Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak pracuje historyczny detektyw

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Do mogiły poległego w 1939 r. strz. Józefa Gwoździańskiego w Dobrzechowie włożono jego hełm.
Do mogiły poległego w 1939 r. strz. Józefa Gwoździańskiego w Dobrzechowie włożono jego hełm. Norbert Ziętal
Przez 76 lat rodzina strzelca Józefa Gwoździańskiego szukała jakichkolwiek informacji o nim. Ostatnia wiadomość pochodzi z września 1939 r. Żołnierz obiecał, że wkrótce się odezwie. Nigdy tego nie zrobił

Józef Gwoździański urodził się 2 lutego 1915 r. w Markuszowej w ówczesnym woj. lwowskim. „W jego rodzinnym domu pielęgnowano tradycje patriotyczne, wpajano dzieciom szacunek i miłość do ojczyzny” - w „Kwartalniku Czudeckim” napisała Anna Oliwińska - Wacko, siostrzenica Gwoździańskiego.

W 1937 r. rozpoczął służbę wojskową w jednostce w Sanoku, następnie w Korpusie Ochrony Pogranicza na Wołyniu. W 1939 r. 24-letni Józef miał kończyć służbę w wojsku. Te plany pokrzyżował wybuch wojny.

„Młody żołnierz przysłał do domu skrzypce i książki, które dostał w nagrodę za dobrą służbę. W liście napisał, że ojczyzna woła i prosił, żeby poczekać na wiadomość od niego, którą przekaże, gdy tylko będzie mógł” - pisze pani Anna.

Z wojny wracali inni, o Józefie nikt nie słyszał

Ta wiadomość nigdy nie nadeszła. Strz. Józef Gwoździański zginął w połowie września pod Lwowem.

Do Kożuchowa zaczęli wracać koledzy Józefa. O nim nikt nie słyszał. Wojna się skończyła a syna Anny i Ludwika Gwoździańskich nadal nie było. Rozpoczęli poszukiwania, zaangażowali się w nie bracia żołnierza Roman, Henryk i Stanisław oraz siostry Zofia i Emilia. Badania prowadzone w archiwach, prośby wysyłane do Polskiego Czerwonego Krzyża nie dały żadnych rezultatów.

Przez 76 lat nie było żadnych informacji. Zmarli rodzice, także bracia i siostra Zofia. Na szczęście wola odnalezienia krewnego - żołnierza przeszła się na kolejne pokolenia.

Listopad 2014 r. Pod Lwowem we wsi Dobrostany wolontariusze Fundacji Wolność i Demokracja, we współpracy z ukraińskimi archeologami, prowadzą ekshumację 44 szczątków polskich żołnierzy, poległych we wrześniu 1939 r. w walce z Niemcami. Nasi, ze zgrupowania gen. Sosnkowskiego, szli na odsiecz oblężonego Lwowa.

Zaledwie przy kilku szczątkach znalezione zostały nieśmiertelniki, czyli metalowe identyfikatory, które nosił każdy żołnierz. Dlaczego tylko kilka? Rok 1939 był trudny dla polskiej armii, część żołnierzy mobilizowano w ostatniej chwili, nie każdy otrzymał identyfikator. Możliwe były sytuacje, że po pogrzebaniu ciała, ktoś zawieszał nieśmiertelnik na drewnianym krzyżu.
Ale też niewykluczone, że szczątki były niepokojone przez współczesnych poszukiwaczy „skarbów”.

M.in. udało się odnaleźć dwa nazwiska, majora i szeregowego, którzy spoczywali w jednej mogile. Pochowano ich razem, bo pochodzili z tej samej miejscowości. Z Markuszowej. To mjr wet. Bernard Korabiowski oraz szer. Józef Gwoździański.

