Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemniczy napad przed kantorem w centrum Rzeszowa. Niejasne okoliczności dramatycznych wydarzeń

Andrzej Plęs
Andrzej Plęs
Policjanci „po cywilu“ chcieli sprawdzić czarne audi na ul. Asnyka w centrum Rzeszowa. Nie wiedzieli, że w środku auta są pracownicy kantoru z pieniędzmi.
Policjanci „po cywilu“ chcieli sprawdzić czarne audi na ul. Asnyka w centrum Rzeszowa. Nie wiedzieli, że w środku auta są pracownicy kantoru z pieniędzmi. youtube
Policjanci „po cywilu“ chcieli sprawdzić czarne audi na ul. Asnyka w centrum Rzeszowa. Nie wiedzieli, że w środku auta są pracownicy kantoru z pieniędzmi. Ci zareagowali, jak na bandycki napad.

Noc z piątku na sobotę. Z prywatnego parkingu przy ul. Asnyka w Rzeszowie wyjeżdża czarne audi. Do auta od strony kierowcy podchodzi mocno zbudowany mężczyzna, otwiera drzwi pojazdu. Od tego momentu nikt już nie panował nad przebiegiem wypadków.

W trwającym 20 minut filmie relacjonował wydarzenia właściciel punktu wymiany walut „Kantor24”, do którego należało audi. Obywatel polski narodowości ukraińskiej swoją relację poprzedził kilkudziesięcioma sekundami nagrania z monitoringu firmy.

Widzimy, jak „napastnik”podchodzi do auta, otwiera drzwi, ściąga z głowy kaptur. Wsuwa głowę i prawą rękę do wnętrza samochodu, lewą trzyma w kieszeni kurtki. Kierowca wypycha go na zewnątrz lub jest przez mężczyznę wyciągany. Dochodzi do gwałtownej szamotaniny. Kierowca kilkakrotnie uderza mężczyznę, temu do pomocy rzuca się inny zakapturzony osobnik. W tym momencie na pomoc kierowcy rusza jego kolega. Kobiety zamykają się wewnątrz pojazdu, kierowca ucieka, „napastnik” wyciąga pistolet, przeładowuje go, koniec nagrania.

Napad, którego nie było?

Właściciel kantoru przy ul. Asnyka w Rzeszowie tłumaczy, że w aucie było dwóch pracowników kantoru i dwie pasażerki, przewozili gotówkę do innego punktu wymiany walut. Kiedy doszło do szamotaniny przed pojazdem, jedna z kobiet zaalarmowała policję, zgłaszając napad na kantor, drugi z jej towarzyszy zdążył wcisnąć sygnał alarmowy przy wejściu do kantoru. Radiowóz był na miejscu chwilę później. Właściciel kantoru też, wezwany przez drugą z kobiet.

- Jadąc na Asnyka, też dzwoniłem na policję, zgłaszając napad z bronią w ręku. Kilka dni wcześniej był napad na lombard znajdujący się w sąsiedztwie mojego punktu wymiany walut. Na miejscu zastałem dwie karetki i kilkanaście radiowozów

- dodaje.

Dramatyczne wydarzenia przed kantorem w centrum Rzeszowa

Właściciel kantoru od policjantów dowiaduje się tyle, że nie było żadnego napadu, to dwóch nieumundurowanych funkcjonariuszy podjęło interwencję. Jedzie do rzeszowskiej komendy, żeby złożyć formalne zawiadomienie o napadzie.

- Zawiadomienia nie przyjęto - zapewnia.

Wraca do kantoru, zastaje kilku policjantów.

- Wszyscy proszę wyjść - żąda i domaga się okazania prokuratorskiego nakazu przeszukania lokalu. Nie dostaje. Na jego nadgarstkach zatrzaskują się policyjne kajdanki, na 24 godziny zostaje zatrzymany.

Policjanci w cywilu szukali w okolicach dworca zaginionego 14-latka

- Policjanci prowadzili czynności w związku z zaginięciem 14-latka. Z informacji uzyskanych od matki chłopca wynikało, że może znajdować się w okolicy dworca, w towarzystwie kolegów poruszających się czarnym samochodem

- wyjaśnia przyczyny interwencji nadkomisarz Adam Szeląg, rzecznik rzeszowskiej policji.

To był powód, dla którego nieumundurowani policjanci chcieli sprawdzić czarne audi z ul. Asnyka.

- Policjant, który podszedł do samochodu od strony kierowcy, w momencie informowania, że jest policjantem, nieoczekiwanie został zaatakowany przez kierowcę, który zadał mu kilka uderzeń w twarz, po czym próbował uciekać - dodaje nadkom. Szeląg.

- Funkcjonariusz nie zdążył okazać legitymacji służbowej, bo natychmiast, jak się przedstawił, został uderzony - przypuszcza rzecznik.

POLECAMY:

Przypuszcza, bo rzeszowska policja dopiero zaczęła wyjaśniać okoliczności zdarzenia. I do wyjaśnienia potrzebny był zapis z monitoringu kantoru.

- Właściciel kantoru w komendzie zachowywał się prowokacyjnie. Gdy policjanci zwrócili się do niego z prośbą o udostępnienie nagrań monitoringu, stwierdził, że do jutra zostaną skasowane - wyjaśnia rzecznik.

Dlatego policjanci błyskawicznie zjawili się w firmie, bez nakazu prokuratorskiego.

- Prawo w wyjątkowych okolicznościach na to zezwala - zapewnia nadkom. Szeląg. - Właściciel nie reagował, mimo pouczeń, że utrudnia czynności służbowe - tłumaczy rzecznik. - Ostatecznie mężczyzna został zatrzymany, policjanci zabezpieczyli laptop, rejestrator i dwa telefony komórkowe.

Właściciel i pracownicy kantoru usłyszeli zarzuty

Zatrzymano także czterech mężczyzn.

- Kierowca i pasażer audi usłyszeli zarzut naruszenia nietykalności cielesnej policjantów. Właściciel i pracownik kantoru - zarzuty zmuszania funkcjonariuszy do zaniechania prawnej czynności służbowej, kierowania gróźb karalnych oraz utrudniania czynności w celu uniknięcia odpowiedzialności karnej - rzecznik precyzuje oficjalny komunikat.

I zapewnia, że nie doszło ze strony policji do użycia broni.

A internetowe, alarmistyczne nagranie właściciela kantoru?

- To bez wątpienia próba wpłynięcia na opinię publiczną i decyzje podejmowane przez organy ścigania i wymiar sprawiedliwości - przekonuje nadkom. Szeląg.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24