chemicznej. Do dziś nie wiadomo, w jakich okolicznościach zginął. Obydwa zdarzenia mogą mieć ze sobą związek.
- Będziemy sprawdzać wszystkie tropy - zapewnia podinsp. Wiesław Korczykowski, wiceszef Komendy Powiatowej Policji w Lesku.
- Na ten moment najbardziej prawdopodobna wydaje się wersja, iż audi zostało celowo zatopione.
Zdaniem policji ktoś mógł chcieć pozbyć się auta, bo było kradzione. Możliwe także, że zostało wepchnięte do jeziora, by zgłosić kradzież i wyłudzić odszkodowanie z firmy ubezpieczającej.
- Postaramy się odszukać właściciela samochodu - dodaje Korczykowski. - Być może na jakiś ślad natrafimy po szczegółowych oględzinach wraku.
Jeziora pełne wraków
Płetwonurkowie penetrujący głębiny Zalewu Myczkowieckiego są pewni, że na dnie leżą jeszcze inne samochody. Podobne "niespodzianki" może kryć Zalew Soliński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?