Natrafiłem na nazwisko majora Korabiowskiego

- Pod koniec 2014 r. pracowałem nad historią parafii Zabierzów w gm. Boguchwała. Poszukiwałem rodziny po zmarłym w 1891 r. organiście Franciszku Korabiowskim. Akurat wtedy w „Rzeczpospolitej” ukazał się artykuł o ekshumacji. Pojawiło się nazwisko majora Korabiowskiego. Skojarzyłem i szybko dotarłem do dziennikarza, autora tego tekstu. Informację o odnalezieniu szczątków majora przekazałem członkom jego rodziny. Pod Frysztakiem mieszka jego 90-letnia córka Halina, uczestniczka Powstania Warszawskiego. Odezwał się również, mieszkający w Gorzowie Wielkopolskim, wnuk brata Bernarda, pan Stanisława - wspomina Zdzisław Domino, regionalista, badacz historii.

„Akcja” pana Zdzisława zaimponowała wicekonsulowi polskiego we Lwowie, Marcinowi Zieniewiczowi. Z ramienia konsulatu zajmował się ekshumacją szczątków.

- Konsul, dziękując mi za odnalezienie rodziny po Korabiowskim, zwrócił się do mnie o pomoc w sprawie jeszcze jednego żołnierza, przy którym znaleziono nieśmiertelnik. Chodziło o Józefa Gwoździańskiego.

Standardowo poprosił o pomoc PCK. Dostał spory biogram, jednak z informacją, że Gwoździański prawdopodobnie udał się na wschód, do ZSRR lub też został wzięty do niewoli radzieckiej.

Pozornie ślad się urywał, bo jeżeli trafił dalej na wschód to jego szczątki nie mogły znaleźć się pod Lwowem.

- Powstawała wątpliwość, czy mamy do czynienia z dwoma osobami o tym samym nazwisku, czy też to jest jedna i ta sama osoba - wspomina pan Zdzisław.

Jedyną odpowiedź mogło dać znalezienie rodziny żołnierza. Tak sugerował konsul. Udało się z majorem Korabiowskim, może poszczęści się ze strzelcem Gwoździańskim?

Na nieśmiertelniku, oprócz imienia i nazwiska była jeszcze informacja, że „katolik, ur. 1915, Sanok, 44”.

Badacz postanowił iść tym tropem. Pomocny okazał się internet.

- Szybko dowiedziałem się, że Józef Gwoździański z Markuszowej, miał jeszcze braci Henryka, Stanisława i Romana oraz siostrę Zofię, po mężu Oliwińską. Później dowiedziałem się o kolejnej siostrze, Emilii, po mężu Gruszczyńskiej, która żyje. Ma 92 lata - wspomina badacz.

Jednak genealog, podobne jak każdy śledczy, musi potwierdzać swoje informacje.

Kontakt z Urzędem Stanu Cywilnego w Sanoku. Odpowiedź nadeszła szybko, ale niestety, negatywna. Żaden Józef Gwoździański nie urodził się w 1915 r. w Sanoku, ktoś taki nie mieszkał i nie ożenił się w Sanoku przed 1939 r.

Szukali wujka przez 76 lat! Wreszcie się udało

Ale również szybko nadeszła pozytywna informacja z USC w Wiśniowej.

- Nastąpiło pełne potwierdzenie danych. Teraz nieco łatwiejsza część zadania. Odnalezienie żyjącej rodziny - mówi pan Zdzisław.

Kilka telefonów i na końcu ten właściwy, do Anny Oliwińskiej - Wacko.

- Czy pani rodzice to Andrzej i Zofia Oliwińscy? Tak? No to mamy zagadkę rozwiązaną.
Wtedy nastąpił najbardziej szczęśliwy moment w pracy genealoga, poszukiwacza historii.

- Ja z mamą Zofią, zmarłą w 2005 r., poszukiwałyśmy wujka przez tyle lat! - wspomina rozmowę pan Zdzisław. Pamięta, że było wzruszenie i łzy.

Mjr Korabiowski spoczął na cmentarzu w Mościskach, we wspólnej mogile razem ze 111 polskimi żołnierzami poległymi we wrześniu 1939 r. pod Lwowem. Rodzina strz. Gwoździańkiego zdecydowała, że jego szczątki sprowadzi do Polski. Spoczęły na cmentarzu w Dobrzechowie pod Strzyżowem. W uroczystym pogrzebie złożono jest do grobu rodziców żołnierza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24