Taxi na lotnisku w Jasionce? Znajdziesz najwyżej na parkingu...

Do połowy 2014 roku problemu z taksówkami na lotnisku nie było. Pasażerowie samolotów mogli korzystać z usług trzech największych w mieście korporacji oraz taksówek niezrzeszonych w żadnej sieci, ale podlegających pod stowarzyszenie lotniskowe. Samochody czekały na klientów na ogólnodostępnym postoju. Konflikty między kierowcami zdarzały się sporadycznie, a zrzeszenie Transportu Prywatnego w Rzeszowie, pod które podlega większość taksówek w mieście nie miało też wielu skarg na kierowców. Podobnie jak działająca poza nim sieć Radio-Taxi.

Postój na wyłączność

Mimo to władze lotniska postanowiły zmienić zasady i podziękowały za współpracę dotychczasowym przewoźnikom. We wrześniu 2014 roku ich miejsce zajęły samochody sieci IdeaCars, która podpisała z portem lotniczym umowę na wyłączność w kwestii przewozu pasażerów. Przedstawiciele portu tłumaczyli zmianę troską o wysoką jakość usług i skargami na dotychczasowych przewoźników. Jednakowo oklejone taksówki nowej firmy dostały na wyłączność postój przed głównym terminalem, a pozostali kierowcy zostali wyrzuceni na parking, między pozostałe auta. Utrudniono im także odbiór i zostawianie klientów na lotnisku. Pozostałe sieci mogą stać tylko w wyznaczonym miejscu i tylko pięć minut, wyłącznie na czas wysadzenia pasażera.

- Często to zdecydowanie za mało, żeby rozliczyć się z klientem i wypakować mu bagaże. Nie mówiąc już o sytuacji, gdy kierowca musi pomóc takiej osobie zanieść walizki pod terminal. Dlatego złożyliśmy skargę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Naszym zdaniem lotnisko nie miało prawa ograniczyć innym korporacjom dostępu do portu lotniczego - mówi Wiesław Buż, właściciel Radio Taxi.

Kierowcy opisują, że decyzja władz portu doprowadziła do wielu komicznych sytuacji. - Na przykład przyjeżdżając po klienta, który zamówił kurs przez telefon, kierowca musi zostawić auto na parkingu, najczęściej z dala od terminala, bo miejsca blisko niego są regularnie zajęte. Taksówkarz idzie do środka, czeka w hali przylotów na pasażera z kartką z jego nazwiskiem. A później prowadzi go jak oszust do swojego auta przez wielki plac, między innymi samochodami. Żenada - komentuje jeden z kierowców. Narzeka, że kiedy auto zostawił na chwilę w miejscu wyznaczonym na postój taksówek innych sieci, natychmiast interweniowała policja i kazała mu odjechać. - Czujemy się jak złodzieje, a do tej sytuacji doprowadziły władze portu lotniczego, które utrudniają nam pracę i skazują na upokarzający sposób obsługi ludzi, którzy nierzadko przylatują tu z zagranicy - mówi kierowca.

Nieoczekiwany zwrot

Maciej Chmielowski z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapewnia, że argumenty kierowców są w stolicy znane, a sprawa jest dokładnie analizowana i wkrótce zapadnie w tej sprawie decyzja. Nie czekając na nią, władze portu lotniczego zerwały jednak właśnie umowę z operatorem sieci IdeaCars. Łukasz Sikora, szef marketingu na lotnisku zapewnia, że nie ma to nic wspólnego z postępowaniem urzędu antymonopolowego. - Po prostu firma nie spełniła naszych oczekiwań, naruszyła umowę. Próbowaliśmy negocjować, ale to nie przynosiło skutku, bowiem nasza korespondencja do niej wracała niepodjęta przez adresata – mówi Sikora.

Efekt? Postój przed terminalem stoi pusty, a taksówkarze na klientów czekają na parkingu. Także ci z Idea Cars. Łukasz Sikora przyznaje, że sytuacja jest dla klientów niekomfortowa. – Dlatego szukamy przewoźników, którzy z naszą rekomendacją i we współpracy z nami na określonych zasadach będą obsługiwać pasażerów. Przepraszamy za utrudnienia, nie było naszą intencją doprowadzenie do takiej sytuacji, jaka ma miejsce teraz – mówi Łukasz Sikora.

Niezależnie od decyzji UOKiK nowi przewoźnicy na postój przed terminalem mają wrócić jeszcze w tym miesiącu.