Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To mój najważniejszy mecz

Grzegorz Michalski
20-letni Jakub Procanin z Jasła kilka tygodni temu dowiedział się, że cierpi na groźną odmianę raka tkanki miękkiej. Siatkarz nie poddał się i walczy.

To dopiero początek walki - zaczyna rozmowę Jakub Procanin. Pod koniec lipca otrzymał najgorszą w swoim życiu informację. - Masz raka tkanki miękkiej. Trzeba natychmiast rozpocząć leczenie - usłyszał od lekarzy w warszawskiej klinice. - W nadchodzącym sezonie miałem rozpocząć grę w klubie siatkarskim z Sanoka. To zaplecze najlepszej ligi w Polsce. Tak bardzo chciałem tam grać... - nie kryje żalu.

W miniony poniedziałek wrócił do Jasła po pierwszym cyklu chemioterapii. Czeka go jeszcze siedem takich wyjazdów. Każdy trwa tydzień. Jakub podczas tych 7 dni otrzymuje zabójcze dla organizmu substancje, która mają zniszczyć złośliwą chorobę. Do tego regularne kroplówki odpornościowe i wzmacniające. Od czasu rozpoczęcia leczenia nie może narażać się na żadne infekcje. - Gdybym dostał przeziębienia, mogłoby to się źle skończyć - kwituje. Powód? Jego organizm jako sportowca jest wytrzymały, ale leczenie chemioterapią sieje niesamowite spustoszenie w całym ciele.

Młody siatkarz swoją przygodę ze sportem rozpoczynał w jasielskim gimnazjum. To właśnie tu, Robert Mastej, wuefista, namówił go, by rozpoczął treningi.

- Dziękuję mu za to. W pierwszej klasie gimnazjum widział, że mi idzie i zadzwonił do trenera Kilara z MKS MOSiR Jasło - opowiada Jakub. Na pierwszy trening w klubie poszedł w 2 klasie gimnazjum. Trener Kilar od razu zauważył potencjał. Chłopak został skierowany na badania sportowe.

- Szybko robiłem postępy - nie kryje Kuba. Po kilku latach gry w Jaśle otrzymał propozycję dołączenia do drużyny SMS Neobus Raf-Mar Niebylec. W drugoligowym klubie spod Rzeszowa od razu znalazło się dla niego miejsce w podstawowym składzie. - Po tym sezonie chcieli mnie wziąć do Sanoka, pod warunkiem, że wyleczę rękę. Bolała mnie od gimnazjum. Ból się nasilał coraz bardziej, ale dawałem sobie z nim radę - przyznaje. Trenując w Niebylcu szefowie klubu skierowali go na badania do specjalistów. Lekarze w Rzeszowie nie chcieli się podjąć leczenia, odsyłali go do Warszawy. Ortopeda w stolicy zlecił badanie stawu łokciowego, na którym rósł guz i skierował go na wycięcie narośli. - Lekarze myśleli, że jest to schorzenie, które występuje u sportowców - przytacza jaślanin. Operacja w Warszawie kosztowała 12 tys. zł. Na szczęście prezesowi klubu z Sanoka udało się załatwić wycięcie guza na koszt Narodowego Funduszu Zdrowia. Jakub trafił na stół operacyjny początkiem lipca. Wszystko miało być dobrze.

- Dwa tygodnie po operacji przyjechałem po wyniki badań. Okazało się wtedy, że to rak. Lekarze nie mieli pojęcia, co wycinali - dodaje. Od razu trafił na badania do Brzozowa. Na szczęście stwierdzono, że nie ma przerzutów. Potem znów do stolicy, do profesora Rutkowskiego. Specjalista nie miał złudzeń: tylko szybkie działanie może pomóc 20-latkowi. Co dwa tygodnie musi jeździć na 7-dniowe cykle chemioterapii. Za kilka tygodni lekarze po raz kolejny położą go na stole operacyjnym. - Mają przyglądnąć się stawowi i wyciąć zarażone tkanki. Potem znowu cykle radioterapii i chemii, wszystko, żeby dobić komórki rakowe - opowiada siatkarz. Leczenie ma trwać około pół roku. Dla młodego chłopaka to kawał życie. Dopiero co w tym roku zdał maturę w trzcinickim technikum. - Namawialiśmy go na studia i z tego co wiem złożył podanie na uczelnię, ale zaraz potem przyszła informacja o chorobie. W życiu nie miał łatwo, wychowywała go babcia i gdy wydawało się, że ułoży mu się, dopadło go coś takiego - mówi trener Krzysztof Frączek, opiekun siatkarzy z Sanoka.

Procanin, to jedyny mieszkaniec naszego powiatu, któremu udało się tak daleko zajść w siatkówce. Na treningi do Niebylca jeździł codziennie 40 km w jedną stronę. Jakub to młody i perspektywiczny siatkarz, ma świetne warunki fizyczne - 200 cm wzrostu oraz bardzo dobrą skoczność. W ataku piłkę łapie na pułapie 360 cm, czyli tyle samo co np. Mariusz Wlazły. - Znam go, dlatego ściągnąłem go do Sanoka, takiego zawodnika potrzebowałem, jest idealny do mojej koncepcji - wyjaśnia trener Frączek. - W szkolnych rozgrywkach sam wygrywał mecze, był wyróżniającym się zawodnikiem w rozgrywkach młodzieżowych, trzeciej lidze, a potem w drugiej. Chce teraz za wszelką cenę wrócić do gry. Jednak rak stawu, który go dotknął, jest niezwykle złośliwą i mało znaną chorobą. - Profesor w Warszawie powiedział, że to drugi taki przypadek w Polsce - podkreśla Jakub. O nowotworze sporo czytał. - Podobno ma często przerzuty do płuc. Chłopak, który w szpitalu leży niedaleko mojego łóżka, jest przygotowany do amputacji - opowiada. Domyśla się, że złośliwą chorobę ma w genach. Kilka osób z jego rodziny cierpiało na nowotwory.

Jak sam mówi, fizycznie leczenie przechodzi na razie łagodnie. Psychicznie też jest dobrze. - Mam ogromne wsparcie rodziny, znajomych. Nie spodziewałem się tego - tłumaczy. Z pomysłem organizacji imprezy charytatywnej przyszli do niego znajomi i wszystko szybko się potoczyło. W piątek, 2 września, w ośrodku „Przystanek Kwiatowa” w Jaśle odbędzie się specjalna impreza „Set z Rakiem”, będą tam zbierane pieniądze na leczenie Procanina. W programie imprezy jest m.in. mecz siatkówki MOSiR Jasło - Neobus Raf-Mar, a także zabawy, gry oraz koncerty. Caritas Diecezji Rzeszowskiej Okręg Jasło otworzył też specjalne konto, na które można wpłacać pieniądze na leczenie Kuby. Nr konta: 10 8627 1011 2001 0000 4200 0006.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24