Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarcie w rzeszowskim PiS. Wyrzucą radną, bo nie bije w prezydenta Ferenca?

Bartosz Gubernat
Krystyna Wróblewska (w środku), w towarzystwie Jadwigi Stręk i Roberta Kultysa, także radnych PiS.
Krystyna Wróblewska (w środku), w towarzystwie Jadwigi Stręk i Roberta Kultysa, także radnych PiS. Krzysztof Kapica
W przyszłym tygodniu władze rzeszowskiego PiS zdecydują jak ukarać swoją radną - Krystynę Wróblewską. Bo głosuje inaczej niż jej koledzy.

- Niestety dla niej, tak to już jest, że w fundamentalnych sprawach, członków ugrupowań obowiązuje lojalność. Startowała do rady miasta z list PiS i powinna o tym pamiętać. Musimy o tym poważnie porozmawiać, a wymiar kary zależy od wyniku rozmów - komentuje zachowanie radnej Wróblewskiej Andrzej Szlachta, poseł, szef rzeszowskich struktur PiS w Rzeszowie.

Radni lewicy: Brawo Krysia!

W czym problem? Krystyna Wróblewska to jedna z dziewięciorga rzeszowskich radnych PiS. Chociaż zasiada po prawej stronie sali, często głosuje inaczej niż jej klubowi koledzy. Tak było m.in. w lutym, kiedy jako jedyna przedstawicielka PiS podniosła rękę za przyłączeniem do Rzeszowa Malawy.

We wtorek przy aplauzie lewicowych radnych zagłosowała wspólnie z nimi za udzieleniem Tadeuszowi Ferencowi absolutorium. Problem w tym, że chwilę wcześniej Jerzy Cypryś, szef klubu PiS nie zostawił na Ferencu suchej nitki i zapowiedział, że jego klub nie udzieli mu kredytu zaufania.

- Radość to pozytywny przymiot, cieszę się, że koledzy z lewicy tak bardzo się ubawili. Ale tak na poważnie, nie podoba mi się zachowanie koleżanki. Skierowałem już do zarządu pismo, w którym proszę o podjęcie odpowiednich kroków. Ja też będę z nią o tym rozmawiał - mówi przewodniczący Cypryś.

Trudno sterowalna i niezależna

Poseł Szlachta zapowiada, że sprawa radnej Wróblewskiej będzie omawiana w przyszłym tygodniu. W zależności od wyniku rozmów grozi jej upomnienie, nagana, a nawet wyrzucenie z klubu. Zdaniem jednego z czołowych działaczy PiS na Podkarpaciu rozmowa dyscyplinująca nie ma jednak sensu.

- Układanka jest bardzo prosta. Krysia jest dyrektorem Podkarpackiego Centrum Edukacji Nauczycieli, które podlega pod Urząd Marszałkowski. Jest więc zależna od wicemarszałek Anny Kowalskiej z SLD, która z kolei sprzyja z Tadeuszem Ferencem, także politykiem SLD. Nietrudno dopowiedzieć sobie resztę - uważa polityk.

Zdaniem Krystyny Wróblewskiej takie wypowiedzi są przejawem zazdrości.

- Być może kolegom przeszkadza, że sprawdzam się na swoim stanowisku? Ale to już ich ból głowy. Jestem kobietą niezależną, trudno sterowalną i będę głosować tak, jak uważam. To, że jestem w klubie PiS nie znaczy, że mam podejmować decyzje wbrew sobie. Wielką politykę uprawia się w Warszawie, na poziomie lokalnego samorządu nie ma na nią miejsca - mówi pani radna.

Czy nie boi się usunięcia z klubu?

- Nie. Ja w PiS jestem już od dawna, przyjmowałam zarówno pana Szlachtę, jak i Cyprysia. W rodzinie konflikty też się zdarzają, grunt, aby kłótnie były konstruktywne - dodaje Krystyna Wróblewska.

W razie niepowodzenia pani radna nie zostanie jednak sama.

- To bardzo rozsądna kobieta, dobra radna. Jeśli zechce do nas wstąpić, na pewno znajdzie się dla niej miejsce - przekonuje Czesław Chlebek, szef proprezydenckiego klubu Rozwój Rzeszowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24